Let’s travel together.

Pozostawiła dwoje swoich malutkich dzieci w domu na 50 dni. Roczny synek i 3-letnia córeczka zmarły w swoich objęciach z głodu i odwodnienia.

1

Matki powinny chronić swoje dzieci. Zwykle pełnią one w ich życiu rolę opiekunów, nauczycieli i zapewniają im bezpieczną przystań. Z troską i miłością udzielają cennych wskazówek swoim dzieciom ucząc je życia. Niestety zdarzają się też rodzicielki, które zamiast otaczać opieką i miłością swe pociechy, skazują je na cierpienie, ból i śmierć.

Jest to opowieść o młodej matce, która samotnie opiekowała się dwójką swoich dzieci: 3-letnią Sakurako i rocznym synkiem Kaede. Rozwiedziona Sanae, która nie miała wsparcia ze strony swoich rodziców czy byłego męża, poczuła się zmuszona do tego aby oferować swoje usługi seksualne za pieniądze, by móc utrzymać siebie i swoje dzieci.
Coś jednak poszło nie tak. Ta 23-letnia kobieta w pewnym momencie przeobraziła się z silnej, samotnej matki w niszczycielskiego potwora, który porzucił dwoje maluchów w zamkniętym mieszkaniu na 50 dni, w warunkach, w których przeżycie byłoby niemożliwe. Dlaczego ta młoda matka zdecydowała się zakończyć życie swoich dzieci? Dlaczego nikt wcześniej nie zareagował na cierpienie tych dzieci?

Dzieciństwo Sanae

Sanae Shimamura urodziła się w 1987 roku w prefekturze Mie w Japonii i była najstarszą z trzech córek swoich rodziców. Jej ojciec był nauczycielem w liceum i był dość dobrze znany w swoim mieście z trenowania drużyny rugby. Jedna z jego uczennic po ukończeniu szkoły średniej stała się jego żoną. Niedługo po ślubie na świat przyszły kolejno ich trzy córki, ale mimo to, ich matka znana była z tego, że nawiązywała liczne romanse i prowadziła aktywne życie nocne. Rodzice dziewczynek ostatecznie się rozwiedli, a ojciec Sanae ożenił się ponownie i przejął opiekę nad swoimi trzema córkami. Podczas gdy ich ojciec był zajęty pracą, macocha Sanae była odpowiedzialna za opiekę nad nią i jej siostrami. Zdaniem Sanae, nowa partnerka ojca nie spełniała się w roli opiekunki. Kobieta rzekomo zaniedbywała dzieci i to Sanae musiała opiekować się swoimi młodszymi siostrami.

Młodość

Nauczycielka z przedszkola Sanae powiedziała później policji: „Kiedy była mała, była dobrą dziewczynką, która opiekowała się swoimi siostrami. Istnieją jednak granice tego, co dziecko może zrobić. Odwiedziłam jej dom, kiedy była jeszcze w szkole podstawowej, wszędzie były porozrzucane rzeczy i każde pomieszczenie było bardzo zagracone.”

W szkole podstawowej Sanae była wzorową uczennicą, natomiast w gimnazjum wpadła w złe towarzystwo, w związku z czym często była zamieszana w różne afery i wykazywała niewłaściwe zachowanie w szkole. Dziewczynka w tamtym czasie kilka razy uciekała z domu i rzekomo padła ofiarą zbiorowego gwałtu.

Po ukończeniu gimnazjum ojciec wysłał niepokorną córkę do prywatnego liceum, gdzie początkowo sprawiała kłopoty, ale zanim skończyła szkołę, uspokoiła się i była w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie.
Potem Sanae wróciła do swojego rodzinnego miasta i dostała pracę w jednej z restauracji, gdzie poznała mężczyznę, z którym następnie się związała. W 2006 roku para wzięła ślub po tym jak się okazało, że Sanae jest w ciąży. Młoda para zamieszkała wówczas z teściami Sanae.

Dzieci

Gdy na świat przyszła Sakurako, a następnie w 2008 roku Kaede, Sanae prowadziła normalne i uporządkowane życie. Mąż i jego rodzice pomagali młodej matce opiekować się dwójką dzieci. Kobieta założyła nawet bloga, na którym opowiadała o swoim nowym życiu jako matki. Napisała tam między innymi: „Sakurako i Kaede żyją spokojnie. Oboje rosną tak szybko i jestem naprawdę szczęśliwa.” Jeden z jej ówczesnych sąsiadów powiedział: „Była jak normalna młoda, ładna żona. Widziałem, jak trzymała chłopca, pozwalając jego siostrze się z nim bawić”. Niedługo po narodzinach syna sprawy przybrały gorszy obrót i Sanae znów znalazła się w tarapatach.

W 2008 roku Sanae skontaktowała się ze swoimi starymi przyjaciółmi i zaczęła zostawiać swoje dzieci w domu z dziadkami i wychodzić wieczorami na imprezy. Czasami, nie uprzedzając nikogo wracała do domu dopiero nad ranem. Z czasem zaczęła oddalać się męża, dzieci i teściów i coraz częściej znikała na całe dnie nie informując o swoich planach. Kobieta zaciągnęła w tamtym czasie duże długi i wdała się w romans, o którym dowiedział się jej mąż. W 2009 roku, para rozwiodła się, a dzieci zostały z matką.

Sposób na życie

Po rozwodzie Sanae nie otrzymywała żadnej pomocy ze strony byłego męża, a jej rodzice również odmówili młodej matce wsparcia. Ostatecznie Sanae przeniosła się do miasta Nagoya i zaczęła pracować jako hostessa w klubie. Tutaj spędzała wieczory nalewając drinki, flirtując i pijąc z mężczyznami. Podczas tych wieczornych wypadów zostawiała swoje dzieci same w domu. Maluchy były głodne, a jedyne czym mogły zaspokoić pragnienie była woda z kranu. Jak później tłumaczyła Sanae, był to jej sposób na zarobienie pieniędzy na utrzymanie siebie i dwójki dzieci.

Kobieta nie otrzymywała żadnej zapomogi ani zasiłku na dzieci i sama zgłosiła się nawet do służb socjalnych o odebranie jej dzieci, ponieważ nie mogła się nimi opiekować. Kobiecie jednak odmówiono… W styczniu 2010 r. Sanae podjęła pracę w delivery health w Osace. Delivery health to luka w prawie dotyczącym zakazu prostytucji w Japonii i określana jest jako japoński odpowiednik usług call-girl. Teoretycznie usługi dziewczyn nie obejmują pełnego zbliżenia seksualnego, jednak w praktyce często wygląda to inaczej.

Wołanie o pomoc

Sanae dostała wówczas od swojego pracodawcy małe mieszkanie, w którym mogła mieszkać z dwójką dzieci. Kobieta zawsze miała dyżur i wychodziła z mieszkania, ilekroć trafił się klient, niezależnie od pory dnia (usługi te oferowane są 24 h na dobę, 7 dni w tygodniu). W związku z tą pracą, Sanae zaczęła odwiedzać kluby, gdzie mogła flirtować z przystojnymi młodymi mężczyznami. Z czasem zaczęła spędzać coraz mniej czasu ze swoimi dziećmi.

30 marca 2010 roku, do opieki społecznej trafiła seria skarg od sąsiadów kobiety, według których dzieci płakały przez długi czas i w środku nocy wołały przez domofon swoją mamę. Tamten dzień i wiele kolejnych Sanae spędzała w różnych klubach, spędzając noce z wieloma mężczyznami lub pomieszkując w domu swojej przyjaciółki. Kobieta powiedziała swojej przyjaciółce, że dzieci mieszkają z jej rodzicami, a gdy odwiedziła swoją siostrę i rodziców w jej rodzinnym mieście bez dzieci, poinformowała ich, że mieszkają w domu przyjaciela.

Zgłoszenia

Po skargach sąsiadów, pracownicy opieki społecznej Poradni dla dzieci w Osace odwiedzili mieszkanie kobiety, ale nikt nie otworzył drzwi. Poniżej znajduje się oś czasu dotycząca zgłoszeń oraz działań Poradni dla dzieci w sprawie rodzeństwa:
30 marca — mieszkańcy składają zawiadomienie o płaczących dzieciach
31 marca — wizyta personelu w domu Sanae, nikt nie otwiera drzwi
1 kwietnia — pracownicy wracają, ale znowu nikogo nie zastają
2 kwietnia — kolejna wizyta pracowników poradni, nikt nie odpowiedział na pukanie
5 kwietnia — Poradnia kontaktuje się z zarządcą budynku, ale nie otrzymuje informacji na temat mieszkańców
8 maja — kolejna skarga mieszkańców budynku
9 maja — ponowne wizyty personelu, brak kontaktu z mieszkańcami, cisza w mieszkaniu
18 maja — mieszkańcy ponownie zgłaszają sprawę, a personel odwiedza wskazany adres, ale z mieszkania nie dochodzą żadne dźwięki i nie mogą skontaktować się z nikim w środku

Ostateczne porzucenie

Pomimo skarg ze strony mieszkańców budynku, pracownicy Poradni dla dzieci nie mogli potwierdzić tożsamości osoby wynajmującej lokal, nie mogli też wiedzieć na pewno, czy w mieszkaniu przebywają dzieci i nie słyszeli żadnych dźwięków dochodzących z mieszkania.

9 czerwca 2010 Sanae postanowiła opuścić swoje dzieci na dobre. Kobieta umieściła dzieci w salonie, zamknęła za nimi drzwi i użyła taśmy samoprzylepnej, którą dla pewności zakleiła drzwi. Dzieci nie miały dostępu do łazienki i nie mogły wydostać się z mieszkania. Sanae zamknęła za sobą drzwi i wyprowadziła się do domu przyjaciółki.

Pod koniec czerwca powiedziała jednej ze swoich koleżanek z pracy, że zostawiła swoje dzieci same w domu, aby umarły. Koleżanka ta powiedziała później policji, że Sanae powiedziała jej, że ​​„nie miała ochoty ich karmić ani kąpać. Sanae miała powiedzieć: „Myślę, że nie powinnam mieć dzieci. Wiem, że małe dzieci nie przeżyją bez jedzenia i wody. Żałuję, że mam dzieci”.

Zabawa

29 lipca 2010 r., 50 dni po tym, jak Sanae porzuciła swoje dzieci, wróciła do mieszkania, po tym jak jej kolega powiedział, że z jej mieszkania wydobywa się dziwny zapach. Sanae znalazła tam nagie, przytulone do siebie, rozkładające się ciała dzieci leżące na środku salonu. Raporty medyczne wykazały, że dzieci zmarły około miesiąc przed ich odnalezieniem.

Po tym makabrycznym odkryciu, Sanae wyszła z mieszkania i poszła do klubu. Tej nocy zatrzymała się z pewnym mężczyzną w hotelu miłości i opublikowała post w mediach społecznościowych zatytułowany „zabawa”. Wysłała też e-mail do swojego kolegi, w którym poinformowała go, że ​​jej dzieci nie żyją. Kolega bezzwłocznie wezwał policję. Policja wpadła do mieszkania i znalazła pełne śmieci mieszkanie z ciałami Sakurako i Kaede. Funkcjonariusze szybko zlokalizowali Sanae i aresztowali ją po zarzutem porzucenia zwłok oraz zabójstwa dwójki dzieci.
Przyczyną śmierci maluszków był głód i odwodnienie.

20 dni piekła

Eksperci z zakresu medycyny sądowej ujawnili makabryczne szczegóły dotyczące warunków w jakich dzieciom przyszło żyć przez minimum 20 dni. Jako, że drzwi były zamknięte i zaklejone taśmą klejącą, dzieci nie mogły pójść do toalety. W całym mieszkaniu znajdowały się ekskrementy, które w chwilach desperacji maluszki zjadały. Rodzeństwo nie mogło korzystać z klimatyzatora, więc zrzucały z siebie kolejne ubrania i zlizywały szron z lodówki, aby zaopatrzyć organizm w wodę. Sanae nie zostawiła w domu niczego co mogłyby zjeść, dlatego też wylizywały opakowania po przyprawach, które udało im się znaleźć.

Jak się okazało, od chwili gdy Sanae wprowadziła się do mieszkania, nigdy nie wyrzucała śmieci, więc ich stosy wypełniały całe mieszkanie. Wśród tych stosów dzieci zdołały znaleźć resztki jedzenia, dzięki któremu mogły przeżyć dłużej. Podczas autopsji lekarze sądowi stwierdzili, że w żołądku ani jelitach dzieci nie było jedzenia, co oznacza, że ​​nie jedli od kilku dni przed swoją śmiercią.

Uraz z dzieciństwa

Po aresztowaniu Sanae powiedziała policji, że tak dobrze się bawiła ze swoimi klientami, że opieka nad dziećmi stała się dla niej kłopotliwa. Sanae przez okres pięciu miesięcy była poddawana testom psychologicznym i psychiatrycznym, aby określić, czy jest psychicznie zdolna do poniesienia odpowiedzialności karnej. Ostatecznie uznano ją za kompetentną, by stanąć przed sądem, a jej proces rozpoczął się w 2012 roku.

Sanae zaprzeczyła oskarżeniu o morderstwo i powiedziała, że ​​nie miała zamiaru zabić swoich dzieci i jest winna jedynie ich porzucenia. Prokuratorzy zwrócili uwagę, że nie zostawiła jedzenia w lodówce, zablokowała wyjście taśmą i uniemożliwiła dzieciom przeżycie tak długiego czasu bez niezbędnych do tego środków.
Obrona argumentowała, że ​​„oskarżona została również porzucona”, kiedy była dzieckiem co miało usprawiedliwiać jej późniejszy stosunek do własnych pociech. Twierdzili, że kochała swoje dzieci i porzuciła ich tylko dlatego, że cierpiała na zaburzenie dysocjacyjne i w dzieciństwie była maltretowana. Nalegano, aby sądzono ją jedynie za porzucenie dziecka, a nie morderstwo.

30 lat

16 marca 2012 roku Sąd Okręgowy w Osace uznał Sanae za winną morderstwa i skazał ją na 30 lat więzienia. Uniknęła kary śmierci, ponieważ sąd wziął pod uwagę traumę jaką przeszła gdy była dzieckiem. Po apelacji, w grudniu 2013 r. Sąd Najwyższy w Osace utrzymał w mocy wyrok sądu niższej instancji.

Czy wymierzono w tej sprawie sprawiedliwość? Czy trauma z dzieciństwa i brak wsparcia ze strony bliskich usprawiedliwiają młodą matkę, która pozostawiła na śmierć dwójkę swoich dzieci w wypełnionym śmieciami mieszkaniu? Krótkie życie tych maluszków zakończyły przeszło 2 tygodnie głodu, pragnienia, samotności, strachu i bezowocnego płaczu za matką, która wróciła dopiero po ich śmierci…

Sprawiedliwość?

Centrum poradnictwa dla dzieci w Osace podjęło, co prawda próby skontaktowania się z mieszkańcami lokalu, ale spełzły one na niczym. Czy mogli skontaktować się z policją lub innymi organami, które pomogłyby rozwiązać tą sytuację?
Czy były mąż i rodzice Sanae również przyczynili się do tej tragedii?

Ostatecznie, to przecież Sanae uznała, że ​​wydawanie pieniędzy na picie z klientami i kontakty seksualne z nimi są ważniejsze niż bezpieczeństwo i dobro jej dzieci…

Ocenę zostawiam Tobie, Drogi Czytelniku.

This slideshow requires JavaScript.

Autor, KaMa.

1 komentarz
  1. Jadzia mówi

    Kobieta napewno nie była normalna na umyśle. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zrobiłby czegoś takiego. Jednakże szukała pomocy, której nie otrzymała. Zawiodła tutaj sama sprawczyni, jak i również ojciec dzieci oraz dziadkowie z obu stron, a także instytucja ta cała Poradni dla dzieci w Osace.
    Tak przykro czyta się to wszystko i aż strach pomyśleć co czuły te biedne niczemu winne dzieci ☹️

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.