Let’s travel together.

Przywiązywany nago do podłogi i maltretowany – Autobus do piekła

0

Michael i Karen Diehl byli chrześcijańską parą, która wychowywała czwórkę biologicznych dzieci, jednak to im nie wystarczało. Pobożna para zdecydowała się na adopcję i wkrótce ich rodzina powiększyła się o trzynaścioro dzieci – każde z nich ze znacznym stopniem niepełnosprawności fizycznej bądź umysłowej. Jedna z dziewczynek była poważnie oszpecona przez pożar, inne dziecko z porażeniem mózgowym zostało porzucone na ulicach Kalkuty, pięcioro rodzeństwa przez lata było przekazywane z rąk do rąk, a chłopiec z San Diego z miał wiele deformacji.

Boża misja

Po dwóch latach, liczna rodzina Diehl opuściła swój dom w stanie Idaho i odtąd utrzymywała się z darowizn i dotacji ( fundusz adopcyjny 2200 USD). W przeciwieństwie do wielu rodziców Mike i Karen nie musieli każdego ranka martwić się, że ich dzieci spóźnią się na szkolny autobus, bo od teraz to właśnie on stanowił ich dom. Wszystko za sprawą tego, że Mike, uwierzył, że wielbiący Pana Mike, uwierzył, że jest jego wysłannikiem i zdecydował się podróżować po kraju by głosić słowo Boże. Po drodze, rodzina zatrzymywała się na kempingach, gdzie wieczorami przy blasku ogniska Mike z zapałem odczytywał Pismo Święte. 

Przynależność do wspólnoty

Dominic Andrew Diehl urodził się w Minneapolis w stanie Minnesota i mieszkał w slumsach w Chicago, skąd w wieku 8 lat został zabrany przez Mike’a i Karen. Chłopiec był nadpobudliwy i trudny do kontrolowania. W marcu 1986 r. 13- letni Dominic wraz ze swoją rodziną zatrzymał się w Virginia Beach, aby wziąć udział w popularnym programie telewizyjnym „The 700 Club”. Diehl’owie opowiedzieli w nim historię swojej rodziny, stawiając za jej fundament Boga i zdobyli serca mieszkańców z tamtejszej wspólnoty religijnej. Każdego dnia wszyscy zbierali się przy dużym drewnianym stole, studiując wspólnie Biblię. Wkrótce ich „misja” przybrała nieoczekiwany obrót, kiedy Karen i Mike stanęli w obliczu zabójstwa Dominica.

„Nieszczęśliwy wypadek”

W październiku 1986 r. Karen zawiadomiła pogotowie, informując, że jej syn Dominic uległ wypadkowi. Chłopiec miał biec przez autobus, potknąć się i uderzyć głową o drewnianą skrzynię z kredkami. Gdy ratownicy weszli do wnętrza starego, szkolnego autobusu, zastali chłopca leżącego na ziemi w kałuży krwi. Nie dało się nie zauważyć, że jego ręce i stopy były spuchnięte, a całe ciało nosiło ślady ran. O nieszczęśliwym wypadku nie mogło być mowy. Nieprzytomny chłopiec został przewieziony do szpitala, a pracownicy oddziału ratunkowego powiadomili policję, podejrzewając, że dziecko zostało pobite. Funkcjonariusze zabezpieczyli z autobusu liny, bat, drewniany kij, kajdanki, opaski zaciskowe oraz pamiętnik.

Raport z sekcji

Stan Dominica był krytyczny. Chłopiec nie odzyskał przytomności, a jego serce zatrzymało się następnego dnia nad ranem. Sekcja zwłok ujawniła przerażającą skalę nadużyć. Znaczna część ciała 13- latka pokryta była starymi i nowymi siniakami oraz ranami. Na jego skórze widniały także liczne okrągłe i małe blizny przypominające oparzenia papierosem, szczególnie umiejscowione na dolnej części klatki piersiowej, rękach i górnej części brzucha. Biodra, uda, kolana i kostki były pokryte przeróżnej wielkości ranami, a w okolicy kości ogonowej widniała zainfekowana odleżyna. Dominic miał także pęcherze wokół nadgarstków i kostek. Głowa chłopca była pokryta guzami, a raport wyszczególnił rozległe uszkodzenie mózgu, do którego dostały się skrzepy krwi.

Bóg zezwolił

Małżeństwo trafiło do aresztu, a dziećmi zajęła się opieka socjalna. Podczas rozprawy państwo Diehl nie chcieli mówić konkretnie o tym co spowodowało obrażenia chłopca. Zamiast tego Mike rozprawiał o swojej wierze i o tym, że to Bóg kierował ich postępowaniem:

Karen i ja możemy stanąć na nogi i być dumni z naszego zaangażowania na rzecz wszystkich naszych dzieci, ale na razie mogę stanąć przed moim Bogiem i to z czystym sumieniem. Karen i ja … nie wstydzimy się żadnego sposobu, w jaki traktowaliśmy nasze dzieci. Nadejdzie czas, kiedy pokażemy, dlaczego.

W odpowiedzi, odczytano fragmenty pamiętnika prowadzonego przez Dominica, z którego jasno wynikało, że był maltretowany: przywiązywany nago do podłogi autobusu, bity kijem, zmuszany do spożywania odchodów i moczu, przypalany papierosami, kopany, bity pięściami, do momentu w którym został zatłuczony na śmierć. Wyrokiem sądu Mike został skazany na 41 lat więzienia, a jego żona na 35 lat. Wszystkie dzieci trafiły do nowych rodzin adopcyjnych.

Karen Diehl według wszystkich relacji była wzorowym więźniem, zdobywając tytuł licencjata w Mary Baldwin College w więzieniu, które opuściła po sześciu latach. Następnie zdobyła tytuł magistra i pełniła funkcję dyrektora programu usług dla seniorów.

Autor, Dorota Ortakci

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.