Let’s travel together.

Missing 411: Szedł na wycieczkę z grupą i zniknął bez śladu. Tajemnicze zaginięcie 10-letniego Damiana.

0

W świecie tajemniczych zaginięć są też takie, które uważa się za dziwniejsze od innych. Ich niezwykłość skłania niektórych do wiary w to, że u ich podstaw leży coś nadprzyrodzonego. Niewytłumaczalnego. Wiele z nich stało się przedmiotem zainteresowana byłego funkcjonariusza organów ścigania, a obecnie oddanego śledczego do spraw najdziwniejszych zaginięć na łonie natury.

Paulides

David Paulides, bo to o nim mowa, w swoich książkach opisał liczne przypadki dziwnych zniknięć, których wyjaśnienia trudno się doszukać w racjonalny sposób. Missing 411 to tytuł serii dokumentalnych książek i filmów, których jest autorem Paulides. Traktują one o nierozwiązanych przypadkach tajemniczych zaginięć w parkach narodowych, górach itd. Jedna ze spraw, nad którą się David Paulides dotyczy młodego chłopca, który zniknął podczas wycieczki w Autralii.

Damian

10-letni Damian McKenzie zniknął w niewytłumaczalny sposób, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. We wrześniu 1974 roku Damian wyjechał na obóz wraz z grupą 40 innych dzieci organizowany przez „Ligę Młodej Australii”. Obozowicze udali się na wyprawę do Marysville w australijskim stanie Wiktoria. Wycieczka miała trwać 5 dni, a w jej trakcie uczestnicy pod okiem licznego i wykwalifikowanego personelu mieli chodzić na piesze wędrówki, angażować się w różne zajęcia przyrodnicze, etc.

Wodospad

4 września 1974 roku grupa wyruszyła na wycieczkę do wodospadu Steavenson Falls w Marysville, która polegała na wspinaniu się krętym szlakiem w górę do wodospadu. Była to dość wymagająca wędrówka, ale grupa była nadzorowana i wszyscy znajdowali się w zasięgu wzroku pozostałych. W pewnym momencie Damian wyprzedził grupę, i na chwilę zniknął im z pola widzenia. Gdy grupa po chwili dotarła do miejsca, gdzie ostatnio widziano Damiana, jego już tam nie było. Nie było go nigdzie…

Poszukiwania

Mimo natychmiast wszczętych przeszukiwań okolicy przez nadzorców wycieczki i głośnych nawoływań, nie udało się zlokalizować chłopca. Następnie powiadomiono władze i rozpoczęła się jedna z największych operacji poszukiwawczych w historii Australii. W poszukiwaniach brało udział ponad 300 osób z różnych agencji, w tym policji, Oddziału Poszukiwania i Ratownictwa, Federacji Klubów Poszukiwawczo-Ratowniczych stanu Wiktoria, Komisji Leśnictwa Wiktorii, Czerwonego Krzyża i licznych lokalnych wolontariuszy. Użyto helikopterów oraz zaangażowano psy tropiące, a poszukiwania trwały niemal tydzień, zanim w końcu zostały odwołane z powodu złych warunków pogodowych. Nie odnaleziono ani jednego śladu Damiana McKenziego, a jego los po dzień dzisiejszy pozostaje nieznany.

Psy

Według Davida Paulidesa podczas poszukiwań miały miejsce dziwne zdarzenia. Po pierwsze, psy tropiące nie były w stanie wychwycić żadnego śladu zapachowego chłopca. Nie chodziło o to, że złapały trop, a następnie go zgubiły. Psy krążyły wkoło zdezorientowane, nie wiedząc czego mają szukać. Inną dziwną wskazówką, którą podniósł Paulides, jest to, że odciski stóp chłopca prowadziły prosto po jednej stronie wodospadu, a potem nagle się urwały. Zupełnie jakby w tamtym miejscu wyparował z powierzchni ziemi.

Zarośla

Na temat zaginięcia chłopca powstało kilka teorii. Najpopularniejsza jest ta, że po prostu zgubił się w buszu. Obszar, na którym wędrowali, jest opisywany jako bardzo nierówny i wypełniony gęstymi zaroślami. W niektórych miejscach są one tak gęste, że niemal wcale nie przepuszczają światła. Poszukiwacze biorący udział w akcji ratunkowej przyznali, że chłopiec mógł być bardzo blisko nich i mogli go nie zauważyć. Gdyby stracił przytomność w wyniku upadku, uległ hipotermii z powodu niskich temperatur lub w inny sposób stał się niezdolny do jakiejkolwiek reakcji, wydaje się bardzo prawdopodobne, że poszukiwacze mogli go ominąć. Z drugiej jednak strony, skoro znajdował się poza zasięgiem wzroku grupy przez bardzo krótki czas, to jakim cudem mógł oddalić się tak daleko aby nie słyszeć ich nawoływania?

Rzeka i kopalnie

Inna teoria mówi, że mógł nagle ześlizgnąć ze stromego zbocza i wpaść do pobliskiej rzeki Steavenson, po czym został porwany przez nurt i się utopił. Jednak poszukiwacze dokładnie przeszukali dość płytką i wolno płynącą rzekę i byli całkowicie pewni, że go tam nie było. Czy jednak mogli go jakoś przeoczyć? Istnieje również możliwość, że chłopiec mógł wpaść do szybu kopalnianego, jako że na tym obszarze wydobywano kiedyś złoto. Chociaż wszystkie znane szyby kopalniane zostały dawno zasypane, to istnieje możliwość, że któryś pominięto. Najbardziej złowieszcza teoria głosi, że Damian mógł zostać uprowadzony. Jednak obozowicze twierdzą, że w tamtym czasie nie widziano w okolicy nikogo innego.

Bez odpowiedzi

W krótce minie 47 lat od zniknięcia Damiana McKenzie. Nadal nie wiadomo co wydarzyło się tamtego dnia. Czy chłopiec się zgubił? Został uprowadzony? Zabity przez dzikie zwierzęta? Czy może – zgodnie z teorią Paulidesa – padł ofiarą tajemniczych sił, których jeszcze nie rozumiemy?

This slideshow requires JavaScript.

Autor, KaMa.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.