Let’s travel together.

Maleńkie ciałko było zimne jak lód, a z rozmokniętej pieluszki wypływały odchody

0

Breanna Loveless urodziła się w Delta w stanie Utah, 22 maja 1995 roku w rodzinie Ricky’ego Sanders’a i Dawn’y Wittison. Dziewczynka była najmłodsza z trójki siostrzyczek, ale nie było jej dane długo cieszyć się życiem. W wieku zaledwie dziewięciu miesięcy zmarła, a jej śmierć wywołała wiele kontrowersji.

Zaplątana w pościel

Zaraz po narodzinach Breanny, jej matka rozwiodła się z mężem i rozpoczęła związek z jego rodzonym bratem Travisem, który zamieszkał wraz z nią i dziećmi. 21 lutego 1996 r. Para położyła Breannę do łóżeczka i udała się do sąsiadów aby pograć w gry video. Oboje później tłumaczyli, że na zmianę zaglądali do domu, by sprawdzić śpiące dziecko. Zaraz po dwunastej w nocy, Travis spostrzegł, że Breanna nie oddycha: „Leżała w łóżeczku zaplątana w kocyk i kołderkę. Kiedy wydostałem ją spod warstw pościeli, spostrzegłem, że jej usta są sine. Wpadłem w panikę. Nie wyczuwałem oddechu ani tętna”.

Kiedy na miejscu zjawili się sanitariusze, na pomoc było już za późno. Maleńkie ciałko było zimne jak lód, a z rozmokniętej pieluszki wypływały odchody. Według oceny lekarza, dziewczynka nie żyła od co najmniej dwóch godzin.

Choroba czy maltretowanie?

Zgodnie z tym co napisano w akcie zgonu, przyczyną śmierci było obustronne zapalenie płuc, jednak siniaki widoczne na ciele dziecka opowiadały inną historię. Zgromadzone dowody przemawiały za tym, że przez co najmniej cztery tygodnie przed śmiercią, Breanna cierpiała tortury z rąk matki i jej chłopaka. Miała 30 siniaków, a tylko dwa z nich mogły powstać przez przypadek. Pozostałe 28 było typowe dla maltretowanych dzieci. Oprócz śladów widocznych gołym okiem, dziewczynka miała złamania kości ramiennych, obojczyka i piszczeli, rozerwane wędzidełko, pokaleczone dziąsła oraz rany prawego ucha.

Zarówno Dawn jak i Travis tłumaczyli, że podejrzewali u dziewczynki chorobę, jaką jest wrodzona łamliwość kości, ale nie zdążyli jej zdiagnozować. Złamania, o których podobno nie mieli pojęcia miały być wynikiem wypadku, do którego doszło kiedy maluch zaklinował się w szczebelkach łóżeczka. Oczywiście śledczy nie kupili tych wymówek i robili wszystko by ustalić kto krzywdził małą Breannę.

Walka o prawdę

W tym celu detektyw Masner, który jeszcze nigdy nie prowadził dochodzenia w sprawie zabójstw dzieci, szukał pomocy wszędzie tam, gdzie mógł ją uzyskać. Zadzwonił do specjalistycznego szpitala dziecięcego, biura prokuratora generalnego i ekspertów federalnych w stanie Wirginia. Jego działania okazały się trafne. Powołano patologa sądowego z Chicago, który przeprowadził ponowną sekcję zwłok i zniwelował lukę, pozostawioną przez kolegę po fachu. Jak się zresztą później okazało, do patologa odpowiedzialnego za pierwszą autopsję, wielokrotnie wydzwaniała Dawn, przekonując, że jej córka nie zmarła na skutek znęcania się, ale choroby.

W naszej pracy często mamy do czynienia z martwymi dziećmi, które doznały obrażeń spowodowanych przez znęcanie się, chociaż żadne z nich nie jest identyfikowane jako obrażenie śmiertelne. Tylko doświadczony patolog może zidentyfikować co w danym przypadku przyczyniło się do śmierci dziecka i dostrzec związek urazów z chorobą. Breanna jest typowym przykładem dziecka maltretowanego, dziecka narażonego na stres i ogromny ból. To wszystko wpływa na układ odpornościowy, który zostaje spowolniony – co  kolei wpływa na  brak odporności na infekcję. 

Zgony u dzieci, które są maltretowane, mimo że żadne z widocznych przypadków znęcania się, nie jest faktyczną przyczyną śmierci, są oznaczane jako zabójstwa. W tym przypadku, Breanna prawdopodobnie zwalczyłaby infekcję, gdyby nie cierpiała na urazy zadane z rąk tych, którzy powinni otoczyć ją troską i miłością. Organizm dziewczynki nie miał nakładów sił do walki z chorobą, ponieważ walczył z ciężkimi obrażeniami. Do tego, dziecko było odwodnione i niedożywione. Wysoki sądzie! Podkreślam, że doszło do zabójstwa. Gdyby Breanna nie była maltretowana, nie byłoby mnie tutaj, bo nadal by żyła. – Mówił doktor Robert Kirschner 

SYSTEM

W trakcie procesu wyszło na jaw, że biologiczny ojciec Breanny i jego matka, niejednokrotnie zgłaszali stosowanie przemocy w stosunku do dziecka. 12 stycznia 1996 r. Breanna miała duży nieżyt nosa i biegunkę, a do tego siniaki na buzi. Zawiadomiona przez nich pracowniczka Departamentu ds. Dzieci i usług rodzinnych –  Pamela Goodrich, odparła, że ich skargi są bezpodstawne i nie uznała przypadku dziewczynki jako dziecka maltretowanego. Około miesiąca później, Breanna po raz kolejny wylądowała na izbie przyjęć. Wtedy stwierdzono złamanie obojczyka, nieleczoną infekcję ucha oraz liczne siniaki i zranienia, będące na różnych etapach gojenia. Pamela po raz kolejny odesłała dziecko do matki, nie widząc w tym nic niepokojącego. Nie podjęła nawet żadnych kroków po tym,  jak podczas próby przeprowadzenia kontroli, Dawn nie wpuściła jej do domu. Kilka dni później Breanna zmarła.

Sprawiedliwości stało się zadość

15 maja 1998r. Po siedmiogodzinnych obradach, ława przysięgłych uznała Dawn i Travis’a winnych, stawiając im zarzuty morderstwa pierwszego stopnia i licznych przypadków krzywdzenia dziecka drugiego stopnia. Wyrokiem sądu, Dawn została skazana na 15 lat pozbawienia wolności, a Travis na 5 lat pozbawienia wolności. Pamela Goodrich została pozbawiona praw do wykonywania zawodu. Przez wiele lat, rodzina Dawn z całych sił walczyła o jej zwolnienie z więzienia- na szczęście bezskutecznie. W kolejnych rozprawach wyrok przedłużano, a w 2014 r. Sprawiedliwości wreszcie stało się zadość. Kobieta opuści więzienie w trumnie, bo do zwolnienia będzie uprawniona dopiero w 2113 roku. Jeśli chodzi o Travis’a, ustalono, że nigdy nie brał czynnego udziału w maltretowaniu dziewczynki. Po odbyciu swojej kary, wyszedł na wolność.

  • Dla mniej wrażliwych – wyszukiwarka- Breanna loveless- grafika- zdjęcie pośmiertne

Autor, Dorota Ortakci

This slideshow requires JavaScript.

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.