Let’s travel together.

Złodziej książek z lodówką pełną ludzkiego mięsa

0

Jedną z najbardziej osobliwych zbrodni w Szwecji jest ta, która miała miejsce w 1980 r. W Malmö i chociaż brzmi ona jak fikcja, wydarzyła się naprawdę i do dziś stanowi nieodłączną historię miasta.

Książki

W styczniu 1980 r. Na komisariat policji w Malmö zadzwoniła kobieta, która twierdziła, że jej 30- letni syn, ukradł wszystkie książki jakie miała w domu. Kiedy policjanci zjawili się pod wskazanym przez nią adresem, okazało się, że w mieszkaniu było znacznie więcej literatury. Przewieziony na komisariat student, przyznał, że zbiory pochodzą z miejscowej biblioteki. Mężczyzna został zatrzymany w areszcie, podczas gdy śledczy pracowali w jego mieszkaniu, gdzie łącznie zabezpieczono około 400 sztuk, dzieł literackich. Pracę utrudniał swąd zgnilizny wydobywający się z kuchni. Okazało się, że w lodówce jest kilka porcji nieświeżego mięsa. Początkowo nikt nie zwrócił na to uwagi, a krwiste pakunki, które przybrały szaro-zielony odcień, pozostały na swoich miejscach.

Zaginiona

Sprawa złodzieja książek, przybrała zupełnie inny obrót, kiedy okazało się, że był partnerem 28- letniej kobiety, która zniknęła w 1979 r.  Zaginiona, dalej nazywana KJ, była matką małego dziecka, nad którym opiekę sprawował biologiczny ojciec, a to za sprawą schizofrenii na którą chorowała. Kiedy zaginęła, wadze nie potraktowały jej sprawy poważnie z uwagi na to, że w przeszłości miała już na swoim koncie kilka ucieczek. Podejrzewano, że i tym razem postanowiła zerwać kontakty z bliskimi.

Mieszkanie

Rodzice KJ nie ustępowali i w końcu na ich prośbę przeszukano mieszkanie kobiety. Poza bałaganem nie znaleziono jednak niczego niepokojącego. Po upływie miesiąca, rodzice KJ ponownie skontaktowali się z policją, a to za sprawą tego, że nie mogli dostać się do mieszkania córki. Okazało się, że ktoś zmienił w nim zamki i nie był to właściciel. Kiedy funkcjonariusze dostali się do środka, okazało się, że zmieniło się także wnętrze. W środku panował porządek, a rzeczy osobiste zaginionej zostały popakowane w kartony.

Kilka dni później, ojciec KJ przejeżdżał obok budynku, w którym mieszkała, kiedy dostrzegł zapalone światło. Z nadzieją, że jego córka wróciła, udał się do mieszkania, ale nikt nie otwierał, a światło zgasło. Ponownie interweniowała policja, która po wtargnięciu do środka, zastała niezidentyfikowanego mężczyznę

Zdenerwowała go zrzędzeniem

Człowiek ten odmówił podania swoich danych. Nie chciał także wyjaśnić co robił w mieszkaniu zaginionej kobiety, dlatego przewieziono go na komisariat.Tam okazało się, że to właśnie on jest słynnym „miłośnikiem książek”. Jeden z obecnych przy przesłuchaniu funkcjonariuszy, przypomniał sobie lodówkę pełną nieświeżego mięsa. Jego przypuszczenia potwierdziły się już po kilku dniach, kiedy mięso przebadano i okazało się, że jest ono ludzkie.

Wtedy złodziej książek opowiedział przerażającą historię tego co tak naprawdę spotkało KJ. Okazało się, że przez krótki czas byli parą, ale mężczyzna nie radził sobie z jej chorobą, która coraz częściej go irytowała. Tamtego feralnego wieczoru, kiedy KJ „zniknęła”, zezłościła go swoim zrzędzeniem na tyle, że skuł ją w kajdanki i utopił w wannie.

10 posiłków

Po morderstwie postanowił pozbyć się ciała, więc poćwiartował je tasakiem do mięsa, czego przebieg dokładnie zanotował w swoim pamiętniku. Bezużyteczne fragmenty, takie jak głowa czy jelita, zapakował w torbę i wywiózł do portu gdzie zatopił. Drugą część poporcjował i starczyła mu ona na 10 obfitych posiłków. Mięso przyrządzał na wszelakie sposoby; piekł, smażył, gotował i dusił. Zjadał z frytkami, sałatkami, ryżem i makaronami oraz zawsze popijał je czerwonym winem.

Ze wskazanego przez niego miejsca, nurkowie wyłowili torbę z pozostałościami KJ. Mężczyzna został uznany za niepoczytalnego i zdecydowano, że na czas nieokreślony trafi do zakładu psychiatrycznego. W wieku 57 lat zaczął wychodzić na przepustki, które z czasem stawały się coraz częstsze i coraz dłuższe. Przebywał wtedy w swoim nowym mieszkaniu w Malmö, gdzie wśród sąsiadów pozostawał anonimowy. Ze szpitala został zwolniony w 2014 r. Zmarł rok później w wieku 65 lat.

Autor, Dorota Ortakci.

This slideshow requires JavaScript.

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.