Let’s travel together.

„Dama z kufra”- Identyfikacja, której dokonano po 53 latach

0

Ponad 50 lat temu na Florydzie, a dokładniej w St. Petersburgu, policjanci reagujący na zgłoszenie, dokonali makabrycznego odkrycia. W niewielkim lesie, tuż za jedną z popularnych wówczas restauracji porzucono drewniany kufer, który skrywał ciało kobiety. Klimat zdarzenia był tym bardziej posępny, że znalezisko miało miejsce w Halloween.

Czarny kufer

Dochodzenie w sprawie powszechnie znanej pod nazwą „Trunk Lady” rozpoczęło się ponad pięć dekad temu, kiedy to 31 października 1969 roku z policją skontaktował się jeden z dwójki nastolatków, którzy byli świadkami podejrzanego zdarzenia. Chłopcy palili papierosy pod restauracją Oyster Bar, kiedy zwrócili uwagę na samochód, który skierował się na tyły lokalu. Wiedzeni ciekawością i przekonaniem, że jakaś para będzie oddawać się miłosnym uniesieniom, podążyli za autem, z zamiarem podglądania. Ku ich zdziwieniu z samochodu wyszło dwóch rosłych mężczyzn, którzy z bagażnika wyjęli sporych rozmiarów, czarny kufer i porzucili go w zaroślach.

Po kilkunastu minutach od przyjęcia zgłoszenia na miejscu zaroiło się od służb. Środek drewnianego kufra skrywał przerażającą zawartość- ciało kobiety.

Trunk Lady

Nieboszczka miała na sobie jedynie górę od piżamy i została owinięta dużą, foliową torbą. Już na pierwszy rzut oka było wiadomo, że padła ofiarą morderstwa, ponieważ miała widoczne obrażenia głowy, a na szyi zaciśnięty bordowy  krawat typu *bolo

*Rodzaj kowbojskiego krawata, który składa się z kawałka skóry bądź sznurka. Zakończony jest metalowymi końcówkami i spinany metalową, ozdobną broszą.

Autopsja kobiety wykazała, że obrażenia głowy, które zadano tępym narzędziem, choć poważne, nie były śmiertelne. Przyczyną zgonu było uduszenie. Z cech charakterystycznych zmarłej można wymienić ciemnobrązowe, spięte wsuwkami włosy, brązowe oczy, zły stan zębów, czyste i zadbane paznokcie, przekłute uszy, chory pęcherzyk żółciowy i przebyty co najmniej jeden poród. Nie miała tatuaży ani blizn.

Próby identyfikacji

Mimo tego biegli mieli duży problem z ustaleniem jej tożsamości, a co za tym idzie ciało spoczęło na cmentarzu w alei przeznaczonej dla osób niezidentyfikowanych. Przez pół wieku Trunk Lady była dla śledczych ogromną zagadką, którą próbowano rozwiązać wielokrotnie, co czyniono na podstawie próbek wydobytych z zębów i kości. Przy kolejnej ekshumacji, która miała miejsce w 2010 r., postęp w technologii rzucił nieco nowego światła na jej osobę.

Chemiczne testy izotopowe wykazały, że Trunk Lady nie pochodziła z Florydy jak pierwotnie zakładano i gdzie skoncentrowały się wszelkie wysiłki mające na celu jej identyfikację. Badania wykazały, że ofiara morderstwa najprawdopodobniej urodziła się się w południowo-wschodniej części kraju, ale przez większość swojego życia zamieszkiwała w południowo- zachodniej części Stanów Zjednoczonych.

Sprawa została także wpisana do NamUs- Krajowy System Osób Zaginionych i Niezidentyfikowanych oraz przedstawiona w licznych programach telewizyjnych, a także szeroko opisana w prasie i omawiana na wszelkiego rodzaju konferencjach. Pomimo tak ogromnych wysiłków, przez kolejne lata Trunk Lady nie odzyskała swojej tożsamości.

Kluczowa próbka

Przełom w sprawie nastąpił dopiero w bieżącym roku, kiedy kiedy to detektyw z Petersburga odkrył próbkę włosów i skóry ofiary, która została pobrana w 1969 r., podczas pierwszej sekcji. Mężczyzna wysłał ją do specjalistycznego laboratorium w Teksasie, a tam stworzono profil DNA ofiary. Niedługo później Trunk Lady została zidentyfikowana jako Sylvia June Atherton, która zaginęła w wieku 41 lat. Tożsamość ostatecznie potwierdzono kiedy Syllyn Gates– córka, dostarczyła swoją próbkę DNA.

Zerwane więzi

„Kiedy się dowiedziałam, że moja mama nie żyje, byłam w szoku. Miałam 9 lat kiedy zaginęła. Minęło tyle czasu. Nie mieliśmy pojęcia, co się z nią stało”- mówiła Syllyn.

Z jej relacji wynika, że matka opuściła rodzinne Tuckson w Arizonie w 1965 r., i wraz ze swoim nowym chłopakiem Stuartem Brownem i trójką dzieci, wyjechała do Chicago. Syllyn z bratem zostali z tatą czyli byłym mężem Sylvii, która to przez jakiś czas utrzymywała sporadyczny kontakt z rodziną.

Po pewnym czasie jedno z dzieci wróciło do ojca, ale dwie dziewczynki pozostały z matką i jej partnerem w Chicago i one również przepadły bez śladu.

Stuart Brown zmarł w 1999 r., w Las Vegas i jak się okazało nigdy nie zgłosił zaginięcia Sylvii i nie wspomniał o niej słowem w żadnych dokumentach.

Obecnie trwają poszukiwania córek kobiety. Jeśli żyją, mogą posiadać kluczowe informacje dotyczące śmierci ich matki.

Co istotne, rodzina zamordowanej zidentyfikowała kufer, w którym ją znaleziono. Był jej własnością i to właśnie do niego spakowała cały swój dobytek, opuszczając Arizonę.

Autor, D

[email protected]

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.