Let’s travel together.

„Pochowałeś swojego psa, a dziecko wyrzuciłeś jak śmiecia” – Sprawa Ricky’ego

0

W hrabstwie Ingham, wzdłuż wiejskiej, polnej drogi stoi biały, drewniany krzyż, udekorowany kowbojskim kapeluszem, zabawkami i pistoletem. Krzyż ten upamiętnia miejsce w którym w 2006 r. Znaleziono szczątki małego chłopca.

2 lipca 2005 r. Pod numer alarmowy zadzwonił mężczyzna imieniem Tim Holland i zgłosił, że jego 7-letni adoptowany syn zaginął, co wywołało masowe poszukiwania w które zaangażowało się całe Michigan. Tim i jego żona Lisa, wygłaszali publiczne apele, błagając społeczność o pomoc w odnalezieniu chłopca: „Jeśli ktoś go widział, proszę powiedzcie o tym szeryfowi. W tej chwili czujemy się odrętwiali. Pozostała nam nadzieja i modlitwa”– mówili, a wszyscy szczerze im współczuli. Nikt nie mógł nawet przypuszczać, że Ricky Holland leży w worku na śmieci, w pobliżu nieuczęszczanej, polnej drogi. Nikt prócz tych, którzy mieli dać mu miłość i opiekę, a w rzeczywistości zrobili odebrali mu życie.

W poszukiwaniach dziecka brali udział dosłownie wszyscy – policjanci, strażacy, młodzież, a także seniorzy. Zaangażowano psy tropiące, zespoły nurków, jednostki konne i helikoptery z kamerami na podczerwień, niestety chłopca nie odnaleziono, a wątpliwości i podejrzenia rosły z każdym dniem, a wraz z nimi przekonanie, że Ricky nie żyje. Wśród pierwszych, którzy stracili nadzieję na odnalezienie go żywego, byli sąsiedzi rodziny Holland. Zwrócili oni uwagę, że Tim i Lisa zrozpaczonych zgrywają tylko przed publicznością, a na co dzień prowadzą normalne życie – tak jakby nic się nie stało, a Ricky’ego nigdy nie było. Niektórzy donieśli, że Ricky był głodzony i niejednokrotnie przychodził do nich by prosić o jedzenie: „Za każdym razem gdy chciał coś zjeść, błagał by nie mówić jego matce. Pamiętam jak kiedyś powiedział „Moja mama mnie nie karmi. Nie sądzę żeby mnie kochała” Kto robi coś takiego siedmioletniemu dziecku? Tylko potwór”.- Mówiła sąsiadka, która niejednokrotnie zgłaszała przypadek chłopca wyznaczonym do tego służbom.

W życiu Ricky’ego już od najmłodszych lat panował chaos. Jako dwulatek został porzucony przez biologicznych rodziców, a w momencie w którym  odebrano im prawa rodzicielskie, Ricky trafił do adopcji. Nikt nie miał pojęcia, że nowa rodzina adopcyjna czyli Tim i Lisa, mieli gdzieś dobro chłopca. Dla nich najważniejsze były pieniądze, które później otrzymywali od państwa. W przyszłości sam Ricky niejednokrotnie skarżył się pracownikowi socjalnemu, że był przywiązywany do łóżka bądź zamykany w szafie.Na jego sytuację zwrócili także uwagę nauczyciele i szkolna pielęgniarka. Ricky przychodził do szkoły posiniaczony, zakładano mu pieluchę, a matka prowadzała go do szkoły na smyczy. Niestety jest to kolejny przypadek, w którym dziecko poniosło śmierć przez tych, którzy zostali postawieni na stanowiskach aby pomagać dzieciom. Raporty o maltretowaniu dziecka napływały, w tym czasie Lisa zabrała dziecko ze szkoły, kłamiąc, że syn został objęty programem nauczania w domu, a w rzeczywistości nikt nie pokwapił się by to sprawdzić i odwiedzić chłopca w domu. Ricky został pozostawiony sam sobie.  

W końcu kiedy policja dostała nakaz przeszukania domu, w którym przyszło Ricky’emu mieszkać, w wielu miejscach znaleziono ślady krwi min. Pod dywanem w pokoju chłopca, na kominku i korytarzu. Postawiony przed faktem Tim pękł i powiedział, że Lisa uderzyła chłopca młotkiem, a on nie zrobił nic by mu pomóc. Ricky umierał w męczarniach przez wiele dni, a gdy w końcu odszedł z tego złego świata, Tim spakował jego wątłe ciałko do worka na śmieci i porzucił w bagiennej kałuży. Tim poprowadził śledczych do miejsca w którym spoczęło dziecko, przyznał się do morderstwa drugiego stopnia i zgodził się zeznawać przeciwko Lisie, która otrzymała karę dożywotniego pozbawienia wolności. Sędzia zakończył rozprawę słowami: „Pochowałeś swojego psa, a dziecko wyrzuciłeś jak śmiecia”. 

 

Autor, Dorota Ortakci

This slideshow requires JavaScript.

 

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.