Let’s travel together.

Wciąż żyła kiedy ją podpalał – szokujące morderstwo polskiej lekarki w Anglii

0

„Była nieprzytomna, w momencie w którym morderca wylał coś na jej ciało, a następnie je podpalił. To przerażające morderstwo i jesteśmy zaniepokojeni, tym bardziej, że nie uzyskujemy od społeczeństwa pomocy, której potrzebujemy”  słowa policjanta, który prowadził jedno z największych polowań na mordercę w historii policji w West Midlands (Anglia). Cała historia zaczęła się 34 lata temu i dotyczyła brutalnego morderstwa dokonanego na polskiej lekarce.

Wybitna lekarka z Polski

Coniston Close w Brimingham, od wielu lat jest obszarem zamieszkiwanym przez klasę średnią. Ta cicha ulica jest miejscem, które cieszy oko pięknymi domami, z których większość ma trzy kondygnacje. W 1986 r. Jedną z jej mieszkanek była 53- letnia dr Danuta Kaczmarska. Kobieta urodzona w Polsce była niezamężna, mieszkała sama, a swą praktykę lekarską rozpoczęła w Brimingham w 1971 roku. Była popularna, lubiana i szanowana. „Dr K”- tak mówili na nią koledzy z pracy oraz pacjenci. Dzięki swojemu profesjonalizmowi i dokumentacji medycznej obejmującej 4 tysiące pacjentów w 1985 r. Danuta została ordynatorem oddziału chirurgicznego.

Pożar

W trzecim tygodniu stycznia 1986 r. Do domu lekarki zostali wezwani strażacy. Zaniepokojeni sąsiedzi skontaktowali się z nimi po tym, jak zobaczyli dym wdzierający się przez okna ich domów. Jego źródłem było dom Danuty. Przybyłe na miejsce służby dokonały przerażającego odkrycia. W kuchni leżało dopalające się ciało. Mimo, iż pomieszczenie było w stanie nieładu i zostało uszkodzone przez ogień, gołym okiem można było dostrzec ślady krwi. Zwłoki były w takim stanie, że tylko identyfikacja porównawcza przy pomocy kart stomatologicznych, potwierdziła że ofiarą jest dr Danuta.

Brutalne morderstwo

Sekcja zwłok sprecyzowała dokładną przyczynę śmierci. Kobieta doznała siedmiu ciosów w głowę, zadanych tępym narzędziem, prawdopodobnie toporem. Wcześniej została zakneblowana. W wyniku urazów straciła przytomność. Wciąż żyła w momencie, w którym napastnik ją podpalił. Nie udało się natomiast ustalić jakiej użył do tego substancji.

Rozpoczęło się śledztwo w sprawie morderstwa. Wszyscy mieszkańcy tej „spokojnej” dzielnicy zostali przesłuchani. Śledczy rozpytywali o życie osobiste i zawodowe kobiety. Przeprowadzono także szczegółową ekspertyzę miejsca zbrodni. Wszystko to postawiło więcej pytań niż uzyskanych odpowiedzi.

Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał

Jeśli chodzi o skalę oczywistej przemocy w tym przerażającym morderstwie, o dziwo nikt w okolicy nie słyszał żadnych krzyków ani odgłosów walki. Nikt nie widział także wejścia ani wyjścia z domu i nie znaleziono żadnych śladów wskazujących na włamanie. To wszystko sugeruje, że zabójca  był osobiście znany Danucie, albo podszył się za kogoś wzbudzającego zaufanie – być może fachowca bądź urzędnika?

Pewnym jest to, że morderstwo nie miało charakteru rabunkowego. W domu z wyjątkiem kuchni, panował ład i porządek, wszystkie pieniądze i kosztowności pozostały na swoich miejscach, a torebka kobiety leżała na krześle w pobliżu ciała, włącznie z całą zawartością. Jedynymi dowodami jakie zabezpieczono na miejscu zbrodni to dwa kieliszki do szampana, korek, oraz banderola. Zniknęła jednak butelka. Czyżby zabójca ją zabrał, bo pozostawił na niej swe odciski palców? Po dokonaniu zbrodni, zabójca zamknął drzwi wejściowe, i zabrał ze sobą klucz- duplikatu nie odnaleziono.

Ciemniejsza strona

W toku dalszego śledztwa policja skłoniła się ku teorii, że zabójstwo powszechnie szanowanej lekarki, nie było przypadkowe, a sprawca był ​​jej znany. Teorię tę poparły informacje dostarczone przez jej siostrę Irenę, która rozmawiała z Danutą dzień przed morderstwem. Danuta oznajmiła, iż następnego dnia spodziewa się gościa i poprosiła Irenę by ta nie dzwoniła. Kim był ten gość?

Mimo, że kobieta nie była zamężna, a jej życie osobiste (według wszystkich bliskich) kręciło się tylko wokół szpitala, śledczym udało się ustalić, że w rzeczywistości szanowana lekarka prowadziła podwójne życie. Często odwiedzała nocne kluby oraz bary. Miała wiele kontaktów w środowisku homoseksualnym, narkomańskim oraz kryminalnym. Niejednokrotnie chodziła do miejsc, w których można było uprawiać seks bez zobowiązań z przypadkowymi osobami.

„Bardzo emocjonalna, niepewna i bezbronna kobieta. Samotna, szukająca aprobaty i uczucia”- tak ocenił Danutę biegły psycholog sądowy w trakcie prowadzonego śledztwa.

Historia lubi się powtarzać

Dochodzenie w sprawie morderstwa lekarki było jednym z największych w historii West Midland. W śledztwie brało udział 150 policjantów, którzy przeprowadzali przesłuchania z pacjentami, kolegami i przyjaciółmi dr. Kaczmarskiej w całym kraju. Było ich 6 tysięcy. Sprawa została nagłośniona medialnie, rozpisywały o niej wszystkie gazety, a grupa dochodzeniowa przeprowadziła rekonstrukcję wydarzeń, próbując pobudzić wspomnienia potencjalnych świadków. Pomimo tak szeroko zakrojonych działań, nie doprowadziło to do niczego. Nigdy nie zidentyfikowano mordercy, nie poznano motywu, ani nie odnaleziono narzędzia zbrodni.

Szokującym zwrotem w sprawie było odkrycie faktu, iż w 1982 r. W domu, w którym później zamieszkała dr Danuta, doszło do podobnego incydentu. Długoletni bliski przyjaciel kobiety – znany radca prawny został znaleziony w sypialni. Jego ciało było tak zwęglone, że identyfikacja została dokonana na podstawie guzików od koszuli i części buta, które przetrwały płomienie. W tym dochodzeniu orzeknięto, że była to śmierć w wyniku wypadku – utrata przytomności na skutek wdychania dymu i zwęglenie w skutek pożaru. Jednak informacje dostępne w obu przypadkach, są tak podobne, że łatwo jest przeskoczyć do konkluzji, że te sprawy muszą mieć ze sobą jakiś związek. Bo jaka istnieje szansa na tak dziwną i gwałtowną śmierć, która miała miejsce w tym samym domu i  to jeszcze dwukrotnie?

To przypadek, który zawiera wszystkie elementy książki Agathy Christie. Jesteśmy bardzo sfrustrowani. Zabójca jest chłodnym, wyrachowanym człowiekiem, który ukrył wszelkie ślady i prawdopodobnie uważa, że ​​jest to doskonałe morderstwo. To było jak szukanie ducha, który wszedł do domu, a potem zniknął. Najwyraźniej nikt nie widział, jak on wchodzi lub wychodzi. Ale nigdy nie zamkniemy akt w tej sprawie. -mówił starszy detektyw.

Na przestrzeni lat wielokrotnie wracano do tej zbrodni – zawsze z nadzieją, że znajdzie się ktoś, kto posiada informację w tej sprawie. Póki co jeszcze tak się nie stało. Ojciec Danuty Kaczmarskiej, który chorował na raka, zmarł 6 dni po morderstwie córki. Czyżby jej zabójstwo doprowadziło do tego, że stracił wolę życia? Pozostali członkowie jej rodziny nadal żyją ze świadomością, że morderca nie stanął przed sądem i nie poniósł konsekwencji swoich czynów.

Boję się dnia, w którym on zostanie odnaleziony i będę musiała mu spojrzeć w twarz – mówiła siostra Dr Danuty Kaczmarskiej.

Autor, Dorota Ortakci

źródło Brimingham mail

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.