Let’s travel together.

Została uprowadzona, 40 lat później zidentyfikowano jej szczątki

0

W środę, 7 września 1977 roku, Margaret Dodd z Pennsylvani opuściła swoje miejsc pracy w banku, wsiadła do swojej zielonej Chavette i udała się w drogę do domu. Z jakiegoś powodu, który nigdy nie został ustalony, kobieta zboczyła ze swojej rutynowej trasy i zjechała na parking stacji benzynowej. Za nią na stację wjechał brudny, zielonkawy Chevrolet. Wyglądało na to, że Margaret wyjęła kluczyki ze stacyjki, zabrała swoją torebkę, wysiadła z samochodu i podeszła do auta, które zaparkowało tuż za nią.To ostatni konkretny fakt, który można było ustalić w jej sprawie, w tym pamiętnym dniu. 

Nie było wątpliwości, że kobieta padła ofiarą przemocy. Pierwsze zawiadomienie skierowane do policji miało miejsce około godziny 20:45, kiedy sąsiedni mieszkańcy zaalarmowali, że w pobliżu stacji słychać krzyki kobiety. Jeden ze świadków zobaczył mężczyznę próbującego wepchnąć walczącą kobietę do auta. Kiedy udało mu się to zrobić, podniósł torebkę Margaret z ziemi, a jej zawartość wysypała się na chodnik. Zostawił przedmioty leżące na ziemi, wrócił do samochodu i odjechał. Szanse na rozwiązanie tego przestępstwa, wydawały się być bardzo duże. Policja zjawiła się na miejscu w ciągu 15 minut od uprowadzenia, a po 30 minutach ustalono dane ofiary. Fakt, że Margaret podeszła do samochodu z własnej woli, przemawiał za tym, że znała kierowcę bądź był to ktoś podszywający się za urzędnika publicznego. Margaret zabrała z samochodu torebkę, być może po to by okazać prawo jazdy. Skąd wiadomo, że to ona zabrała torebkę? Otóż jej mąż, Kent zeznał policji, że ulubiona torebka żony, miała popsute zapięcie. Margaret zawsze postępowała z nią ostrożnie, aby zapobiec wypadaniu artykułów. Fakt, że nic nie wysypało się w jej samochodzie, sugerował, że sama ją zabrała zanim opuściła pojazd. 

Świadkowie opisali napastnika jako wysokiego, smukłego mężczyznę w niebieskich dżinsach i ciemnej kurtce. Przez następne sześć godzin mąż zaginionej w towarzystwie pięciu stanowych żołnierzy, przeczesywał opustoszałe drogi hrabstwa Raleigh, szukając śladów samochodu porywacza. Zbadano każdą możliwą drogę ewakuacyjną i zatrzymano każdy samochód, który przypominał ten, w którym widziano Margaret. Mimo tego wyglądało to tak jakby kobieta i jej porywacz rozpłynęli się w powietrzu. Następnego ranka oficerowie zaczęli przesłuchiwać ludzi, którzy pracowali w centrum handlowym, w którym mieścił się Cardinal Bank, mając nadzieję zidentyfikować osoby, które miały z uprowadzoną kontakt. Okazało się to ogromnym przedsięwzięciem, ponieważ 27-letnia kobita była przyjazna i towarzyska. Dopiero co kupiła sobie nowy samochód, a wcześniej po skończeniu swojej pracy o 20:30, czekała w  centrum handlowym na męża,  który po ukończeniu swojej pracy o 23:30 zabierał ją do domu. Ten wolny czas spędzała rozmawiając z ludźmi, którzy pracowali w butikach, kinie, teatrze. Oficerowie zaczęli także kwestionować wszystkich klientów banku, którzy prowadzili interesy z Margaret w  dniu jej uprowadzenia. Żadne informacje nie okazały się istotne. W ciągu następnych kilku tygodni oficerowie przeprowadzili wywiady z ponad 300 osobami, mając nadzieję na znalezienie jedynej wskazówki, która mogłaby wskazać palcem na porywacza. Dochodzenie było tym bardziej skomplikowane poprzez szereg brutalnych gwałtów, które miały miejsce na tym obszarze. W rok po uprowadzeniu  Margaret, zostało zgwałconych kilkanaście kobiet. Kilka gwałtów popełniono w okolicy, w której została porwana, a także w centrum handlowym, w którym pracowała. Policja zaczęła intensywne przesłuchania znanych i podejrzanych gwałcicieli, ale żadnego z nich nie można było połączyć z zaginioną kobietą.

W 1979 roku do hrabstwa Raleigh, odbyły wycieczkę dwie jasnowidzki. Obie kobiety twierdziły, że zaginiona kobieta pojawiała się regularnie od czasu jej zniknięcia w wizjach, błagając je by poprowadziły policję do jej ciała. Obie kobiety zgodnie twierdziły, że Margaret zmarła od ciosu, zadanego nożem w klatkę piersiową. Twierdziły także, że w morderstwo było zamieszanych dwóch mężczyzn. Mimo, iż kobiety sporządziły mapę miejsca, w którym należało szukać ciała, śledczy nie odnaleźli niczego, a sprawa Margaret pozostawała nierozwiązana przez kolejne lata. Przełom w tej sprawie nastąpił dopiero w 1993 roku, kiedy w górach w stanie Oregon odnaleziono szczątki człowieka i kilka rzeczy osobistych, w tym pierścionek zaręczynowy. Badania trwały długie lata. Przez 20 lat szczątki były znane jako „Kobieta Bolt Mountain”. Dopiero w 2017 roku, udało się pozyskać ze szczątków miniaturową próbkę DNA. Kiedy została ona porównana z DNA brata zaginionej kobiety, wynik był jednoznaczny. W lipcu 2017 roku, oficjalnie ogłoszono, że Jane Doe Bolt Mountain odzyskała swoje imię- Margaret. Dalej jednak nie wiadomo, kto jest odpowiedzialny za śmierć kobiety. 

 

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.