Let’s travel together.

Dzieci, które nigdy nie wróciły do domu, część 5 – Adagio, Travis, Daniel

0

W sieci znajdziemy wiele spraw dotyczących osób zaginionych, które nie zyskały wielkiego rozgłosu. W serii „Dzieci, które nigdy nie wróciły do domu”, skupimy uwagę na takich sprawach. Dziś przedstawiamy historię zaginięcia trzech niezwiązanych ze sobą zaginięć chłopców: Czternastoletniego Adagio, trzyletniego Travis’a i szesnastoletniego Daniel’a

Adagio Talifero

W 2018 r. Adagio był czternastoletnim, hiszpańskim chłopcem o długich, gęstych i kręconych włosach. Po rozwodzie rodziców, który miał miejsce w 2018 r. Chłopiec zamieszkał ze swoim ojcem, Geraldem na jego farmie w pobliżu Nevady. Ojciec i syn mieli wyjątkowo bliskie stosunki i według bliskich nie rozstawali się wręcz na krok.

2 czerwca Adagio wraz z tatą opuścili farmę i to był ostatni raz kiedy ktoś go widział. W kolejnych dniach Gerald, który był zapalonym żaglarzem, odwiedził swoich krewnych i przyjaciół w Arizonie, Santa Barbara i Ojai. Mężczyzna porozdawał większość swoich rzeczy osobistych, a szczególnie tych, które miały jakąś wartość. Po tym, oznajmił, że wraz z Adagio wypływają na Hawaje. Zapytany o syna Gerald, odpowiedział, że chłopiec jest na łodzi wraz ze swoimi przyjaciółmi i szykuje się do rejsu. Gerald wypłynął 7 czerwca, a żegluga na Hawaje powinna mu zająć od trzech do sześciu tygodni.

Po upływie tego czasu zaniepokojona była żona i matka Adagio skontaktowała się ze strażą przybrzeżną. Niestety straż nie wiele mogła zrobić ponieważ nie posiadali żadnej informacji o łodzi. Ojciec i syn prawdopodobnie nigdy nie dotarli na Hawaje. 1 wrześnie mieli lecieć do San Diego i nawet mieli kupione bilety, jednak lotu nie odbyli. Uważa się, że Adagio wraz z ojcem zaginęli na morzu, w co nigdy nie uwierzyła matka chłopca. Gerald był doświadczonym żeglarzem, dlatego też kobieta sądzi, że zabrał syna i zniknął dobrowolnie, osiedlając się na którejś z wysp. Sprawa ojca i syna nadal czeka na swoje rozwiązanie.

This slideshow requires JavaScript.

Travis Zwieg

10 marca 1991 r. Trzyletni Travis w towarzystwie 30- letniego ojca Kevina, spędzali czas na podwórku, przed kabiną przyjaciela. Mężczyźni naprawiali piłę łańcuchową, a chłopczyk bawił się ze swoim ulubionym psem, goldenem retriverem o imieniu Baby. Około 10:30 Travis odszedł za potrzebą w pobliskie krzaki, a mężczyźni zajęli się naprawą. Kiedy nie wrócił po dziesięciu minutach, rozpoczęto jego poszukiwania, jednak po dziecku nie było śladu.

Kabina w której mieszkał przyjaciel ojca, znajdowała się na wiejskim obszarze Riverside w Kalifornii, tuż przy samych górach, gdzie temperatury nocą sięgały zera. Dziecka ubranego w czerwoną bluzę i niebieskie dżinsy, szukał tuzin zespołów ratowniczych z całej Południowej Kalifornii. Helikoptery wykorzystujące technologię podczerwieni, patrolowały teren z powietrza, jednak nie znaleziono żadnych dowodów wskazujących miejsce pobytu chłopca.

W trzecim dniu poszukiwań, około pół mili od miejsca w którym Travis był widziany po raz ostatni, znaleziono małe odciski butów prowadzące przez asfalt do wąwozu. Na śniegu były widoczne także ślady ciągnięcia i odciski łap, które mogły należeć do dużego psa. Po tym znalezisku poszukiwacze przeczesali 74 milowy teren, ale chłopca nie odnaleziono. W następnych dniach nastąpiła ogromna burza wraz z gradem i deszczem, a władze odwołały poszukiwania, oświadczając, że chłopczyk nie byłby w stanie  przetrwać warunków pogodowych. Od tamtego czasu wiatry osiągnęły prędkość 50 mil na godzinę i przez kilka tygodni padał deszcz i śnieg. 

Rodzice chłopca jak i ich przyjaciel poddali się badaniom poligraficznym i zostali wykluczeni jako podejrzani. Małżeństwo nie przetrwało rodzinnej tragedii i szybko się rozpadło. Władze sprawdzały także możliwość uprowadzenia, po tym jak kilka osób zgłaszało możliwe obserwacje chłopca przypominającego Travisa. Niestety tych wskazówek nie udało się potwierdzić, a Travis nadal pozostaje zaginionym dzieckiem. Gdyby żył miałby dziś 32 lata. Niestety najpewniejszy scenariusz tej sprawy, to ten w którym dziecko padło ofiarą dzikiego i głodnego zwierzęcia.

This slideshow requires JavaScript.

Daniel Yuen

Daniel urodził się w New Jersey, gdzie mieszkał przez większość swojego życia. Po tym jak w 2003 r. Chłopak rozstał się ze swoją dziewczyną, rzucił szkołę i zaczął wykazywać problemy natury emocjonalnej. Daniel zamknął się w sobie, był agresywny i wszystko wyprowadzało go z równowagi. Zaniepokojeni rodzice zwrócili się o pomoc do psychiatry, który zdiagnozował u Daniela ciężką depresję. Na polecenie lekarza, rodzice zapisali syna do terapeutycznej szkoły z internatem dla trudnej młodzieży, która mieściła się w Running Springs w Kalifornii. 

16- letni Daniel już po pierwszych dwóch dniach pobytu w placówce zadzwonił do swoich rodziców, informując, że nie jest zadowolony, boi się innych uczniów i zamierza uciec. Najwyraźniej dotrzymał słowa bo osiem dni po tym telefonie zaginął. 8 lutego 2004 r. o godzinie 10:45 wyszedł z budynku, mówiąc jednemu z uczniów, że idzie kupić papierosy. Nie zabrał z pokoju żadnych rzeczy osobistych, ani dowodu tożsamości.

W sprawę zaginięcia nastolatka zaangażował się detektyw Keith, który miał spore doświadczenie w tego typu przypadkach. Daniel nie był pierwszym chłopcem, który uciekł z placówki. Miesiąc po zniknięciu szesnastolatka zaczęły napływać pierwsze wskazówki. Świadkowie twierdzili, że chłopak pasujący do opisu zaginionego, koczuje w Hilltop Community Park w San Diego. Detektyw wraz z policją i psami tropiącymi przeszukał wskazane miejsce i mimo, że psy podjęły trop, chłopaka nie odnaleziono. Rok później szkoła Cedu ogłosiła bankructwo, a to za sprawą pozwów składanych przez rodziców, niezadowolonych z tego jak ich dzieci były traktowane. Rodzice Daniela także złożyli pozew, a wraz z nimi rodziny dwóch chłopców, którzy tak jak i Daniel zniknęli bez śladu co miało miejsce w 1993 i 1994 r.

W grudniu 2018 r. Detektyw Keith otrzymał nagranie na pocztę głosową od nieustalonej do tej pory osoby: „Daniel Yuen ma się dobrze i nadal znajduje się w tym samym obszarze, w którym pierwotnie prowadziłeś poszukiwania. Daniel chce tylko przekazać, że żyje i nie życzy sobie żebyś ty lub jego rodzice go szukali”. Po tym nagraniu, Keith wrócił do San Diego. Pracownikom parku okazał fotografię przedstawiające postęp wiekowy Daniela, a jeden ze strażników go rozpoznał. Twierdził, że widział Daniela w towarzystwie kobiety rasy białej i kilkuletniej dziewczynki. Kiedy pracownik zapytał w jakiej dzielnicy mieszka, mężczyzna zaczął zachowywać się nerwowo, złapał kobietę i dziecko za ręce i odeszli. Strażnik nie był jedyną osobą, która widziała parę wraz z dzieckiem. Mimo wielokrotnych obserwacji Daniel, nadal pozostaje nieuchwytny.

Autor, Dorota Ortakci

 

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.