Let’s travel together.

Wsadził ciało do bagażnika i pojechał po piwo i chipsy

0

Szczęśliwa, ładna i odnosząca sukcesy – trzy słowa, opisujące Joannę Yeates. Po tym, jak kobieta zaginęła 17 grudnia 2010 roku, jej twarz znalazła się na okładce niemal każdej gazety brukowej w Wielkiej Brytanii i dzięki temu brytyjska opinia publiczna szybko poznała każdy szczegół życia 25-latki.

Joanna nie była typem, który mógłby tak po prostu zniknąć. Miała dobrą pracę jako architektka krajobrazu, nie brała narkotyków, utrzymywała bliskie relacje z rodziną i miała stałego chłopaka Grega, z którym od roku mieszkała. 17 grudnia w piątek czuć już było świąteczną atmosferę. Greg pojechał do rodziny, a Joanna spotkała się ze znajomymi z pracy na drinka. Pub opuściła o godzinie 20:00 i udała się w drogę do domu. Po drodze nagrania z monitoringu pokazały, że weszła do supermarketu. O 20:30 zadzwoniła do swojej przyjaciółki Rebeki, aby umówić się na spotkanie w Wigilię. Około 20:40 w Tesco Express kupiła pizzę i dwie butelki cydru. Gdy następnego dnia Greg wrócił do mieszkania nie było w nim Joanny, a kot wydawał się być nienakarmiony. Zadzwonił na jej telefon komórkowy, i usłyszał jak dzwoni z kieszeni jej płaszcza. W domu była także jej torebka,okulary i klucze. Mężczyzna bardzo się zaniepokoił i powiadomił rodziców dziewczyny oraz policję. W mieszkaniu śledczy znaleźli pokwitowanie na pizzę, którą Joanna kupiła. Co dziwne, opakowanie pizzy nie zostało odzyskane, co sugeruje, że jej nie zjadła, ale nigdzie też nie można było znaleźć samej pizzy. Butelki cydru zostały odzyskane, jedna częściowo zużyta, a druga nieotwarta. W mieszkaniu nie było ani śladu przymusowego wejścia, ani walki. Śledczy zbadali również laptop i telefon komórkowy Grega w ramach standardowego protokołu. Nie znaleziono niczego obciążającego. Do 21 grudnia nie pojawiły się żadne dalsze wskazówki na temat miejsca pobytu Joanny. Rodzice kobiety, David i Teresa uczestniczyli w konferencji prasowej, wyrażając swoją miłość do niej i troskę o jej bezpieczeństwo. Wszyscy byli przekonani, że wydarzyło się najgorsze. Jej ojciec wyraził obawy, że Joanna mogła zostać porwana ze swojego mieszkania po powrocie do domu.

W Boże Narodzenie ich najgorszy koszmar został potwierdzony. Para spacerująca z psem wzdłuż Longwood Lane, Failand (około 4 mil od mieszkania Joanny w Clifton) odkryła pokryte śniegiem, leżące na poboczu drogi ciało. Patolog ustalił, że przyczyną śmierci było uduszenie. Nie było dowodów na to, że Joanna została molestowana seksualnie. Była w pełni ubrana. Brakowało tylko płaszcza, który został w domu i jednej skarpety. Długa, szara skarpeta narciarska stała się ważną częścią śledztwa. Detektywi wierzyli, że zabójca mógł zatrzymać ją jako trofeum.

Christopher Jefferies, 65-letni emerytowany nauczyciel języka angielskiego, był dobrze znany w społeczności. Jefferies był gospodarzem domu Joanny i Grega i mieszkał w mieszkaniu nad nimi. Był aktywny z lokalnymi Liberalnymi Demokratami, pomagając w kampaniach wyborczych, a także był mocno zaangażowany w program Straży Sąsiedzkiej. Jefferies był ekscentrykiem, który odważnie się wypowiadał i często farbował włosy na niebiesko. Byli uczniowie opisali go jako niekonwencjonalnego, ale inspirującego nauczyciela. Zaangażował się w śledztwo w sprawie morderstwa Joanny i zgłosił policji, że około godziny 21:00 przed jej mieszkaniem widział trzy osoby. Raz twierdził, że wśród nich była sama Joanna, drugi raz, że jej nie widział. Swoimi zeznaniami zwrócił uwagę policji i 30 grudnia 2010 roku został aresztowany pod zarzutem morderstwa. Na pierwszych stronach gazet zaczęły widnieć zniesławiające profesora nagłówki. On sam po dwóch dniach przesłuchiwań, kiedy stało się jasne, że jest niewinny, został zwolniony z aresztu, po czym pozwał osiem brytyjskich gazet o zniesławienie. Otrzymał odszkodowanie i publiczne przeprosiny od policji. 

Vincent Tabak był 32-letnim obywatelem Holandii, który pracował w Bristolu jako inżynier. Mieszkał w mieszkaniu obok Joanny i Grega ze swoją dziewczyną Tanją. Policja zapukała Tabaka około 4 rano 18 grudnia po tym, jak Greg zgłosił zaginięcie Joanny. Tabak został zapytany, czy wiedział coś o zniknięciu kobiety, odpowiedział, że nie. Mimo tego przeszukano jego mieszkanie oraz pobrano od niego odciski palców i próbkę DNA co po ekspertyzie dowiodło, że to on był mordercą. Proces rozpoczął się 10 października 2011. Podczas dochodzenia i procesu Tabak utrzymywał, że nie wiedział, jak Joanna doznała wszystkich obrażeń (łącznie 43) szyi, tułowia, głowy i ramion. Prokuratura mówiła o jego zamiarze zabójstwa a nie o wypadku.Twierdzono, że zastosował „wystarczającą siłę”, aby ją udusić. Innymi słowy, mógł przestać, ale nie zrobił tego. Jego obroną było to, że zabójstwo nie było motywowane seksualnie i nie miał zamiaru jej zabijać. Stwierdził, że zrobiła mu „zalotny komentarz” i zaprosiła go na drinka do swojego mieszkania. Gdy byli w środku, próbował ją pocałować, a ona zaczęła krzyczeć. Aby przestała położył dłoń na jej ustach. Kiedy ją zdjął nadal krzyczała więc znowu zamknął jej usta, a drugą rękę położył na jej gardle i przytrzymał, nieumyślnie powodując jej śmierć. Następnie wsadził jej ciało do bagażnika swojego samochodu i pojechał do Asdy, gdzie kupił piwo i chipsy. Wysłał SMS-a do swojej dziewczyny, a następnie pojechał na Longwood Lane gdzie porzucił jej ciało. W trakcie procesu ujawniono także, że mężczyzna był w posiadaniu dziecięcej pornografii. Zzostał skazany na dożywocie. 

 

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.