Let’s travel together.

Czy Onufrejczyk nakarmił swoim wspólnikiem świnie? Tajemnicza sprawa zaginięcia Stanisława Sykuty w Walli.

0

Michał Onufrejczyk urodził się w 1895 roku, a jako dorosły człowiek stał się wysoko odznaczonym chorążym polskiej armii. Podczas I Wojny Światowej mężczyzna został ciężko ranny, ale mimo to później dzielnie walczył za nasz kraj w największym w dziejach konflikcie zbrojnym, który rozpoczął się w 1939 roku. Za swoje zasługi na polu walki zdobył dziewięć medali, a kiedy wojna dobiegła końca, Michał postanowił wreszcie spełnić swoje marzenie o zostaniu rolnikiem.

Onufrejczyk zaciągnął się do Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia w Południowej Walii i w 1949 r. kupił farmę Cefn Hendre Farm w Cwmdu, zaciągając w tym celu pożyczkę z tzw. funduszu Wojska Polskiego. Michał sprawiał wrażenie zamkniętego w sobie i niewiele robił, aby zintegrować się z lokalną społecznością.

Spółka

W kwietniu 1953 roku Onufrejczyk spotkał na swej drodze Stanisława Sykuta, polskiego weterana wojennego, z którym postanowił wejść w spółkę i z jego pomocą postawić na nogi upadającą farmę. Co więcej, Onufrejczyk potrzebował kapitału, którym dysponował Sykuta w wysokości około 600 funtów.

Panowie rozpoczęli współpracę, a niedługo później Stanisław zgłosił się na policję ze skargą na swojego wspólnika. Onufrejczyk miał pobić Sykutę i go zastraszać. Po wyjściu z komisariatu, Stanisław udał się do lokalnego prawnika, który miał mu pomóc zakończyć interesy z Onufrejczykiem. Prawnik zaproponował mężczyźnie dwa rozwiązania: 1. Onufrejczyk „wykupi” Sykutę; 2. sprzedadzą farmę i podzielą się zyskiem.

Zaginięcie

Nie wiadomo jak potoczyły się rozmowy między wspólnikami, ale jedno jest pewne: pod koniec 1953 roku zgłoszono zaginięcie Sykuta. W powojennej Wielkiej Brytanii wszyscy cudzoziemcy byli poddawani rutynowym kontrolom i taka właśnie miała miejsce w grudniu 1953 roku na farmie Cefn Hendre. Policjanci spytali Onufrejczyka o jego wspólnika, a ten wyjaśnił, że Syktuta miał wyjechać na 2 tygodnie do Londynu. Znając skłonność Michała do przemocy, policja obawiała się, że Polaka mogło spotkać cos złego, w związku z czym postanowiła obserwować Onufrejczyka i dla pewności przeszukać farmę. Ciała Sykuta nie odnaleziono.

Tajne służby

W okolicy krążyły sprzeczne doniesienia na temat prawdopodobnych przyczyn zaginięcia Stanisława: wyjechał do Londynu, wrócił do Polski, Onufrejczyk nawet rozgłaszał, że został porwany przez polskie tajne służby.

„W wiosce mieszkało wówczas tylko 12 osób, a okoliczności jego zaginięcia były nieznane i do dziś pozostają tajemnicą. Onufrejczyk powiedział, że ostatni raz widział swojego partnera w piątek, 18 grudnia, kiedy to duży samochód z trzema nieznajomymi przyjechał na ich farmę w środku nocy. Jedna kobieta we wsi zeznała, że widziała ten samochód gdy przejeżdżał obok jej domu o godzinie drugiej i czwartej nad ranem. Opowieść Michała Onufrejczyka była taka, że ​​Polak z tajnych służb grożąc pistoletem złapał Sykuta i zabrał go z powrotem za żelazną kurtynę.” opowiada Hywel Jones, mieszkaniec wsi Cwmdu.

Fałszerz

Policja odkryła, że niedługo po zaginięciu Sykuta, Onufrejczyk ​​próbował sfałszować akt własności farmy zgodnie, z którym miał on być jedynym jej właścicielem. To skłoniło śledczych do kolejnego przeszukania farmy i otaczających jej terenów. Tym razem z pomocą zespołu z Laboratorium Kryminalistycznego z Monmouthshire.
Eksperci odkryli wówczas ponad 2000 ciemnych plam na ścianach, suficie i przejściu prowadzącym z kuchni na podwórko, z których większość stanowiła ludzką krew. Jednego jednak wciąż brakowało, samego Sykuta.

Zbrodnia bez ciała

Onufrejczykowi nie udało się nikogo przekonać do tego, że krew należała do ​​królików, które niedawno oskórował. W sierpniu 1954 roku mężczyzna został ostatecznie oskarżony o morderstwo Stanisława Sykuta. Po 12-dniowym procesie, który odbył się w Swansea ława przysięgłych uznała Michała Onufrejczyka – nazwanego później „Rzeźnikiem z Cwmdu” – winnym i skazano go na karę śmierci. Później zamieniono ją na karę dożywotniego pozbawienia wolności, a sprawa ta uznawana jest jako precedens, gdy mowa o „morderstwie bez ciała”.

Wypadek?

Co ciekawe, w 1965 roku mężczyzna z jakiegoś powodu został zwolniony z więzienia, po odsiedzeniu niespełna 11 lat. Onufrejczyk nigdy nie przyznał się do winy, a po zwolnieniu z więzienia wrócił do Cwmdu, gdzie wypytywał mieszkańców, czy nie widzieli przypadkiem jego starego przyjaciela Sykuta. Mężczyzna nie nacieszył się jednak długo wolnością, ponieważ w 1966 roku, w wieku 71 lat zginął w wypadku drogowym.

Nikt nie dowie się prawdy…

Do wypadku doszło w Bradford – gdzie zamieszkał niedługo przed swoją śmiercią – podczas drogi powrotnej do domu z wieczornej mszy. Mężczyzna przechodził przez cichą i mało ruchliwą uliczkę, gdy na drodze pojawił się rozpędzony samochód, który śmiertelnie potrącił starszego pana. Kierowca nie zatrzymał się i nigdy nie został zidentyfikowany. Śmierć Onufrejczyka określana jest jako podejrzana i według niektórych zdaje się potwierdzać udział tajnych służb w zaginięciu Sykuta.

„Nikt nie dowie się prawdy o zniknięciu Stanisława Sykuta…  A okoliczności śmierci Michała Onufrejczyka są również bardzo podejrzane.” Hywel Jones

Policja zawsze podejrzewała, że Stanisław Sykuta ​​spotkał swój koniec w kuchni na farmie, którą dzielił z byłym bohaterem wojennym, który po zamordowaniu wspólnika posiekał jego ciało i nakarmił jego szczątkami świnie. Jego ciała nigdy nie odnaleziono.

This slideshow requires JavaScript.

Autor, KaMa.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.