Let’s travel together.

Miał poderżnięte gardło, a jądra zostały obcięte

0

Dorastając w Nowym Jorku, Jonathan Luna zawsze marzył o ukończeniu college’u i byciu dumą dla rodziny. Jego tata walczył o utrzymanie restauracji, a mama była gospodynią domową. W 1987 roku, Jonathan uzyskał dyplom z historii, po czym zapisał się do szkoły prawniczej. Jego przyjaciele opisali go jako bezinteresowną, angażującą się, charyzmatyczną i łagodną duszę. Po ukończeniu szkoły prawniczej, Jonathan zdobył stanowisko urzędnika federalnego w amerykańskim Sądzie Rejonowym w Północnej Karolinie. To tam poznał swoją przyszłą żonę Angelę. Para ostatecznie osiadła w Baltimore, gdzie doczekała się dwóch synów. W nowym miejscu, mężczyzna dostał posadę asystent prokuratora Stanów Zjednoczonych. Skupił się na skazywaniu seksualnych przestępców. Dużo czasu poświęcał także, ochronie praw dzieci.

„Uratował setki dzieci przed molestowaniem”– wspominała jego koleżanka. 

4 grudzień 2003 roku, rozpoczął się tak jak każdy inny dzień. Jonathan ucałował swoją rodzinę na pożegnanie, zanim wyjechał ze swojego skromnego domu do pracy. Aktualnie pracował nad sprawą dwóch mężczyzn, którzy zostali oskarżeni o handel heroiną. Jeden z nich stanął również w obliczu oskarżenia o morderstwo. Jonathan Luna spędził cały wieczór na pracy. Około godziny 21:00 jego współpracownik, poinformował go, że wraca do domu. Koledzy umówili się na wczesny poranek. Zgodnie z zapisem monitoringu, Jonathan nie opuszczał biura do godziny 23:38. Co dziwne, na biurku zostawił telefon i okulary, co wskazuje na to, że miejsce pracy opuścił w pośpiechu. Okulary były mu niezbędne do prowadzenia samochodu. Około pierwszej w nocy, samochód Jonathan’a wjechał do Delaware, gdzie podczas postoju wycofano z bankomatu 200 dolarów. Następnie przemieścił się do New Jersey a o 4:00 nad ranem do Pensylwanii. Tam na stacji benzynowej, została użyta jego karta kredytowa. Samochód zaparkował w Denver na parkingu jednej z firm.

Było około 5:30 rano, a słońce dopiero zaczynało wschodzić, gdy na miejsce przybył pierwszy pracownik. Zauważył auto i w pierwszej chwili pomyślał, że to pijany kierowca w trakcie drzemki. Postanowił zbadać sprawę. Zbliżając się do samochodu, zauważył że zderzak jest we krwi. Zaglądając przez szybę do wnętrza auta, spostrzegł dużą ilość krwi na tylnym siedzeniu i podłodze. Wewnątrz były rozproszone pieniądze, i telefon komórkowy. Niedaleko w płytkim strumyku, spoczywało ciało Jonathana. 

Mężczyzna poniósł 36 ran kutych zadanych jego własnym scyzorykiem. Wyniki autopsji były przerażające. Ręce Jonathana były wręcz poszatkowane. Miał poderżnięte gardło, a jądra zostały obcięte. Po tym brutalnym ataku, mężczyzna utonął w strumyku. Plamy krwi na tylnym siedzeniu, sugerowały, że ktoś inny prowadził auto. Dodatkowo zabezpieczono nieznany odcisk palca, i materiał biologiczny w postaci plami krwi. Podczas gdy śmierć była początkowo klasyfikowana jako zabójstwo, w dość szybkim czasie zaczęto spekulować, że Jonathan popełnił samobójstwo. Jednak patolog był pewny, że do śmierci mężczyzny przyczyniła się osoba trzecia:

„Świadczą o tym jego rany na rękach, ramionach i plecach. Zapewne próbował odeprzeć atak. Niektóre z ran szczególnie te na klatce piersiowej były bardzo małe i płytkie, w formie nacięć co świadczy o torturach. Ktoś zadbał o to by Jonathan cierpiał”.   

Po wydaniu tej opinii, lokalne władze kontynuowały śledztwo pod kątem zabójstwa. Mimo, iż tamtej nocy Jonathana nie zarejestrowały żadne kamery, kilku pracowników stacji twierdziło, że go widzieli:

„Był normalny, spokojny. Musiał być z ludźmi, ale nie sądzę, żeby wiedział, że go zabiją.” 

Niemniej jednak sposób śmierci został ostatecznie zmieniony na samobójstwo. W mediach donoszono, że Jonathan mógł brać udział w sprawie rabunku w której zaginęło 36 000 $. Baltimore Sun sugerowało, że mężczyzna był zamieszany w napad i nawiązywano do tego, że popełnił samobójstwo, ponieważ obawiał się, że straci pracę. Nigdy nie było żadnych dowodów potwierdzających te twierdzenia, ale zostały one opublikowane jako fakt. 

„Jego praca nie była pod żadnym względem zagrożona” – mówił szef ofiary.

Federalne źródła ujawniły szczegóły jego długu i teorię, że miał romans. Mimo tego, każdy kto znał go osobiście nigdy nie podważył jego reputacji i mówił o nim tylko same dobre słowa. Kolejną z teorii było to, że śmierć mężczyzny była wynikiem prowadzonej przez niego sprawy narkotykowej. Ale w czasie jego śmierci, dwaj oskarżeni przebywali w więzieniu. W 2005 roku, miał miejsce podobny przypadek. Prokurator okręgowy, Ray Gricar, który również pracował nad sprawą związaną z narkotykami, zniknął i do dnia dzisiejszego go nie odnaleziono.

To, co stało się z Jonathanem Luną od momentu, gdy opuścił miejsce pracy, dopóki nie został zabity i odnaleziony w strumieniu, wciąż pozostaje tajemnicą. Sprawa ta budzi ogromne emocje z jednego ważnego powodu. W 2006 roku, za informację dotyczącą tej sprawy wydano nagrodę w wysokości 100 000 $, podczas gdy nagroda za informację w sprawie zabójstwa innego prawnika z USA wynosiła 1 milion dolarów. Czym była spowodowana tak kolosalna różnica? Może tym że Jonathan był czarny, a ten drugi biały? Czy Rząd ma w tej sprawie coś do ukrycia? Bo skoro sklasyfikowano śmierć Jonathana jako samobójstwo jakim cudem: przejechał 95 mil bez okularów? Dźgnął się 36 razy w tym w plecy i odciął sobie jądra? Dlaczego FBI tak usilnie przekonuje, że to samobójstwo, mimo iż biegły patolog tej wersji zaprzecza?

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.