Let’s travel together.

Po wyjściu z samochodu udał się w stronę lasu i zniknął. Niewyjaśnione zaginięcie biznesmena z Koźmina.

0

W kwietniu 2013 roku, zniknął bez śladu mieszkaniec Koźmina Wielkopolskiego (powiat krotoszyński), Sławomir Suszczyński. Pan Sławomir prowadził firmę budowlaną, a w chwili zaginięcia mieszkał z żoną, Cecylią i był ojcem dwóch dorosłych córek.

W czwartek, 25 kwietnia 2013 roku, 48-letni Sławomir wyjechał jak zwykle z domu do pracy. Do pracy jednak nigdy nie dotarł i nigdy się nie odezwał do rodziny.

„Do jutra”

Na stronie internetowej gloswielkopolski.pl możemy przeczytać wypowiedź żony zaginionego : „W tamten czwartek pożegnał się ze mną słowami „do jutra”, bo w piątek miał wrócić. Dostał nowe zlecenie i był umówiony, że do końca tygodnia będzie miał gotowy kosztorys. W tę niedzielę mieliśmy iść na komunię… Zwykle dzwonił wieczorami po dojechaniu na miejsce. Tym razem nie dał żadnego sygnału, więc ja zadzwoniłam. Telefon już nie odpowiadał. Na drugi dzień zadzwoniłam do brata, do którego jechał. Okazało się, że na miejsce nie dotarł. Pierwsza myśl była taka, że zabrał kogoś na stopa i ten ktoś go napadł. Potem myśleliśmy, że może ktoś go porwał i będzie żądał okupu. Nikt jednak nie zadzwonił. Powiadomiłam więc policję i córkę mieszkającą w Szwecji. To ona zdecydowała o współpracy z detektywem Krzysztofem Rutkowskim. Z jego usług korzystali niegdyś jej znajomi”

Samochód

Pracownicy biura detektywa sprawdzili dwie trasy, którymi według jego bliskich mógł poruszać się mężczyzna. Sprawdzili przydrożne rowy, stacje benzynowe, parkingi i rozwiesili plakaty.

Pięć dni po wyjeździe z domu, Lubiatowie (woj. lubuskie) około 140 km od domu rodzinnego, znaleziono samochód Suszczyńskiego, białego Nissana sunny. Pojazd miał pusty bak i stał zaparkowany przy pensjonacie Zielony Domek. Udało się dotrzeć do nagrań z monitoringu z dnia 27 kwietnia (2 dni po jego wyjściu z domu), na których widać pana Sławomira parkującego swój samochód pod pensjonatem, po czym samotnie udającego się z torbą przewieszoną przed ramię w stronę pobliskiego lasu. Zdarzenie ma miejsce o godzinie 5 nad ranem. Według żony, pan Sławomir miał na sobie to samo ubranie, w którym dwa dni wcześniej wyszedł z domu. To była ostatnia udokumentowana obecność mężczyzny.

Zielony Domek

Szybko udaje się ustalić, że mężczyzna spędził w Zielonym Domku dwie noce. Na miejscu zjawił się w czwartek 25 kwietnia i zdaniem pracowników pensjonatu był małomówny i sprawiał wrażenie zamkniętego w sobie. Suszczyński zameldował się tam na trzy dni, z możliwością przedłużenia pobytu.
Właścicielka baru, w którym stołował się mężczyzna opisała go jako wyraźnie zmęczonego i szukającego odpoczynku.

Nikt z bliskich nie ma pojęcia dlaczego to właśnie tam udał się zaginiony. Córka mężczyzny opowiada: Z Koźmina do Lubiatowa prostą drogą dojedzie się w dwie godziny. Tata dotarł tam po pięciu. Może cały czas się wahał, może wcale nie chciał zrobić tego, co zrobił. Ciągle zastanawiamy się, dlaczego tam się znalazł”
Policja i straż przeszukiwała okoliczne lasy, a jezioro zostało przeszukane przez pracowników  Rutkowskiego. Bezskutecznie. Przeszukano dworce i ich okolice; sprawdzono autobusy i pociągi. Bez efektu. Początkowo przyjmowane trzy opcje: samobójstwo, rozpoczęcie nowego życia oraz dobrowolna bezdomność. Jakkolwiek, sugerowano, że za jego zaginięciem stoją powody osobiste.

Przykładny mąż i ojciec

Pani Suszczyńska opowiada: „To małe środowisko. Tutaj wszyscy o sobie wszystko wiedzą. Nikt bezpośrednio wprawdzie ze mną na ten temat nie rozmawia, ale czuję, jak patrzą na mnie tak, jakbym kogoś zabiła. Docierają też do mnie różne plotki: o problemach finansowych i o tym, że miał kochankę. W żadną z nich nie chce mi się wierzyć. W firmie wszystko było płacone na czas, w domu też się układało. Byliśmy szczęśliwym małżeństwem.”
Według bliskich pan Sławomir jest „człowiekiem odpowiedzialnym, przykładnym mężem i ojcem.” W zachowaniu zaginionego rodzina nie zauważyła w ostatnim czasie niczego dziwnego, ale podkreślają, że nie był wylewny i jeśli coś go trapiło, nie dawał tego po prostu po sobie poznać.

Nadzieja

„Może pomieszało mu się w głowie? Był zdrowy, psychiatrycznie się nie leczył, żadnych leków nie brał, ale ponoć takie rzeczy się zdarzają – że człowiek pod wpływem jakiejś traumy z przeszłości nagle odcina się od obecnego życia i jakby o nim zapominając zaczyna zupełnie nowe. Ale on żadnej takiej traumy nie przeżył.” mówi żona pana Sławomira.

Do chwili obecnej nie wiadomo co stało się z panem Sławomirem, a rodzina wciąż żyje nadzieją, że pewnego dnia poznają prawdę na temat tego tajemniczego zaginięcia. „Każdego dnia budzę się z myślą, że może to właśnie dziś wreszcie się coś wyjaśni.” mówi pani Cecylia.

Informacje

Sławomir Suszczyński w dniu zaginięcia ubrany był w:

  • dżinsowe spodnie koloru granatowego,
  • czerwoną koszulę w kratkę,
  • czarną ortalionową kamizelkę,
  • sportową beżową czapkę z daszkiem,
  • ciemnobeżowe buty sportowe.
  • na szyi miał gruby srebrny łańcuszek z Matką Boską

Rysopis:

  • wzrost ok. 184 cm,
  • waga ok. 106 kg,
  • twarz pociągła,
  • lekko odstające uszy,
  • włosy ścięte krótko, szpakowate,
  • w chwili zaginięcia nie miał wąsa.

Jeśli ktokolwiek z Was posiada informacje dotyczące miejsca pobytu zaginionego lub ma wiedzę na temat jego dalszych losów, proszony jest o kontakt z numerem alarmowym 112, skontaktować się z najbliższą jednostką policji lub z jednostką prowadzącą poszukiwania: Komenda Powiatowa Policji w Krotoszynie, ul. Zdunowska 38A, tel. 62 725 52 11 lub 62 725 52 88.

This slideshow requires JavaScript.

Żródło: gloswielkopolski.pl

Autor: KaMa.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.