„Operacja Nancy” – Czy chłopak 26- letniej Niemki, popełnił zbrodnię „doskonałą”?
Jej ciała nigdy nie odnaleziono. Czy nadal żyje? Według policji jest to wątpliwe…Miała 26 lat, kiedy zniknęła w marcu 2009 r. Od tego czasu jest uważana za zaginioną, a śledczy cały czas mają nadzieję na rozwiązanie tej zagadki.
Nowy start Nancy
Problemy
Plany
Wszystko zostawiła w domu
Do kasacji
W trakcie śledztwa, grupa dochodzeniowa o nazwie „Nancy”, zlokalizowała samochód zaginionej kobiety, a raczej to co z niego zostało. Okazało się, że w dniu 30 kwietnia 2009 r. Został odholowany z parkingu mieszczącego się w odległości kilkuset metrów od przetwórni ryb. Z uwagi na fakt, że wygasło jego ubezpieczenie, a pisma nie były odbierane przez właścicielkę, uznano go za porzucony i przeznaczono do kasacji, tym samym tracąc być może istotne dla sprawy dowody.
Ogród
Z uwagi na to, że partner Nancy w trakcie przesłuchania, mieszał się w swoich zeznaniach, uznano go za głównego podejrzanego, a okolica otaczająca ich dom (powierzchnia 2000 metrów kwadratowych), została dokładnie przeszukana. Z pomocą specjalistycznego sprzętu, nawiercono w ziemi około tysiąca otworów, co miało ułatwić psom poszukiwania. Nie znaleziono jednak niczego. Spuszczono także wodę w pobliskim stawie, ale i ten trop okazał się niewłaściwy.
Nadzieja
Mimo podejrzeń opartych na różnych wskazówkach, nie były one wystarczające by wnieść przeciwko podejrzanemu oficjalne oskarżenie. Fakt, że nie znaleziono żadnych dowodów na to, że Nancy spotkało coś złego, dał jej rodzinie nadzieję, że wciąż żyje. Jednak żyjący człowiek pozostawia za sobą ślady, a Nancy nie pozostawiła niczego. Żadnego wpisu w mediach społecznościowych, transakcji bankowych, czy wizyt u lekarza…
Świadek
Kiedy sprawę Nancy wyemitowano w programie telewizyjnym dotyczącym osób zaginionych z policją skontaktował się wiarygodny świadek. Mężczyzna 9 kwietnia 2009 r. Przebywał na małym obszarze w pobliżu lasu, kiedy nadjechał niebieski Ford Mondeo z tablicą rejestracyjną CUX-LW 562 (samochód Nancy), prowadzony przez młodego mężczyznę. W środku, na tylnym siedzeniu miał znajdować się duży, niebieski worek. Świadek pomyślał, że kierujący pojazdem miał zamiar nielegalnie pozbyć się odpadów i ruszył za nim. Wtedy kierujący pojazdem, wycofał się z lasu i wyjechał na drogę główną prowadzącą do Hamburga.
Las jak i otaczające go wrzosowiska dokładnie przeszukano, jednak wszystko wskazuje na to, że to co kierujący miał zamiar ukryć, ukrył na odcinku kilkudziesięciu kilometrów, prowadzących do miasta.
Autor, Dorota Ortakci.