Let’s travel together.

6 członków rodziny Tran umiera wskutek tajemniczej choroby. Szokująca i niewyjaśniona sprawa z Wietnamu.

0

Tajemnicza śmierć 6 członków rodziny Tran prawdopodobnie jest największą, współczesną nierozwiązaną sprawą kryminalną z Wietnamu. Pomimo, iż te niecodzienne wydarzenia miały miejsce stosunkowo niedawno, tajemnica rodziny Tran zyskała już status miejskiej legendy i do dnia dzisiejszego lokalna ludność oraz media regularnie przedstawiają coraz to nowe spekulacje i teorie dotyczące przyczyny śmierci tych ludzi.

Rodzina

Był rok 2002. Rodzina Tran mieszkała na wsi, w prowincji Thai Binh w Wietnamie. Tran tworzyli zwykłą i szczęśliwą rodzinę, która składała się z 4 pokoleń żyjących spokojnie i w zgodzie na całkiem sporym obszarze ziemi. Patriarcha rodu, 65-letni Tran Van Rang (Trần Văn Rạng), miał ośmioro dzieci. Do 2002 roku dwóch jego synów założyło już swoje rodziny i wraz ze swoimi żonami i potomstwem mieszkali w pobliżu ojca i matki na ich rodzinnej działce. Obaj synowie byli pracowitymi rolnikami i z czasem udało im się zaoszczędzić wystarczająco dużo pieniędzy, aby zbudować własne domy tuż obok ich rodzinnego domu. Ten spokój i sielanka miały wkrótce jednak ustąpić miejsca żałobie i przerażeniu…

Ostatnim żyjącym synem Van Ranga jest Tran Quoc Viet (Trần Quốc Việt), który w 2018 roku, 16 lat po tragedii w końcu wrócił do opuszczonego rodzinnego domu, gdzie postanowił samotnie spędzić resztę życia. To on był naocznym świadkiem wszystkiego co miało miejsce w 2002 roku.

Początek

Jak wspomina Quoc Viet w wywiadzie dla mediów w 2018 roku, tragedia zaczęła się, gdy Tran Van Ut (Trần Văn Út), jego młodszy brat, rozpoczął budowę swojego nowego domu w pobliżu domu rodziców. Gdy tylko rozpoczęły się prace budowlane, zaczęły się dziać dziwne rzeczy: jego bydło i drób, które były ich głównym źródłem utrzymania zaczęły masowo chorować. Pewnego dnia, dziesiątki świń, kurczaków i kaczek nagle wpadło w swego rodzaju szał i z toczącą się pianą z pysków/dziobów biegały po gospodarstwie uderzając głowami o mury i płoty. Wyglądało to tak, jakby próbowały przed czymś uciec. Problem polegał na tym, że nikt nie był w stanie zlokalizować źródła ich strachu; zupełnie jakby uciekały przed czymś niewidzialnym. W ciągu zaledwie kilku godzin cały inwentarz Van Uta był martwy, z wyjątkiem jednej kaczki, która z jakichś powodów nie miała takich objawów jak inne zwierzęta.

Kilka dni później dokładnie to samo zaczęło się dziać z całym bydłem należącym do jego rodziców. Wkrótce w gospodarstwie Trana wymrą wszystkie zwierzęta, a każda próba wznowienia hodowli okaże się porażką. Ale to był dopiero początek…

Pierwsza ludzka ofiara

Najstarszym synem Van Ranga był Tran Van Viet (Trần Văn Việt). Van Viet miał już wybudowany dom obok rodziców, żonę i pięcioletniego syna. Opisywano go jako całkowicie zdrowego i sprawnego mężczyznę, który nagle, niedługo po rozpoczęciu prac budowlanych brata zaczął narzekać na silne bóle pojawiające się w całym jego ciele. Pomimo kilkukrotnych przyjęć do szpitala, nie znaleziono źródła jego złego samopoczucia, a jego stan nadal się pogarszał. Doszło do tego, że Van Viet musiał całkowicie zaprzestać prac na farmie.

W pewnym momencie Van Viet dostał silnych drgawek, a z jego ust toczyła się piana. Mężczyzna został natychmiast zawieziony do szpitala, gdzie sukcesywnie wracał do zdrowia. Jednak, tak jak poprzednio, lekarze nie znaleźli przyczyny choroby Van Vieta, a w jego organizmie nie znaleźli śladów trucizny czy innych znanych im substancji, które mogły w tak niekorzystny sposób wpłynąć na jego zdrowie. Po wyzdrowieniu Van Viet wrócił do domu, do swojej rodziny, ale wkrótce objawy wróciły i mężczyzna zmarł w lipcu 2002 roku.

Rodzina w rozsypce

Po śmierci Van Vieta, te same objawy zaczęły pojawiać się u pozostałych członków rodziny Tran, dręcząc ich zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Van Rang był bardzo przejęty śmiercią syna. Zaczął pić, a jego nastrój i zdrowie fizyczne gwałtownie się pogorszyły. Tran Van Rang zmarł nagle, zaledwie miesiąc po śmierci syna. Przed śmiercią doznał silnych konwulsji i toczył pianę z ust. Brzmi znajomo?

Tragedia na cmentarzu

Zgodnie z przyjętymi zwyczajami, trzy miesiące po śmierci Van Ranga odbyła się pierwsza ceremonia religijna odprawiona na jego cześć. Zgodnie z wietnamską tradycją cała czteropokoleniowa rodzina Trana wmaszerowała na cmentarz, gdzie miała mieć miejsce uroczystość. Wśród uczestników ceremonii znajdował się 6-letni syn Van Uta. Mniej więcej w połowie ceremonii sześciolatek osunął się na ziemię, jego ciałem wstrząsnęły silne konwulsje, a z ust toczyła się piana. Twarz dziecka zrobiła się fioletowa, a śmierć nastąpiła w ciągu kilku następnych minut. Na ten widok, kilku innych uczestników ceremonii straciło przytomność, co prawdopodobnie było wynikiem masowej histerii.

Śmiertelne żniwo

W następnych dniach do szpitala trafi trzech kolejnych członków rodziny, w tym Van Ut, jego żona oraz matka, Nguyễn Thị Đào. Ta ostatnia zmarła wkrótce potem w szpitalu. Van Ut wyzdrowiał, ale po powrocie do rodzinnego domu podzielił los ojca, matki, syna i brata. Po śmierci Van Uta jego żona Vũ Thị Nhung wyprowadziła się z rodzinnego domu męża, by już nigdy do niego nie wrócić. Co ciekawe, po wyprowadzce jej problemy zdrowotne zniknęły.

Dlaczego?

Wiadomość o 5 niewyjaśnionych zgonach w rodzinie Tran szybko rozeszła się po całym kraju. Policja podjęła śledztwo w tej sprawie, w ramach którego, na miejsce sprowadzono rzesze lekarzy, policjantów i specjalistów w różnych dziedzinach nauki.
Przez miesiąc śledczy działali w terenie; w tym czasie pobierali próbki wody i gleby oraz każdej żywności, jaką znaleźli w domu rodziny. Pobrano nawet próbki krwi od wszelkich żywych stworzeń zamieszkujących w sąsiedztwie. Zmierzono poziom promieniowania w okolicy. Przeprowadzono wywiady z ludźmi, a nawet śledzono pozostałych członków rodziny, w tym Quoc Vieta. Nie jest jasne, czy policja próbowała go chronić, czy też był według nich podejrzanym.

Pod nosem śledczych

W między czasie, tuż pod nosem śledczych doszło do kolejnej tragedii. Phạm Thị Tâm, matka Van Ranga, a zarazem najstarszy członek rodziny, zmarła w szpitalu. Podczas posiłku doznała drgawek, a z jej ust wydobywała się piana. Kobieta trafiła do szpitala, a tam osoby opiekujące się nią również zgłaszały niepokojące objawy, takie jak silne bóle i sporadyczne omdlenia. Thi Tam zmarła w szpitalnej sali niedługo po przyjęciu.

Tajemnicza choroba pochłonęła 6 żyć w rodzinie Tran, a śledczy rozkładali ręce w geście bezradności. Ich ostatecznym podejrzeniem było zatrucie jakimiś pestycydami, ale nie byli w stanie ich nazwać. Nigdy bowiem nie znaleziono śladów jakiejkolwiek trucizny ani w ciałach ofiar, ani na terenie należącej do nich ziemi.

Zły duch węża?

Na temat tej sprawy krąży wiele plotek i powstają kolejne teorie, które mają tłumaczyć co spowodowało śmierć tych ludzi oraz ich zwierząt. Quoc Viet jest natomiast przekonany, że za tym całym nieszczęściem stoi zły duch węża, który ukarał jego rodzinę, za to, że zniszczyli jego gniazdo podczas budowy nowego domu.

No cóż, bez względu na to, w co zdecydujemy się wierzyć, nie można zaprzeczyć, że sprawa rodziny Tran jest bardzo tajemnicza, a nawet przerażająca…

This slideshow requires JavaScript.

Autor, KaMa.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.