Let’s travel together.

Wypadek, samobójstwo czy morderstwo? Co tak naprawdę przydarzyło się młodemu studentowi?

0

Bryan Nisenfeld dorastał w New Jersey. Był dobrze wychowanym dzieciakiem, którego opisywano jako introwertyka. Miał niewielu bliskich przyjaciół i raczej unikał imprez i dyskotek na rzecz czytania i tworzenia poezji.

Wzorowy uczeń

Bryan dobrze radził sobie w szkole średniej i opisywany był jako wzorowy uczeń, ale sytuacja się zmieniła, gdy tylko rozpoczął pierwszy rok nauki w Roger William’s College w Rhode Island.

Ojciec Bryana, Steven był zaniepokojony ocenami syna, które zobaczył, gdy ten przyjechał do domu na ferie zimowe na przełomie 1996-97 roku. Powiedział, że Bryan zapewnił go wtedy, że zamierza zmienić kierunek z architektury na angielski i spodziewa się, że wtedy jego stopnie się poprawią.

Telefon

Steven wiedział, że oceny to nie wszystko. Chłopak zmagał się z jakimiś innymi problemami, o których nie chciał powiedzieć ojcu. Niepokój ojca szybko przerodził się w panikę, a potem w przerażenie.

Niedługo po powrocie na uczelnię, 30 stycznia 1997 roku, wzburzony Bryan wykonał do ojca dziwny telefon.  Rzecz miała miejsce krótko po północy, a chłopak miał drżący głos kiedy mówił ojcu, że inny uczeń go nęka i grozi pobiciem.

Steven natychmiast zadzwonił do ochrony kampusu Rogera Williamsa; następnie zadzwonił do doradcy studentów w akademiku Bryana. Kiedy doradca udał się do pokoju Bryana, chłopak się uspokoił, ale powiedział, że ponownie otrzymał telefon z pogróżkami od tej samej osoby. Wyznał jedynie, że był to były student, ale odmówił zdradzenia jego personaliów. Bryan zapewnił doradcę, że wszystko jest w porządku i ponownie zadzwonił do swojego taty. Przeprosił za zamieszanie, stwierdzając że przesadził oraz zapewnił, że nie ma potrzeby aby przyjeżdżał do niego, na Rhode Island.

Zaginięcie

Osiem dni później, 6 lutego 1997 r., Bryan pojawił się na popołudniowych zajęciach z literatury. Nie radził sobie, a profesor próbował z nim porozmawiać o męczących go problemach. Bryan starał się go zbyć tłumacząc, że wszystko jest w porządku, jednak nauczyciel powiedział później, że ewidentnie coś mu doskwierało.

Następnego dnia, w piątek, Bryan nie pojawił się na żadnych ze swoich zajęć. Weekend minął bez żadnej wiadomości z jego strony, a w następny poniedziałek i wtorek, nie pojawił się na zajęciach. 12 lutego, szkoła powiadomiła Stevena o przedłużającej się nieobecności jego syna na uczelni i w akademiku.

Na plaży

Steven przeszukał sypialnię Bryana. Poza nietypowym bałaganem, nie znalazł niczego, co wydawało się być niezwykłe. Wyglądało to tak, jakby Bryan wyszedł na chwilę z zamiarem powrotu.

Minęło sześć miesięcy bez śladu po młodym mężczyźnie. Aż w końcu, pojawiła się bardzo niepokojąca i zagadkowa wskazówka.

1 września 1997 roku, Lori Vales i jej córka udały się na spacer wzdłuż plaży Hog Island, zaledwie trzy mile od Uniwersytetu Rogera Williamsa. Podczas spaceru, zauważyły ​​but leżący na piasku na linii przypływu. Po podniesieniu buta Lori ze zdumieniem odkryła, że w środku znajduje się ludzka stopa. W pobliżu leżała również inna kość. Późniejsze testy wykazały, że to ludzka kość piszczelowa.

Nie żyje

But ten był zgodny z opisem butów należących do Bryana, a których nie było wśród przedmiotów znalezionych w jego pokoju w akademiku. Testy DNA potwierdziły, że szczątki należą do zaginionego Nisenfelda. Nie znaleziono innych fragmentów ciała, ale dokonane już znalezisko zapewniało, że Bryan niestety nie żyje.

Znalezione szczątki nie pomogły jednak ustalić, w jaki sposób zmarł Bryan, ani nawet w jaki sposób jego stopa została oddzielona od ciała.

Dziennikarskie śledztwo

Reporterka Jody Ericson napisała całą serię artykułów na temat zniknięcia Bryana. Sprawa nie dawała kobiecie spokoju. Postanowiła drążyć temat.

Po rozmowie z rodzicami Bryana i przeczytaniu jego poezji doszła do wniosku, że chłopak kwestionował swoją seksualność oraz odkryła podteksty świadczące o jego seksualnym związku z Joshem Cohenem, byłym studentem Uniwersytetu Rogera Williamsa.

Jody dotarła do informacji, że związek/znajomość między Bryanem i Joshem, zakończyła się ona nagle pod koniec 1996 lub na początku 1997 roku. Kobieta uważa, że do ​​konfliktu między nimi mogło dojść, ponieważ Josh miał zamiar ujawnić ich związek, a Bryan nie chciał, aby ktokolwiek poznał jego tajemnicę.

Josh

Josh przyznał później, że wykonał kilka napastliwych telefonów do Bryana, ale stwierdził również, że były one tylko żartem i że Bryan wykonywał do niego podobne telefony. Powiedział też, że są tylko przyjaciółmi i nie ma, ani nie było między nimi związku seksualnego.

Policja przyjęła tłumaczenie Josha, ​​że ​​nie miał nic wspólnego ze zniknięciem Bryana i jego prawdopodobną śmiercią.

Natomiast Jody Ericson wysunęła teorię, że osoby nie tolerujące innej orientacji seksualnej mogły się dowiedzieć o tym, że Bryan spotykał się z mężczyzną i postanowili go zabić. Władze uważają jednak, że nie ma żadnych dowodów na poparcie tej teorii.

Wypadek?

Bryan spędzał wiele godzin samotnie, pisząc wiersze. Zwykle siadał wtedy na moście Mount Hope na plaży Hog Island, zaledwie kilka mil od jego akademika na terenie kampusu.

Śledczy nie znaleźli żadnych dowodów na udział osób trzecich w prawdopodobnej śmierci Bryana i uważają, że sam odebrał sobie życie, skacząc lub przypadkowo spadając z mostu o wysokości 285 stóp.

Zabójstwo

Rodzice Bryana nie wierzą, że ich syn popełniłby samobójstwo, ale dopuszczają teorię o wypadku. Jednak najbardziej skłaniają się ku wersji o morderstwie i są przekonani, że Josh Cohen wie więcej niż mówi.

Matka Bryana, Marianne Brown, powiedziała, że ​​otrzymała anonimowy telefon z informacją, że administrator Uniwersytetu Rogera Williamsa i dwóch pracowników wydziału zataiło pewne informacje o sprawie Bryana, czemu jednak Uniwersytet konsekwentnie zaprzecza.

Dopóki nie zostaną znalezione pozostałe szczątki młodego studenta, przyczyna śmierci nie będzie możliwa do ustalenia, a szanse na znalezienie jego szczątków są nikłe, ponieważ prawdopodobnie dawno temu uległy rozkładowi w zatoce Mount Hope.

This slideshow requires JavaScript.

Autor: Kasia Magierska.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.