Let’s travel together.

Zamordował czteroosobową rodzinę, po czym objadł się lodami i zostawił cały „stos”dowodów- Mimo tego pozostaje niezidentyfikowany

2

22 lata temu w spokojnej i cichej dzielnicy Tokio dokonano masakrycznego morderstwa, które zaburzyło spokój mieszkańców Setagaya. W grudniową noc, ktoś w brutalny sposób pozbawił życia przeciętną, niczym niewyróżniającą się rodzinę. Mimo, iż sprawca pozostawił wiele dowodów, jego tożsamość po dziś dzień pozostaje tajemnicą.

 

Rodzina jakich wiele

Mikio i Yasuko Miyazawa zamieszkali w dzielnicy japońskiej stolicy w 1990 r.  Setegaya rozciąga się od terenów parkowych nad rzeką Tama do sąsiedniej Shimokitazawa. Zamieszkiwało ją wówczas około 200 rodzin.

W 2000 r. Władze zaplanowały rozbudowę skate parku, który znajdował się tuż za domem rodziny Miyazawa. W związku z tym rozpoczęto przesiedlenia. Tuż przed tragedią w Setegaya pozostały jedynie cztery rodziny. Miyazawa zaplanowali przeprowadzkę na marzec 2001 r. Niestety nie zdążyli…

44- letni Mikio, jego 41- letnia żona Yasuko i dzieci- 8-letnia Niina i 6-letni Rei mieszkali w dwupiętrowym „bliźniaku”, który dzielili z matką Yasuko oraz jej siostrą i szwagrem. Mikio pracował dla londyńskiej firmy marketingowej Interbrand, która działała przy dużych kampaniach dla firm takich jak Microsoft czy Nissan. Yasuko była z zawodu nauczycielką, a dzieci uczyły się w miejscowej szkole podstawowej. Rodzina była lubiana i szanowana, a ich największym problemem i zmartwieniem było upośledzenie mowy, z którym zmagał się Rei.

Brak sygnału

Rankiem 31 grudnia 2000 r. Zgodnie z codziennym zwyczajem Matka Yasuko próbowała się do niej dodzwonić, ale telefon nie odpowiadał. Była 10:40 kiedy kobieta udała się z wizytą, ale drzwi też nikt nie otwierał. Kobieta użyła zapasowego klucza, a po wejściu do domu przywitała ją głucha cisza.

Pierwsze co rzuciło jej się w oczy to przecięty kabel od telefonu. Tknięta złym przeczuciem ruszyła po schodach na górę i wtedy natknęła się na zmasakrowane ciało swojego zięcia, a zaraz potem córki i wnucząt.

Nóż do sashimi

W trakcie trwania śledztwa ustalono, że jako pierwszy zginął 6- letni Rei. Morderca wspiął się po drzewie i wszedł do domu przez otwarte okno łazienki mieszczącej się na drugim piętrze, po czym udał się piętro niżej do pokoju, w którym spał chłopiec i udusił go gołymi rękami.

Zaniepokojony hałasem Mikio wbiegł po schodach i stanął twarzą w twarz z mordercą. Próbował walczyć i nawet zdołał go zranić. Mimo zaciekłej walki został pokonany, a jego obrażenia obejmowały zarówno klatkę piersiową, twarz, okolice ramion oraz ud i pośladków. Ciosem śmiertelnym okazał się ten zadany  głowę. Napastnik użył takiej siły, że złamał nóż i to własnie na podstawie ostrza, które tkwiło w czaszce patriarchy rodziny, ustalono jego model. Zbrodniarz posługiwał się sashimi bocho czyli długim, cienkim nożem stosowanym w kuchni japońskiej do przyrządzania sashimi.

Dzikość

Ciała matki i córki znaleziono przy drabinie prowadzącej na strych. Ich rany były o wiele gorsze. Sprawca działał jak w amoku i maltretował je nawet po śmierci, co może świadczyć o nienawiści do kobiet. Zabezpieczony materiał dowodowy dowiódł, że w trakcie ataku na Yasuku i jej córeczkę, morderca zorientował się, że jego nóż jest złamany i udał się do kuchni, gdzie znalazł Santoku– uniwersalne japońskie ostrze. W tym czasie matka z córką próbowały uciec z sypialni, w której zostały atakowane i zamknąć się na poddaszu. Niestety nie zdążyły ponieważ sprawca wrócił i dopełnił dzieła.

Niina zmarła ostatnia, a przyczyną jej śmierci było uszkodzenie szyjnego rdzenia kręgowego spowodowane raną ukłutą w plecy. Dodatkowo brakowało jej kilku zębów, a to oznacza, że została także pobita.

Jak u siebie w domu

Do zbrodni mogło dojść około godziny 23:30, 30 grudnia. To właśnie wtedy matka Yasuko usłyszała dziwny hałas. Słyszał go także mężczyzna, który spacerował z psem. Nie był to jednak odgłos walki, czy kłótni, ale stukot- łomot.

Pewne jest to, że o 22:38 rodzina jeszcze żyła, ponieważ właśnie wtedy Mikio otworzył zabezpieczony hasłem e-mail.

Ślady zabezpieczone w całym domu, świadczą o tym, że po dokonanym morderstwie, sprawca spędził w nim od 2 do 10 godzin. Pierwsze swoje kroki skierował do kuchni, gdzie objadł się lodami. Następnie ignorując napoje takie jak piwo czy cola, zabrał się za herbatę jęczmienną. W kuchni znalazł także plaster, którym próbował zabezpieczyć ranę, która obficie krwawiła. Krew rozniósł po znacznej części domu, dzięki czemu udało się ustalić rozmiar jego stopy i typ obuwia. Buty marki Slazenger były w tym czasie dostępne w całej Japonii, ale ich numeracja 43 już nie. Ten rozmiar był rozmiarem buta koreańskiego, który sprzedawano wówczas Korei Południowej. To dało początek wielu teoriom na temat pochodzenia etnicznego zabójcy.

O 1:18 człowiek ten usiadł przed komputerem Mikio, połączył się z Internetem, otworzył jedną z zakładek swojej ofiary ( strona teatru) po czym utworzył na pulpicie pusty folder. Spenetrował także dom i ukradł 150 000 jenów w gotówce oraz skorzystał z toalety nie spuszczając zawartości. Dzięki temu ustalono, że spożywał wcześniej posiłek ze szpinaku i sezamu, co jest w Japonii tradycyjnym daniem przygotowywanym przez matki dla synów. Podejrzewano więc, że napastnik wciąż mieszkał z rodzicami.

Cenne dowody

Kolejnym zdumiewającym odkryciem były rzeczy osobiste, które należały do zabójcy- bądź zabójców. Starannie złożone w kosteczkę ubrania wyglądały tak jakby zostawione były celowo. Skonfiskowano szary kapelusz, kolorowy szalik, czarną kurtkę, czarne rękawiczki, koszulkę z długim rękawem i białe buty. Badania przeprowadzone w laboratorium dowiodły, że odzież prana była w wodzie bogatej w minerały, co oznacza, że była ona twarda, tak jak w Korei Południowej bo w Japonii od dawna używano tylko miękkiej wody. Intruz zostawił także torbę typu nerka, w której znaleziono kawałek taśmy klejącej używanej do deskorolek oraz ziarenka piasku. Jak się okazało piasek najprawdopodobniej pochodził z okolic bazy wojskowej oddalonej o około 100 mil. Pojawiło się więc podejrzenie, że napastnik mógł być jednym ze stacjonujących w Japonii amerykańskich żołnierzy.

Chociaż odcisków palców nie udało się dopasować do żadnych istniejących w bazie, krew mordercy dostarczyła kolejnych cennych informacji. Ustalono, że jego matka pochodziła najprawdopodobniej z Europy, być może z okolic Adriatyku. Ojciec  pochodził z północno-wschodniej Azji.

Morderca używał perfum francuskiej marki Drakkar Noir.

Budda

100 dni po morderstwie, w pobliżu miejsca zbrodni ktoś pozostawił figurkę Buddy Ksitigarbha.

*Wybawiciel z męk piekielnych. Patron kobiet w ciąży. Obrońca dzieci.
Patron pielgrzymów, podróżnych i strażaków. Obrońca wszystkich istot w sześciu światach.

„Jeżeli ja nie zejdę do piekła, aby nieść pomoc, to któż inny tam pójdzie?”.

100 dni to także nie przypadek. Według tradycyjnych japońskich wierzeń, dusza opuszcza wtedy ludzki świat.

Spekulowano, że figurkę zostawił sam morderca, być może po to by ukoić sumienie. Niestety nie udało się tego ustalić.

Kim jest sprawca?

Zgodnie z zeznaniami świadków, w tym matki zamordowanej kobiety, na kilka dni przed morderstwem Mikio wdał się w kłótnię z jednym z użytkowników skate parku. Inny świadek twierdził, że był także w konflikcie z członkami gangu motocyklowego. Powodem konfliktu w obydwóch przypadkach był hałas. Podejrzewano także, że morderca rodziny Miyazawa, to ten sam człowiek, który latem 2000 r. Torturował zwierzęta- w szczególności bezpańskie koty.

W toku dochodzenia z policją skontaktował się taksówkarz, który tamtej nocy przewoził trzech mężczyzn. Cała trójka wsiadła do taksówki w pobliżu domu, w którym doszło do morderstwa. Wszyscy byli w średnim wieku, przez całą drogę zachowywali milczenie, a jeden z nich musiał być ranny ponieważ na tylnym siedzeniu została krew.

Mniej więcej sześć godzin później, młody mężczyzna zjawił się w centrum medycznym mieszczącym się kilka godzin drogi od Setagaya. Mężczyzna mógł mieć około 30 lat i miał uraz ręki. Rana cięta była na tyle poważna, że wymagała założenia kilkunastu szwów- widoczna była kość. Mężczyzna odmówił jednak podania swoich danych i nie chciał wyjaśnić jak doszło do wypadku.

Obecnie za wskazanie sprawcy wyznaczona jest nagroda w wysokości 20 milionów jenów. Przez ostatnie 22 lata sprawą zajmowało się ponad 246 044 śledczych, którzy łącznie zebrali 12 545 dowodów. Obecnie śledztwo w sprawie „Setagaya family murder” jest jednym z największych śledztw w historii Japonii. Mimo tego śledczy wciąż nie są bliżej rozwiązania sprawy.

Autor, Dorota Ortakci

This slideshow requires JavaScript.

2 Komentarze
  1. klaudia mówi

    o m g
    przerażające
    Wydaje się logiczne, że sprawcami jest trójka chłopaków, którzych przewoził taksówkarz

  2. Darek mówi

    Brawo, 250000 śledczych siedziało nad tą sprawą a ty ja rozwiazalas w 10 minut po przeczytaniu artukulu. Serdeczne gratulacje

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.