Let’s travel together.

Uczennica szatana czy ofiara Kościoła?

3

Anneliese Michel urodziła się 21 września 1952 r. We wspólnocie Leiblfing w Niemczech Zachodnich. Mieszkała z trzema siostrami i rodzicami. Członkowie rodziny byli prawymi, pobożnymi, rzymskimi katolikami, którzy uczestniczyli we mszy świętej dwa razy w tygodniu. Anna, jak ją nazywano, prowadziła normalne życie. Choć od dziecka delikatna i chorowita, to jednak „była całkiem normalna” – wspominają jej koleżanki. Potrafiła być wesoła i razem z innymi robić kawały i żartować. Tak było  do momentu jej  16 urodzin, kiedy to doznała ciężkiego ataku epilepsji. Niedługo potem zdiagnozowano u niej padaczkę skroniową. Nastolatka została poddana leczeniu w szpitalu psychiatrycznym. Na stałe zlecono jej przyjmowanie leków przeciwkonwulsyjnych, antypsychotycznych i tych stabilizujących nastrój.

Kiedy Anna miała 20 lat i studiowała na Uniwersytecie w Würzburgu, jej stan psychiczny znacznie się pogorszył. Przedmioty religijne, takie jak krucyfiksy bardzo ją drażniły, podobnie jak kościół. Słyszała głosy mówiące jej, że jest potępiona i zgnije w piekle, widziała diabła, miała myśli samobójcze. Rodzina wierzyła, że ich córkę opętał demon. Stan dziewczyny pogarszał się z dnia na dzień. Była bardzo agresywna, okaleczała się, odmawiała przyjmowania posiłków, a jedyne co spożywała to owady. Jej rodzina zaczęła szukać pomocy w kościele.

W 1975 roku dwaj kapłani uzyskali pozwolenie od miejscowego biskupa  na wykonanie obrzędu egzorcystycznego na Annie, choć zastrzegał on, że rytuał ma pozostać tajny.  Trzy dni po 22 urodzinach Anny przeprowadzono pierwszą sesję egzorcystyczną. Na tym etapie odstawiono wszystkie leki, które zażywała „opętana” skupiając się jedynie na religijnym lekarstwie. W ciągu następnych 10 miesięcy wykonano 67  rytuałów. Raz czy dwa razy w tygodniu, przez około 4 godziny, duchowni  próbowali wypędzić demony z ciała Anny. Wszystkie sesje były nagrywane. Część z nich nadal jest dostępna online. W końcowym etapie egzorcyzmów młoda kobieta przestała jeść i pić. Zmarła w swoim domu 1 lipca 1976 roku.

Ciało Anny zostało poddane autopsji. Oficjalną przyczyną śmierci było niedożywienie i odwodnienie. Ważyła niecałe 30 kg. Miała liczne złamania, szczególnie w obrębie kolan czego przyczyną było nieustanne klęczenie w ramach egzorcyzmów. Jej ciało nosiło ślady ekstremalnych tortur. Posiniaczona, okaleczona z wybitymi zębami. W momencie śmierci miała ostre zapalenie płuc. Biegły sądowy stwierdził, że śmierci Anny można było zapobiec. Jej rodzice oraz dwójka księży zostali oskarżeni o zabójstwo. Proces rozpoczął się 30 marca 1978 r. I wzbudził duże zainteresowanie opinii publicznej. Biegli orzekli iż choroba Anny miała charakter tylko i wyłącznie medyczny, a jej obłęd związany z religią był wywołany przez surowe, katolickie wychowanie.

Obrońcy kościoła katolickiego, twierdzili iż egzorcyzmy były legalne z powodu niemieckiej konstytucji chroniącej ludzi praktykujących wierzenia religijne. Sugerowano się taśmami, które według większości dowodziły iż Anna była opętana przez kilka demonów podających się za Lucyfera, Kaina, Judasza, Iskariotę, Hitlera, Nero i innych.

Oskarżeni zostali ostatecznie uznani za winnych zabójstwa i skazani na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Pomimo tego, iż w 1984 r. Biskupi ogłosili iż Anna była osobą chorą psychicznie, a nie opętaną, jej grób stał się miejscem pielgrzymek . Egzorcyzmowana za życia po śmierci uznana za świętą.

Historię Anneliese Michel zobaczymy w filmach takich jak Egzorcyzmy Emilie Rose egzorcyzmy Anneliese Michel, czy Requiem.

 

3 Komentarze
  1. Bart mówi

    Szanowna Pani,

    „uczennica” w tytule sugeruje 'dobrowolność’ relacji z 'ciemną stroną’ tutaj mowa albo o faktycznym opętaniu lub o źle rozpoznanej chorobie psychicznej. Pomija Pani fakty, że zanim dochodzi do egzorcyzmów należy uzyskać co najmniej kilka opinii psychologów/psychiatrów. Mówi Pani o jakichś torturach co jest wierutną bzdurą bo w przypadku zarówno opętanej jak i chorej psychicznie osoby złamania, sińce, wybite zęby są wynikiem zachowań autodestrukcyjnych, a nie ingerencją osób trzecich. Fajnie by było trzymać poziom tej strony, a nie pleść bzdury wedle własnych opinii/poglądów religijnych czy moralnych.

    1. Dorota Ortakci mówi

      Dziękuję za uwagę. Artykuł był pisany w 2018 roku, kiedy strona była w powijakach, a ja korzystałam z dwóch źródeł, a nie wszystkich dostępnych jak obecnie. Pozdrawiam.

  2. Anton8 mówi

    Taka była śliczna jak była zdrowa. Szkoda dziewczyny.
    Bart to były inne czasy. Czasy pełne zabobonów a psychiatria dopiero się rozwijała więc nie pleć bzdur z poziomu kogoś kto ma internet, 5g i myśli, że jest ekspertem od wszystkiego. Takich jak ty są tysiące a jedynie co potrafią, to wytykać błędy i zadawać durne pytania w stylu *no ale jak to możliwe bo przecież *.
    Poczytaj historie o tej sprawie a potem komentuj.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.