Let’s travel together.

„Zostaw po sobie ślad” – Pacjentka azylu dla obłąkanych, potraktowała te słowa nad wyraz poważnie

0

Miejsce w którym kiedyś funkcjonował azyl dla obłąkanych, prócz studentów, którzy dziś się w nim uczą, przyciąga także rzesze turystów. A wszystko za sprawą pacjentki, która w latach 70- tych była w nim hospitalizowana.

 

Szpital psychiatryczny

Ateńskie Centrum Zdrowia Psychicznego w stanie Ohio, zostało otwarte w 1874 roku. W tym okresie leczenie osób z zaburzeniami psychicznymi polegało jedynie na oddzieleniu obłąkanych od reszty społeczeństwa. Ogromne gmachy szpitala były w stanie pomieścić około 550 pacjentów, jednak z biegiem lat, liczba ta sięgnęła nawet 2000 tysięcy. Z uwagi na fakt, że azyl znacznie przekroczył swoje możliwości i nie było funduszy na jego remont, w latach pięćdziesiątych zamknięto najwyższe skrzydła budynku. Nie oznacza to jednak, że liczba przyjęć chorych się zmniejszyła. Pacjenci byli po prostu ciasno grupowani w salach, które nadawały się do użytku.

Margaret

Jedną z pacjentek szpitala była Margaret Schilling. Kobieta cierpiała na upośledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym. Z uwagi na to, że nie sprawiała ona większych problemów i nie przejawiała form agresji, zyskała swobodę, która pozwalała jej spacerować po terenie całej placówki. Od czasu do czasu pielęgniarki dawały Margaret przepustkę. Wtedy jeździła do miasta w celu realizacji niezbędnych sprawunków i zawsze wracała o ustalonej porze. Kiedy 1 grudnia 1979 r. Margaret zniknęła, wszyscy podejrzewali, że ta niezwykle spokojna kobieta, postanowiła uciec. Zorganizowano więc poszukiwania, jednak okazały się one nieskuteczne w zlokalizowaniu pacjentki azylu.

Oddział nr. 20

42 dni później, a dokładnie 12 stycznia 1980 r. Konserwator pracujący w budynku udał się na najwyższe, puste piętro, które kiedyś stanowiło oddział dla pacjentów z chorobami zakaźnymi. To właśnie wtedy, na nieczynnym od lat oddziale o numerze 20 zdziwiło go, że jedna z sal jest zamknięta. Kiedy wreszcie zdołał uporać się z zaciętym zamkiem, dokonał przerażającego odkrycia.

W zimnej sali, tuż pod oknem, na betonowej posadzce leżały nagie zwłoki Margaret. Wszystko wskazywało na to, że kobieta zabłądziła, a następnie zatrzasnęła się na jednej z kilkunastu sal. Sekcja zwłok wykazała, że pacjentka azylu zmarła na niewydolność serca, spowodowaną ekspozycją na chłodną, grudniową temperaturę, na którą była narażona w tej nieogrzewanej części szpitala. Fakt, że Margaret była naga, a jej ubrania leżały starannie złożone w kostkę tuż przy niej, można wytłumaczyć hipotermią. Napływ krwi do wyziębionych tkanek powoduje wrażenie fali gorąca. Zwłaszcza, że ludzie odczuwają ciepło jako różnice w temperaturze. Ponieważ człowiek będąc w stanie hipotermii nie jest w stanie sam się kontrolować, jest zdezorientowany i ma zaburzoną świadomość, zaczyna się odruchowo rozbierać. Nie jest to jednak jedyne ciekawe zjawisko w tym przypadku.

Tajemnicza plama

Kiedy ciało Margaret zostało usunięte, na betonie pozostał odcisk jej postury, w postaci plamy. Zjawisko to na przestrzeni lat było badane przez naukowców, próbujących podważyć jego autentyczność. Najnowsze wyniki z tych badań zostały opublikowane w 2008 r. W numerze Journal of Forensic Sciences, po tym jak przeprowadzono dogłębną analizę śladu z betonowej powierzchni budynku. Specjaliści doszli do wniosku, że plama jest autentyczna i powstała w skutek procesu chemicznego, który miał miejsce podczas rozkładu zwłok.

Wnioski

Ciało Margaret miało kontakt z obszarem na którym widoczna jest plama, przez okres kilku tygodni. W tym czasie nastąpił jego znaczny rozkład, co oznacza, że pomimo panującego chłodu, środowisko było na tyle przyjemne, że doszło do degradacji bakterii. W tym czasie beztlenowy rozkład bakteryjny mógł mieć miejsce w obszarach kontaktu między betonem a cięższymi, tłustymi obszarami ciała Margaret, takimi jak plecy, ramiona i pośladki.

Rozkład wspomagany przez kwasy tłuszczowe był także ułatwiony przez naturalnie obecną wilgoć w ciele. To z kolei stworzyło w tkance podskórnej, wolne kwasy z lipidów, czemu towarzyszył kontakt z betonem. W okresie od 4 do 5 tygodni, w którym powstawały wolne kwasy tłuszczowe, oraz przy każdej kolejnej próbie zmycia plamy, co najmniej połowa jonów sodu została wyparta przez jony wapnia z betonu. W rezultacie powstała woskowa pozostałość palmitynianu wapnia, która w niektórych obszarach plamy ma grubość do 2 mm. Całe to zjawisko spotęgowała próba usunięcia owej plamy przy użyciu kwasu fosforowego, który dosłownie wchłonął ją w porowatą powierzchnię betonu, utrwalił, a dodatkowo rozjaśnił.

Obecnie

Dziś szpital dla obłąkanych znany powszechnie jako The Ridges jest odrestaurowanym budynkiem, w którego jednej części funkcjonuje, Muzeum Sztuki, zaś w drugiej Uniwersytet. Oczywiście ślad, który pozostał po Margaret, jest nadal obecny i przez lata przyciągnął tysiące odwiedzających, w tym fanatyków zjawisk paranormalnych – ta część wierzy, że duch Margaret nadal chodzi po korytarzach i bazgroli po ścianach : „NIE BYŁAM SZALONA”. 🙂

Autor, Dorota Ortakci

This slideshow requires JavaScript.

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.