Let’s travel together.

Był popularnym sprzedawcą… Dopóki nie odkryto, że jego mięso jest ludzkie

0

W latach dwudziestych Fritz Haarmann był znanym sprzedawcą używanej odzieży i uwielbianym przez wszystkie gospodynie, dostawcą świeżego i taniego mięsa. Do czasu, kiedy źródło pozyskiwania obu produktów nie ujrzało światła dziennego…

 

Dziwak

Friedrich, zwany przez bliskich Fritzem, urodził się w 1879 r. W Niemczech, jako najmłodszy z sześciorga rodzeństwa. Już od najmłodszych lat uznawany był za dziwaka, ale rodzina w której przyszło mu dorastać, odstawała od powszechnie uznawanych wzorców normalności. Matka była niepełnosprawna umysłowo, a ojciec, który pracował jako palacz, nie bez powodu nosił przydomek „posępny Olle”. Był bardzo rygorystyczny, a w domu stosował surową dyscyplinę. Ofiarą jego twardej ręki padał najczęściej Fritz, który w przeciwieństwie do braci, bawił się lalkami, ubierał sukienki i stronił od towarzystwa chłopców.

Pierwsza i ostatnia kobieta w życiu

Ojciec, chcąc aby syn zmężniał, wysłał go do szkoły wojskowej, jednak szesnastolatek nie nabył się tam za długu. Wydalono go po kilku miesiącach, kiedy odkryto, że ma padaczkę. Po powrocie do Hanoweru, Fritz zatrudnił się w fabryce cygar, w której pracował jego ojciec, ale niedługo później trafił do aresztu. Okazało się bowiem, że w wolnym czasie zwabiał do piwnicy młodych chłopców i molestował ich seksualnie. Z więzienia wysłano go do szpitala dla obłąkanych, skąd po sześciu miesiącach zdołał uciec do Szwajcarii.

Tam, w wieku 21 lat zaręczył się z Erną Loewet, jednak związek zakończył się fiaskiem. Erna zaszła w ciążę, a przerażony wizją ojcostwa Fritz uciekł z powrotem do Niemiec, gdzie w 1904 r. Uznano go za niepełnosprawnego i przyznano mu zasiłek, który skutecznie uzupełniał dopuszczając się drobnych przestępstw.  W 1914 r. Skazano go na cztery lata pozbawienia wolności za kradzież towaru z dużego, hanowerskiego magazynu, dzięki czemu uniknął frontowego koszmaru I wojny światowej.

Powojenne Niemcy

Gdy wyszedł na wolność, w Niemczech panował wszechobecny głód, gospodarka była zżerana przez inflację, a żywność była najbardziej poszukiwanym towarem na rynku. Co najgorsze, cały świat wchodził także w erę przestępstw seksualnych. Aby związać koniec z końcem, Fritz dołączył do gangu przemytników, którzy nielegalnie sprowadzali do Hanoweru mięso. Dodatkowo dorabiał sobie także jako informator policji, dzięki czemu szybko zgromadził pieniądze, które pozwoliły mu wynająć mieszkanie przy ulicy Cellarstrasse 27. Niewielki pokoik stał się niebawem miejscem tortur, dla młodych chłopców, których Fritz spotykał na swojej drodze.

Pierwsza ofiara

25 września 1918 r. 17- letni Friedel Rohe uciekł z domu, pozostawiając list w którym oznajmił, że wróci jak jego matka będzie dla niego milsza, jednak nie wrócił nigdy. Sąsiedzi Fritza, którzy niejednokrotnie widzieli go w towarzystwie młodych chłopców, nakazali policji sprawdzić jego mieszkanie. Tam zastano Fritza w łóżku z 13- letnim chłopcem. Za ten czyn skazano go na 9 miesięcy więzienia, jednak nie przeszukano lokalu, a Friedel nadal pozostawał zaginiony. Dopiero później morderca wyznał, że jego głowa spoczywała w papierowej torbie za piecem.

Wyśmienite mięso

W 1919 r. Kiedy Niemcy nadal były w poważnych tarapatach ekonomicznych, a wiele rodzin walczyło o jedzenie, Fritz był już dobrze znany jako z rzeźnik z czarnego rynku. Mimo, że w Hanowerze uważano go raczej za dziwaka, to dał się lubić ze względu na swoją życzliwość i przyjazne usposobienie, a mięso które sprzedawał…Cóż nie można mu się było oprzeć. Fritz najczęściej handlował na dworcu kolejowym, gdzie miał także stały dostęp do swoich ofiar. W tamtym czasie z powodu powojennych trudności, tysiące dzieci uciekało z domu, więc było w czym przebierać. To właśnie tam poznał 20- letniego Hansa Gransa, który stał się nie tylko jego kochankiem, ale i wspólnikiem. Hans wybierał ofiary, co czynił najczęściej z zazdrości o elementy garderoby.

Pasztecika czy kiełbaskę?

Nastoletnich chłopców wabił jadzeniem, a gdy już znajdowali się w jego mieszkaniu, zabijał poprzez ugryzienie w tchawicę, co nazywał „pocałunkiem miłości”. Następnie gwałcił martwe ciała, po czym ćwiartował i przerabiał na farsz do pasztecików, kiełbaski, parówki czy kotlety, które były sprzedawane jako „wołowina” bądź „wieprzowina”. Niepotrzebne szczątki wrzucał do pobliskiej rzeki Leine. Podczas gdy zdesperowani rodzice przybywali do Hanoweru w poszukiwaniu swoich zaginionych synów, Fritz odnosił sukces jako sprzedawca ubrań i garmażerii.

Działał pod przykrywką

Oczywiście sąsiedzi nadal donosili na policję. Skarżyli się, że z mieszkania mężczyzny dobiegają krzyki, że na sprzedawanych ubraniach są ślady krwi itp. Mimo to policjanci nie podejmowali żadnych działań – w końcu Fritz był ich najlepszym informatorem. Wszystko zmieniło się z czasem, kiedy na terenie Hanoweru zaczęły pokazywać się ludzkie kości.

Pierwsze znaleziska

7 maja 1924 roku, dzieci bawiące się w okolicach zamku Herrenhausen znalazły ludzką czaszkę. Kilkanaście dni później, w tej samej okolicy znaleziono jeszcze jedną czaszkę, a kolejne nad brzegiem rzeki Leine. Wszystkie należały do chłopców w wieku od 12 do 18 lat. Niedługo później odkryto worek pełen kości. Tego nie dało się już utrzymać w tajemnicy. W końcu cały czas ginęli młodzi ludzie, a ich liczba sięgnęła 600.

Złapany na gorącym uczynku

W sierpniu, większość mieszkańców Hanoweru wzięła udział w przeszukiwaniu miasta. Znaleziono wtedy ponad 500 kości, które należały do minimum 22 osób. Niektóre z nich były świeże. Mniej więcej w tym samym czasie berlińscy detektywi złapali Fritza na gorącym uczynku. Po tym jak w ciemnym zaułku dworca, zaatakował nastolatka, wtrącono go do więzienia i dokładnie przeszukano jego mieszkanie. Zachlapane krwią ściany i podłogi mówiły same za siebie. Dodatkowo zabezpieczono ponad 100 sztuk odzieży i gadżetów należących do młodych chłopców.

Ścięcie

Proces Wampira z Hanoweru trwał dwa tygodnie i przesłuchano podczas niego 200 świadków. Sam Fritz był bardzo szczęśliwy, że może wreszcie opowiedzieć o swoich zbrodniach. Zapytany ilu chłopców zabił, odpowiedział od niechcenia „Trzydziestu, może czterdziestu. Nie pamiętam”. Później przyznał, że ofiar mogło być nawet 70. Z uwagi na fakt, że policja była w stanie zidentyfikować tylko 27 ofiar, Fritz został oskarżony tylko o tyle morderstw. Podejrzewa się, że mogło być ich nawet kilkaset.

15 kwietnia 1925 r. Został skazany na ścięcie głowy. Jego kochanek otrzymał karę dożywocia, ale później zmieniono ten wyrok na 12 lat pozbawienia wolności. Głowa Fritza została zakonserwowana w formaldehydzie i przekazana szkole medycznej w Getyndze. Szczątki ofiar, zostały pochowane w zbiorowej mogile. Hans Grans dożył sędziwej starości i zmarł w 1975 r. W 2015 r. Czaszka Wampira z Hanoweru została skremowana, a tym samym zniknął po nim wszelki ślad.

Autor, Dorota Ortakci.

This slideshow requires JavaScript.

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.