Let’s travel together.

Zaginięcie nastolatki w Watykanie. Tajemnicze słowa papieża. Co ukrywa Stolica Apostolska?

0
Jak to możliwe by w środku dnia, w centrum Rzymu zniknęła bez śladu piętnastoletnia dziewczyna? Jak to możliwe, że mimo tylu tropów, sprawa jej zaginięcia pozostaje nierozwiązana od 37 lat? Czy z jej tajemniczym zniknięciem ma związek fakt, że była (jest) córką świeckiego urzędnika Watykanu. Wskazówki prowadzą do włoskiej mafii, Banku Watykańskiego, służb wywiadowczych, a nawet zamachu na polskiego papieża. Causa Orlandi stała się jedną z największych tajemnic kryminalnych Włoch.
Emanuela

Emanuela Orlandi urodziła się 14 stycznia 1968 r. i była czwartym z pięciorga dzieci Ercole i Marii Orlandi (z domu Pezzano). Niektóre źródła utrzymują, że jej ojciec był pracownikiem Banku Watykańskiego, inne, że pracował w kurii rzymskiej i był odpowiedzialny za umawianie spotkań papieża Jana Pawła II. Tak czy inaczej, był jednym z nielicznych świeckich pracowników Watykanu. Rodzina mieszkała w Watykanie, a dzieci miały swobodny dostęp do watykańskich ogrodów watykańskich, jak twierdzi Pietro Orlandi, starszy brat Emanueli. Emanuela była uczennicą drugiej klasy w liceo scienceo (liceum) w Rzymie. W czerwcu 1983 roku, mimo że rok szkolny dobiegł końca, nadal trzy razy w tygodniu pobierała lekcje gry na flecie w Szkole Tommaso Ludovico Da Victoria, połączonej z Papieskim Instytutem Muzyki Sakralnej. Nastolatka była także członkiem chóru kościoła Sant’Anna dei Palafrenieri w Watykanie.

Telefon do domu

Do szkoły muzycznej Orlandi zwykle jeździła autobusem. Wysiadała z niego po kilku przystankach, a następnie przechodziła 180 do 210 metrów do szkoły muzycznej. W środę 22 czerwca 1983 Orlandi spóźniła się na zajęcia. Tego dnia, poprosiła Pietro, żeby pojechał z nią autobusem na zajęcia, ale brat miał inne zobowiązania. „Analizowałem to wiele razy, wmawiając sobie, że gdybym tylko jej towarzyszył, może by się to nie wydarzyło” – wspomina dziesiątki lat później. Później tego samego dnia Emanuela zadzwoniła do domu i rozmawiała z jedną ze swoich sióstr. Od tego czasu po nastolatce nie ma śladu, a włoscy śledczy nie są w stanie dotrzeć do informacji, co się z nią stało. Taka jest, w każdym razie, oficjalna wersja.

Przedstawiciel Avon

Podczas rozmowy telefonicznej z siostrą, Emanuela opowiedziała, że otrzymała interesującą ofertę pracy od przedstawiciela Avon Cosmetics. Przedstawiciel ten oferował nastolatce wygórowane wynagrodzenie za sprzedaż kosmetyków. Jej siostra zasugerowała, żeby przed podjęciem jakichkolwiek decyzji omówiła sprawę z rodzicami. Według niektórych doniesień Orlandi rzekomo spotkała przedstawiciela Avon na krótko przed lekcją muzyki stąd jej spóźnienie. Emanuela był bardzo podekscytowana tą ofertą i rozmawiała o tym z koleżanką po lekcji muzyki, która skończyła się o godzinie 19. Ostatnią osobą, która widziała Emanuelę, była jej koleżanka Rafaela Monzi. Po zakończonych zajęciach obie, jak zwykle udały się na przystanek i czekały na autobus. Pojawił się później pewien świadek, który zeznał, że po odjeździe autobusu widział jak dziewczyna rozmawiała z eleganckim, około 30-letnim mężczyzną siedzącym w ciemnym BMW, do którego następnie wsiadła.

To tylko 700 metrów…

Krótko później, na przystanek podjechał autobus, ale był tak pełny, że udało się wejść jedynie Rafeli. Emanuela postanowiła odpuścić sobie przepychanki, mówiąc: „Wsiądę do następnego lub dojdę na plac di Torre Argentina. To tylko 700 metrów. A stamtąd pojadę do domu innym busem”.
200 metrów od przystanku, gdzie widziano Emanuelę ostatni raz, przy gmachu senatu czekała na nią jej młodsza siostra, z którą nastolatka się wcześniej umówiła. W umówionym miejscu, nastolatka się jednak nigdy nie pojawiła. Siostra zaalarmowała o tym fakcie rodziców, którzy natychmiast powiadomili policję. Policja nie potraktowała sprawy poważniej. Zasugerowali, że dziewczyna pewnie udała się na jakąś imprezę i niedługo sama wróci do domu. Tak się jednak nie stało. Emanuela Orlandi zniknęła…

23 czerwca

W czwartek 23 czerwca, o godzinie 15:00 rodzice Orlandi zadzwonili do dyrektora szkoły muzycznej, aby zapytać, czy któryś z kolegów z grupy ich córki ma jakieś informacje na temat jej zaginięcia. Jedna z jej koleżanek powtórzyła opowieść Emanueli o mężczyźnie, który oferował jej zarobek. Nauczyciel natomiast zauważył, że dziewczyna tego dnia zdawała się być zamyślona i nieobecna. Oprócz tego, że się spóźniła na zajęcia – co było zupełnie do niej niepodobne – próbowała zwolnić się z nich wcześniej. Tego dnia policja przyjęła zgłoszenie państwa Orlandi i oficjalnie uznała Emanuellę za zaginioną. W ciągu następnych dwóch dni w gazetach Il Tempo , Paese Sera i Il Messaggero publikowano informację o zaginięciu wraz z numerem telefonu do domu Orlandi.

Barbarella

W sobotę 25 czerwca, o godzinie 18:00, w domu rodziny Orlandi zadzwonił telefon. Nie jedyny tego dnia, ale bardzo interesujący. Dzwoniący to młody chłopak, który przedstawił się jako 16-letni „Pierluigi”. Chłopak powiedział, że on i jego narzeczona spotkali ich zaginioną córkę tego popołudnia na Piazza Navona. Młody człowiek wspomniał o flecie Orlandi, który miała ze sobą, o jej włosach i okularach, których dziewczyna nie lubiła nosić, a także o innych szczegółach pasujących do zaginionej, a o których policja nie informowała publicznie. Według „Pierluigiego” Orlandi miała krótsze włosy i przedstawiła się jako „Barbarella”. Twierdził, że sprzedawała produkty Avon oraz, że ​​właśnie uciekła z domu.

Barbara

28 czerwca, do rodziny Emanueli mężczyzna przedstawiający się jako „Mario”. Mężczyzna twierdził, że jest właścicielem baru w pobliżu Ponte Vittorio, znajdującego się niedaleko szkoły muzycznej. Mężczyzna powiedział, że dziewczyna o imieniu „Barbara”, nowa klientka, zwierzyła mu się, że uciekła z domu, ale zaznaczyła, że ​​ma zamiar wrócić na ślub swojej siostry. 30 czerwca Rzym został oklejony 3000 plakatów przedstawiającymi wizerunek Emanueli.

Jan Paweł II

W niedzielę, 3 lipca papież Jan Paweł II podczas modlitwy Anioł Pański zaapelował do osób stojących za zaginięciem Emanueli Orlandi, po raz pierwszy formułując hipotezę o porwaniu. Dwa dni później rodzina Orlandi odebrała pierwszy z wielu anonimowych telefonów. Dzwoniący twierdzili, że Emanuela jest więźniem terrorystów z grupy Szare Wilki domagających się w ramach wymiany, uwolnienia Mehmeta Ali Ağca, który stał za zamachem na życie papieża w maju 1981 r. Nie podano żadnych innych informacji.

Amerykanin

W ciągu kolejnych kilku dni odebrano inne telefony, w tym jeden od mężczyzny określanego jako „Amerykanin” ze względu na jego akcent, który odtworzył nagranie z głosem Emanueli, co miało potwierdzać, że dziewczyna żyje. Kilka godzin później, w kolejnym telefonie, tym razem do Watykanu, ten sam człowiek zaproponował wymianę Orlandi na Ağca. Anonimowy rozmówca wspomniał o „Mario” i „Pierluigi”, którzy mieli również być „członkami organizacji” terrorystycznej.

Dowody

6 lipca, człowiek o młodym głosie i amerykańskim akcencie poinformował agencję informacyjną ANSA o propozycji wymiany Orlandi-Agcy, prosząc jednocześnie aby w akcji wziął udział Papież. W koszu na śmieci, na placu w pobliżu Parlamentu miały się znajdować dowody świadczące o tym, że Orlandi rzeczywiście znajdowała się w jego rękach. Miały to być kserokopie jej legitymacji szkolnej, rachunek ze sklepu oraz notatka napisana odręcznie przez porwaną dziewczynę. Jednak sędzia, który nadzorował sprawę Emanueli, nie wierzył, że istnieje wiarygodny związek między uprowadzeniem Orlandi, a zamachowcem.

16 telefonów

8 lipca mężczyzna z domniemanym bliskowschodnim akcentem zadzwonił do jednego z kolegów z klasy Orlandi, mówiąc, że Emanuela jest w jego rękach i że mają 20 dni na wymianę na Ağca. Mężczyzna poprosił również o bezpośrednią linię telefoniczną, dzięki której będzie mógł się kontaktować z ówczesnym sekretarzem stanu Agostino Casarolim. Linia została zainstalowana 18 lipca. W sumie „Amerykanin” wykonał 16 rozmów telefonicznych w sprawie Emanueli, z różnych budek telefonicznych.

Śledztwo w sprawie zaginięcia dziewczyny umorzono w 1997 roku z powodu braku nowych dowodów. Sprawa ta jednak pozostała medialna.

Rankiem 14 maja 2001 r. proboszcz Kościoła imienia Grzegorza VII, odkrył w konfesjonale niewielką, pozbawioną szczęki ludzką czaszkę. Nie została ona jednak oficjalnie zidentyfikowana jako czaszka Orlandi. Ojciec Emanueli, Ercole, zmarł w 2004 roku, miesiąc po udzieleniu ostatniego wywiadu.

Mafia

W 2005 roku podczas emisji programu poświęconego zaginionym, do włoskiej telewizji zadzwonił pewien mężczyzna. Anonimowy rozmówca oświadczył, że szczątki ciała dziewczyny znajdują się w grobie Enrico De Pedis, szefa mafii Banda della Magliana. Mężczyzna zginął podczas strzelaniny w 1990 roku. Ze względu na swoje rzekome zasługi dla kościoła, zezwolono na jego pochówek na cmentarzu w Watykanie. Nieoficjalnie mówi się jednak, że w zamian za zgodę na pochówek w tamtym miejscu, przeznaczonym dla duchownych i pracowników Watykanu, zaoferowano dużą sumę pieniędzy. Kilka miesięcy później wydano zgodę na otwarcie grobowca. Nie znaleziono tam jednak niczego prócz szczątków gangstera.

BMW i „Chińczyk”

3 lata później, głos zabrała była narzeczona de Pedis, z którą pozostawał w związku w latach 1982-84, Sabrina Minardi. Kobieta zeznała prokuraturze, że tajemniczym mężczyzną z BMW był jej ówczesny narzeczony. De Pedis miał później zabić dziewczynę, a następnie zabetonować jej zwłoki, gdzieś niedaleko Rzymu. Mężczyzna w ten sposób szantażował Watykan, oczekując zwrotu zainwestowanych przez niego w watykańskim banku pieniędzy. Arcybiskup Paul Marcinkus, zwany w półświatku „Chińczyk”, głowa banku watykańskiego zaangażowany był w pranie brudnych pieniędzy oraz interesy z gangsterami. Sabrina przyznała, że była kochanką Marcinkusa i przyprowadzała mu kolejne młode kochanki. Wskazała też miejsce, gdzie przed śmiercią więziono Emanuelę.

Kolejne tropy

9 listopada 2010 roku, Agcy wywiadu dla tureckiej telewizji powiedział, że Orlandi była przetrzymywana przez Watykan jako więzień (po wymianie za Agca), a następnie wywieziono ją do pewnego kraju w środkowej Europie, gdzie przebywa jako zakonnica w katolickim klasztorze. Dodał, że rodzina Orlandi może widywać się z córką, kiedy tylko zechcą, ale jej nie wolno opuszczać klasztoru. Nigdy tych informacji nie potwierdzono.

W maju 2012 r.,85-letni egzorcysta, ks. Gabriele Amorth, stwierdził, że dziewczyna została porwana przez członka watykańskiej policji na zlecenie zorganizowanej grupy zajmującej się zmuszaniem nieletnich do świadczenia czynności seksualnych, do której należeć miało wielu wysoko postawionych duchownych. Nastolatka miała zostać następnie zamordowana. Amorth twierdził również, że w sprawę zaangażowani byli również urzędnicy pewnej zagranicznej ambasady. Nie znaleziono jednak żadnych dowodów świadczących o prawdziwości słów Amortha.

W podziemiach

6 lat później, w październiku 2018 roku, w trakcie remontu w podziemiu nuncjatury w Rzymie znaleziono szczątki, których pochodzenie z jakiegoś powodu powiązano od początku ze sprawą Orlandi. Adwokat rodziny Orlandi powiedział: „Nie mamy pojęcia, dlaczego zasugerowano powiązanie z Emanuelą… Wciąż zadajemy sobie pytanie, dlaczego po odnalezieniu jakichś kości od razu zakłada się, że należą do Emanueli”. Wyniki badań znaleziska opublikowane zostały 1 lutego 2019 r. i wykazały, że były to szczątki rzymskiego mężczyzny, który zmarł między 190 a 230 r.

Anioł

W 2018 roku prawnik rodziny zaginionej otrzymał list ze zdjęciem figury anioła z krótką wiadomością o treści: Szukajcie tam, gdzie wskazuje anioł. Miejsce to znajduje się na cmentarzu Campo Santo Teutonico w Rzymie.

W związku z tymi doniesieniami, 10 lipca 2019 roku ogłoszono, że Watykan otworzy dwa grobowce w Watykanie, które następnie zostaną zbadane przez antropologa sądowego Giovanniego Arcudiego. „Grobowiec Anioła”, który miał zawierać szczątki księżnej Zofii z Hohenlohe-Waldenburg-Bartenstein oraz sąsiedni, który miał zawierać szczątki księżnej Charlotte Frederica z Mecklenburg-Schwerin. Ekshumacje odbyły się 11 lipca 2019 r. Nie znaleziono tam jednak ani ciała Emanueli, ani ciał dwóch księżniczek, o których były tam pochowane. Watykan prowadzi obecnie dochodzenie w sprawie zaginięcia ich szczątków.

Jest w niebie

Brat Emanueli, Pietro, spotkał się również z papieżem Franciszkiem. Spotkanie miało miejsce 18 marca 2013 roku. „Rozmawialiśmy bardzo krótko. Powiedział ważkie słowa, Emanuela jest w niebie. Po 30 latach, kiedy prawda nie ujrzała światła dziennego, i nie wiadomo, czy Emanuela żyje czy też nie, jego oświadczenie jest ważne. Ale dlaczego tak powiedział? Bo zna prawdę i przebieg wypadków? Bo nikt inny w niepodważalny sposób nie może powiedzieć, że Emanuela nie żyje? Tylko jeśli nie żyje, to dlaczego i w jakich okolicznościach zginęła?

„Francesco (papież Franciszek) wziął moją mamę za ręce i mocno ścisnął, powtarzając dwukrotnie:„ Emanuela jest w niebie ”. To wszystko trwało kilka sekund, ale w tym momencie mój świat się zawalił. Może chciał w ten sposób delikatnie nam zasugerować, że Emanuela naprawdę nie żyje.”

Co dalej?

To nie wszystkie fakty dotyczące szokującej sprawy Emanueli. Jednak zebrane tutaj informacje pozwalają na uzasadnione powątpiewanie w uczciwość ludzi zajmujących się tą sprawą. Wielu tropów nigdy nie sprawdzono, dociekliwych detektywów odsuwano od sprawy, a papieże zdają się wiedzieć więcej niż mogą lub chcą powiedzieć.

Czy kiedyś poznamy tajemnicę zniknięcia 15-letniej Emanueli?

This slideshow requires JavaScript.

Autor: Kasia Magierska.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.