Let’s travel together.

„Dziewczynka z zagajnika”- Tragiczna historia Jeannie Singleton

0

3 maja 1955 roku 8-letnia Jeannie Singleton z Kalamazoo w stanie Michigan zaginęła podczas swojej codziennej drogi do domu ze szkoły. Poszukiwania dziewczynki, które trwały osiem dni przeszły do historii stanu jako drugie co do wielkości.

 

Dziewczynka z krótszą nóżką

Jeannie była czwartym z sześciorga dzieci Dorothy i Steve’a Singletonów. Dziewczynka była jak na swój wiek była bardzo niska. W wieku czterech lat przeszła ciężką postać gorączki reumatycznej, w wyniku której jej prawa noga rosła wolniej niż lewa, a to oznacza, że utykała. Ta ułomność absolutnie nie przeszkadzała dziewczynce w normalnym funkcjonowaniu. Jeannie była bardzo popularna i lubiana. Jeśli ktoś nowy wprowadził się do sąsiedztwa to ona witała go jako pierwsza. Rodzice wielokrotnie ostrzegali ją przed nieznajomymi, ale ona kochała wszystkich. Niestety to co czyniło ją wyjątkową, uczyniło ją także bardzo łatwym celem.

Droga ze szkoły

23 maja 1955 roku zaczął się dla Jeannie tak jak każdy, powszechny dzień tygodnia. Dziewczynka wstała o świcie i zaczęła szykować się do szkoły. Ośmiolatka bardzo lubiła się stroić, a tego ranka wybrała różową sukienkę w kratkę, białe skarpetki z falbanką i nowe sandałki, które zakupiła dla niej mama. Włosy zaplotła w warkocze i założyła na głowę jedwabną różową chustę.
Ostatni szkolny dzwonek zadzwonił o 15:30, a dzieci spakowały swoje teczki i tłumnie ruszyły do wyjścia. Wśród nich był 9- letni Robert Holderbaum, który zgodnie ze swoim codziennym rytuałem po wyjściu z budynku udał się do sklepu na rogu, żeby kupić gazę, po czym skierował się do swojego domu. Po drodze dobiegło go wesołe wołanie- to była Jeannie, która chciała mu się pochwalić nowymi butami. Robert nie zapamiętał o czym wtedy rozmawiali, ale jej kolorowe buty zostały mu w pamięci na zawsze.

Pora obiadu, pora kolacji

Dzieci pożegnały się na skrzyżowaniu dróg, po czym chłopiec poszedł prosto, natomiast
Jeannie skręciła w lewo. Odwrócił się jeszcze przez ramię i widział jak dziewczynka przysiada na krawężniku „to pewnie przez nogę”- pomyślał, po czym pomachał w jej kierunku i poszedł przed siebie.
Jeannie miała do przejścia zaledwie kilkaset metrów. Czas jednak mijał, obiad już dawno wystygł, a ona się nie pojawiała. Początkowo rodzice nie byli zmartwieni. Były inne czasy, a dzieci miały większą swobodę. Wcześniej już niejednokrotnie zdarzało się, że Jeannie w trakcie spaceru do domu „wpadała” na swoich przyjaciół, a czasem sama odwiedzała ich domy, żeby się trochę pobawić.
Chociaż niesforna ośmiolatka postępowała w ten sposób dość często, jeszcze nigdy wcześniej nie zdarzyło się by przyszła do domu po zmroku. Tymczasem pora kolacji już dawno minęła, słońce zaszło, a atmosfera w domu robiła się coraz bardziej napięta.

Ogromne poszukiwania

O 21:30 na lokalny posterunek wpłynęło zawiadomienie o zaginięciu ośmioletniej Jeannie Singleton. Zareagowano natychmiastowo. Do policjantów i strażaków dołączyli członkowie społeczności, którzy kilkukrotnie, centymetr po centymetrze prześledzili drogę, którą dziewczynka wracała do domu. Nie znaleziono jednak żadnego jej śladu.

Zniknięcie Jeannie zapoczątkowało największe w tamtym czasie zorganizowane poszukiwania w rejonie Kalamazoo. Zaangażowano w nie wszystkie lokalne posterunki policji, a także policję stanową, cywilny patrol lotniczy, gwardię narodową oraz marynarkę wojenną. Do poszukiwań dołączyli także studenci oraz pracownicy lokalnych firm. Na czas ich trwania uniwersytet jak i zakłady pracy zamknięto. Łącznie około tysiąca osób przeczesywało pola, strumienie, a także opuszczone budynki i parcele. Przesłuchiwano także wszystkich karanych mężczyzn, a w szczególności tych, którzy mieli na koncie przestępstwa sek*alne.

„Pierwszej nocy siedziałam do rana na werandzie. Ostatniej nocy trochę się przespałam. Mogę wytrzymać w świetle dziennym, ale kiedy robi się ciemno po prostu nie mogę tego znieść”– Mówiła Dorothy w wywiadzie dla gazety z 25 maja 1955 r.

Zagajnik

Zorganizowane na szeroką skalę poszukiwania nie przyniosły zamierzonego efektu. Zakończyła je dopiero dziecięca zabawa w chowanego…
1 czerwca 1955 roku, w odległości 15 mil od Kalamazoo, na gęsto porośniętym wzgórzu, pięcioro dzieci bawiło się w chowanego. Beztroską zabawę przerwał krzyk jednego z nich. W leśnym zagajniku leżało ciało Jeannie, która wciąż miała na sobie różową sukienkę w kratkę i kolorowe buciki. Lekarz, który przeprowadzał autopsję orzekł, że Jeannie zmarła w dniu, w którym zniknęła. Dziewczynka została uduszona, a wcześniej wykorzystana sek*alnie.

 

Jedyne co udało się śledczym zabezpieczyć w miejscu, w którym znaleziono ciało to odciski butów. W stronę prowadzącą do zagajnika były to odciski osoby dorosłej i dziecka. W drodze powrotnej już tylko dorosłego, a to oznacza, że Jeannie została zamordowana w miejscu, w którym ją odnaleziono.

„Wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat, to to, że człowiek, który zabił moją małą dziewczynkę, powinien sam zostać zabity. Chciałbym, żeby u nas w Michigan była kara śmierci”– Powiedział ojciec Jeannie, w dniu, w którym znaleziono jej ciało.

Podejrzani

Szukając mordercy Jeannie, policja przesłuchała ponad 1000 osób. Głównym podejrzanym był w tamtym czasie mężczyzna imieniem Stanley B. Edgerton. 29- elektryk sam zgłosił się na policję po tym jak dostrzegł swoje podobieństwo w potencjalnym portrecie pamięciowym porywacza i mordercy. Szkic został sporządzony dzięki zeznaniom 14- letniej dziewczynki, która w dzień uprowadzenia Jeannie była zaczepiana przez obcego mężczyznę.

Edgerton przyznał się do próby uwiedzenia nieletniej, za co został skazany, jednak stanowczo zaprzeczył swojemu udziałowi w sprawie Jeannie. Mężczyzna dobrowolnie poddał się testowi na wykrywaczu kłamstw, jednak wyniki były niejednoznaczne. Test powtórzono, ale wynik nadal był niezadowalający. Edgorton nie został nigdy oskarżony. Zmarł w wieku 88 lat.
Śledztwo w przypadku drugiego podejrzanego prowadzono w 1973 r. Po tym pewna kobieta zgłosiła się na policję, twierdząc, że jej nieżyjący już mąż jest odpowiedzialny za śmierć Jeannie. Człowiek ten zmarł w 1962 r. A wcześniej miał długą historię przemocy sek*ualnej jak i domowej.
Kobieta zeznała, że w dniu, w którym znaleziono ciało mąż zabrał ją na wycieczkę do lasu w pobliżu tego właśnie miejsca, a w kolejnych latach często przejeżdżał obok domu rodziny Singleton, mimo iż nie był mu on po drodze. Wyznała również, że w 1959 r. Mąż wykorzystał ją sek*alnie, w tym samym miejscu, w którym znaleziono ciało.
Dlaczego żona odważyła się opowiedzieć o tym wszystkim policji dopiero wiele lat po śmierci męża? Tego nie wiadomo. Być może dręczyło ją sumienie.
Tata zamordowanej dziewczynki zmarł w 1984 r. Natomiast jej mama w 2007 r. Do dziś nie dokonano żadnych aresztowań, ale sprawa pozostaje otwarta pomimo, iż dwójka potencjalnych morderców już dawno nie żyje
Autor, Dorota Ortakci.

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.