Let’s travel together.

W poszukiwaniu brata: Co się wydarzyło 22 stycznia 1978 roku w szczecińskim szpitalu? Siostry walczą o prawdę!

0

Drodzy Czytelnicy! Zwracamy się do Was z głęboką prośbą o pomoc w rozwiązaniu tej trudnej i poruszającej sprawy. Pani Agnieszka umieściła na jednej z facebookowych grup rozdzierający serce post, w którym dzieli się z nami swoją historią w nadziei, że uda jej się ustalić co wydarzyło się 22 stycznia 1978 roku w jednym ze szczecińskich szpitali.

Po nawiązaniu kontaktu z panią Agnieszką postanowiliśmy nagłośnić historię Jej rodziny, a w szczególności brata, który według oficjalnych danych zmarł następnego dnia po porodzie. Niewątpliwie jest to straszna tragedia, z którą ciężko się pogodzić bliskim. Tutaj sprawa jest jeszcze trudniejsza, ponieważ w tej całej historii pojawia się wiele pytań bez odpowiedzi, sprzeczności i niewiadomych, które powodują, że pani Agnieszka, podobnie jak jej siostry nie mogą mieć pewności, że ich brat nie żyje. Co więcej, są przekonane, że 22 lub 23 stycznia 1978 roku w szpitalu Golęcino w Szczecinie doszło do przestępstwa.

Co się stało z Sebastianem?

Pani Agnieszka poszukuje swojego brata, który rzekomo zmarł niedługo po urodzeniu. Dlaczego napisałam rzekomo? Ponieważ informacje jakie kobieta otrzymała od bliskich oraz te, do których udało jej się samodzielnie dotrzeć nie dają jasnej odpowiedzi na pytanie: co się tak naprawdę stało z jej bratem Sebastianem Kożuchowskim? Sebastian urodził się w szpitalu na szczecińskim Golęcinie 22 stycznia 1978 r. Z opowiadań matki pani Agnieszki wynika, że chłopiec był w pełni zdrowy i oddychał samodzielnie. Następnego dnia, tj. 23 stycznia, do matki przyszła pielęgniarka z przykrą wiadomością, że jej nowonarodzony syn nie żyje.

Siostry

W poście autorstwa pani Agnieszki możemy przeczytać:

„Mama była w czarnej rozpaczy tym bardziej że mama ze szpitala wyjść nie mogła. Bo była bardzo słaba po porodzie. Tato zorganizował pogrzeb, i pochował go. Gdy przed pochówkiem zapytał się czy może ostatni raz zobaczyć syna zanim go pochowa, powiedzieli mu że nie bo dziecko jest po sekcji zwłok.”

Rodzina nigdy nie otrzymała wglądu do wyników z przeprowadzonej sekcji, a przyczyna śmierci do dnia dzisiejszego pozostaje dla nich nieznana. Z upływem lat pani Agnieszka i jej siostry zaczęły coraz bardziej interesować się sprawą śmierci ich brata, a każda kolejna informacja jaką otrzymały rodziła więcej pytań niż odpowiedzi.

„Przeprowadziłam własne śledztwo i poszłam zapytać się do wydziału cmentarza kto był pochowany czy chłopiec czy dziewczynka. miła i sympatyczna Pani powiedziała mi że na 100% była to dziewczynka bo była w prosektorium i ją widziała.”

Dwa akty

Pani Agnieszka udała się też, do Urzędu Stanu Cywilnego w Szczecinie aby wyciągnąć skrócony akt urodzenia brata. Gdy o to poprosiła, urzędniczka po zapoznaniu się z aktami spytała, czy brat pani Agnieszki żyje. To pytanie wywołało kolejny szok u kobiety.

„Pani mi wyjaśniła ze są 2 akty jeden urodzenia gdzie brat istnieje jako żywy a drugi akt zgonu.”

W związku z tą sprawą istnieje bardzo mało informacji. Matka pani Agnieszki niestety zmarła, a szczątkowe informacje na temat brata kobieta zbiera wśród swoich bliskich.

„Nie mogę tego pojąć, czuję gdzieś wewnętrznie ze brat żyje, z tą świadomością żyję już 20 lat. (…) Mam nadzieję że go odnajdę. Wydaje mi się że dziecko zostało sprzedane i podmienione.”

Nadzieja umiera ostatnia

Podejrzenia pani Agnieszki nie są bezpodstawne. Jak wiemy, w późnych latach 70-tych, a szczególnie 80-tych często dochodziło do sytuacji, gdy w szpitalach dochodziło do zamiany dzieci. Wtedy Polska przeżywała boom demograficzny, który skutkował dużą liczbą noworodków na oddziałach szpitalnych w całym kraju. Były to idealne warunki do popełniania przestępstw czy tragicznych w skutkach błędów przez personel szpitalny.

O jednej z takich historii pisaliśmy już wcześniej na tym blogu.

7-miesięczna Kasia zniknęła ze szpitala 34 lata temu. Kto stoi za jej zniknięciem?

Wraz z panią Agnieszką mamy głęboką nadzieję, że sprawę jej brata uda się wyjaśnić. W tym celu prosimy o udostępnianie tych informacji, a każdą osobę, która może posiadać jakiekolwiek informacje dotyczące tej sprawy prosimy o kontakt z panią Agnieszką poprzez aplikację Messenger lub z naszą redakcją.

Autor, KaMa.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.