Let’s travel together.

Polski ksiądz zaginął 10 lat temu, w tajemniczych okolicznościach w Kazachstanie. Co spotkało duchownego?

0

Ksiądz Piotr Zwoliński zaginął na początku sierpnia 2010 roku w Kazachstanie, gdzie wspólnie z Michałem Kacperskim, pracownikiem Biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego planowali zdobyć najwyższy szczyt tego kraju – Chan Tengri. Po raz ostatni mężczyźni byli widziani w miejscowości Zharkulak.

2 sierpnia 2010 roku Polacy przylecieli do Ałma-Aty, zameldowali się na posterunku policji i poszli do agencji turystycznej Tourasia. Mieli w niej odebrać pozwolenie na przebywanie w strefie przygranicznej. Część bagażu poleciała helikopterem do bazy, takie rzeczy jak prowiant, raki, liny, uprzęże, butle z gazem panowie zabrali ze sobą.

Ks. Piotr

Piotr Zwoliński urodził się 8 lipca 1965 w Łodzi. Już jako ksiądz był wykładowcą historii w diecezjalnym seminarium duchownym oraz w Instytucie Nauk Historycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, gdzie piastował stanowisko profesora nadzwyczajnego. Mężczyzna współorganizował konferencje naukowe, czasem w porozumieniu z instytucjami, takimi jak Instytut Pamięci Narodowej.

Cel

Celem wyprawy mężczyzn było zdobycie siedmiotysięcznego Chan Tengri, nazywanego również „małym K-2”, leżącego na pograniczu Kazachstanu i Kirgistanu. „Piotr wspinał się od ponad 20 lat, Michał siedem”  mówi brat zaginionego księdza.
Do Ałmaty w Kazachstanie przylecieli z Warszawy 2 sierpnia 2010 roku. Tam wynajęli jeepa z kierowcą, który miał ich zawieść do Zharkulak, skąd pieszo mieli się udać do bazy. Tak zdecydowali. W trakcie podróży, ksiądz kontaktował się telefonicznie z rodziną.

Zaginięcie
Potem jednak nastąpiła cisza. W połowie sierpnia rodziny obu mężczyzn próbowały się z nimi skontaktować za pośrednictwem kazachskich firm wysokogórskich, ale bez efektu. W drugiej połowie sierpnia o nieobecności mężczyzn powiadomiono ich rodziny i konsulat RP i od razu wszczęto poszukiwania.

Ratownicy sprawdzili szczeliny na lodowcu, przeszukali teren helikopterem nad miejscami, i podążyli trasą, którą mieli iść zaginieni. Bez efektu.

Poszukiwania

Sprawdzono okolice Zharkulak, szpitale, areszty, kostnice; kontaktowano się z polskimi grupami wspinaczkowymi przebywającymi pod Chan Tengri. Na forach wspinaczkowych opublikowano posty w językach angielskim i rosyjskim informujące o zaginięciu dwóch Polaków.
Pojawili się świadkowie, którzy w nocy widzieli ich w Zharkulak. Inni zaś twierdzili, że następnego dnia rano stamtąd odeszli.

Zabłądzili

Zwoliński i Kacperski mieli pojawić się w bazie do 5 sierpnia, ale tak się nie stało. Co ciekawe, ich zaginięcie zgłoszono dopiero 17 sierpnia. To, według bliskich zaginionych, karygodne zaniedbanie ze strony pracowników bazy, które poskutkowało późnym rozpoczęto poszukiwań.

Brat Zwolińskiego, również udał się na miejsce w poszukiwaniu brata. Mężczyzna dotarł do informacji, że zaginieni mogli wybrać inną  drogę niż zaplanowali jeszcze w Polsce, w efekcie mogli przejść na stronę chińską lub kirgiską. Powiadomiono o takiej ewentualności owe kraje, ale bez efektu.
Jak się później okazało, w sąsiednim rejonie zaginęło dwóch rosyjskich naukowców. Zaginięcie miało miejsce w połowie sierpnia, a ich poszukiwania również nie dały rezultatu. Czy oba te zaginięcia miały ze sobą jakiś związek?

Bez śladu

Niedługo później, zorganizowano kolejne poszukiwania, którym przewodził Denis Urubko, uznawany za najlepszego alpinistę na świecie. Niczego nie znaleziono.
Postępowanie wszczęła też polska prokuratura, która ustaliła, że kartami płatniczymi ani telefonami zaginionych nikt się nie posługiwał od momentu ich zaginięcia.

Bliscy zaginionych prowadzą bloga lostinkazakhstan.blogspot.com, na którym informują o postępach w sprawie. Rodzice i przyjaciele księdza, uważają, nie potrafią uwierzyć aby Piotr mógł nie wrócić z gór. Podejrzewają raczej, że został porwany.
 „Tej sprawie nie można dać przyschnąć  powiedział brat Piotra. Potrzebny jest szum w mediach kazachskich i kirgiskich oraz dalsza ścisła współpraca z służbami dyplomatycznymi. Trzeba informować, żądać informacji, zmuszać różne służby, różnych ludzi do działania. Jeżeli zostali uprowadzeni, porwani, jeśli żyją, jest szansa, że ktoś się odezwie. I jest szansa na ich powrót.”

Rysopis

Okoliczności ich zaginięcia są zagadkowe i bez żadnych śladów można jedynie teoretyzować co się tak naprawdę wydarzyło, czy spadła lawina, może wpadli w szczelinę, zgubili się… Pytania i możliwe scenariusze się mnożą 10 lat, a bliscy czekają aby poznać odpowiedź na to najważniejsze ze wszystkich: czy oni żyją?

Piotr Zwoliński

Rysopis: wzrost 175 cm, waga 75 kg , włosy ciemne , oczy piwne

Znaki szczególne :  na prawym ramieniu blizna po wyciętym znamieniu.

Osoby które znają miejsce pobytu zaginionego proszone są o kontakt z numerem alarmowym 112 lub tel. 0 44 726 10 00 lub 997

źródła: niedziela.pl, policja.gov.pl

http://www.tomaszow-mazowiecki.policja.gov.pl/etm/kryminalne/osoby-zaginione/2613,Zaginal-Piotr-Zwolinski.html

This slideshow requires JavaScript.

Autor: Kasia Magierska.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.