Let’s travel together.

Tragiczna śmierć Grażyny Kuliszewskiej. Czy winni odpowiedzą za zbrodnię?

1
22 lipiec 2020 roku. Dokładnie rok temu doszło do aresztowania męża tragicznie zmarłej Grażyny Kuliszewskiej, Czesława K.  Mężczyzna został zatrzymany w Londynie na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania w ramach sprawy zaginięcia i śmierci Kuliszewskiej.

W historii zaginięcia i śmierci 34-letniej Grażyny jest mnóstwo niejasności i sprzecznych informacji. Zacznijmy jednak od tego, co wiadomo w tej sprawie.

Czesław i Grażyna

Grażyna i Czesław byli małżeństwem od 2011 roku. Para od kilkunastu lat mieszkała w Anglii, a w 2019 roku w Ealing, dzielnicy Londynu położonej w jego zachodniej części. W kwietniu 2014 roku, para doczekała się syna. Chłopcu dano na  imię Patryk.

Grażyna pracowała w niepełnym wymiarze godzin, sprzątając w lokalnej szkole, a jej mąż pracował w firmie odpowiadającej za porządek na drogach użytku publicznego.

W międzyczasie, małżonkowie ukończyli budowę domu w Borzęcinie, którą rozpoczęli jeszcze przed wyjazdem do Anglii. Borzęcin to gmina wiejska województwie małopolskim, w powiecie brzeskim. Dom stanął niedaleko rodzinnego domu Grażyny.

Na temat relacji między małżonkami, krążą różne plotki, a opinie najbliższych różnią się między sobą na tyle, że ciężko jednoznacznie ustalić jak było na prawdę. Z relacji medialnych można się dowiedzieć o kryzysie w związku pary, inne źródła donoszą, że małżeństwo było szczęśliwe i zgodne. Jak można przypuszczać, prawda najpewniej leży gdzieś pośrodku.

Styczeń

Święta Bożego Narodzenia w roku 2018, para spędziła osobno. Czesław razem z pięcioletnim synkiem przyjechał do Polski, a Grażyna została w Londynie, ponieważ jak tłumaczyła, miała kłopoty ze zdrowiem i miała rzekomo zaplanowane badania.
3 stycznia 2019 roku, małżonkowie spotkali się w Krakowie, gdzie Czesław odebrał Grażynę z lotniska Kraków-Balice. Najpierw para udała się do swojego domu, gdzie wypili kawę i omówili plan działania, w związku z zaplanowaną wizytą u notariusza. Małżonkowie ustalili bowiem, że Grażyna przepisze działkę, na której stał dom na kogoś innego. I tutaj, w dostępnych źródłach pojawiają się rozbieżności: kobieta miała przepisać działkę na męża, syna lub męża i syna. Suma, jaką Grażyna miała otrzymać za nieruchomość, to 15 tysięcy funtów, co daje jakieś 70 tysięcy złotych. Małżonkowie udali się do notariusza ale nie udało się dokonać transakcji, ponieważ brakowało jakiś ważnych dokumentów.
Następnie pojechali do rodziców Czesława, a potem chcieli odwiedzić ojca Grażyny ale nie zastali go w domu. „Znaleźliśmy go pod pierwszym sklepem. Kupił wódkę i ciastka, pojechaliśmy do jego mieszkania. Ja z synem nie wchodziliśmy, bo u teścia w domu zawsze jest bardzo zimno. Czekaliśmy w samochodzie. Grażyna posiedziała u ojca chwilę i wróciliśmy do nas. Zjedliśmy kolację, później bawiliśmy się z dzieckiem. Około 21:00 żona poszła wykąpać syna, położyła się z nim.”
Niedługo później Patryk z jakiegoś powodu się rozpłakał, a następnie zszedł z mamą na dół. Chłopiec się uspokoił i cała trójka poszła spać.

Z relacji męża wynika, że gdy obudził się 4 stycznia rano, Grażyny nie było w domu. Najpierw mężczyzna miał pomyśleć, że jego żona wyszła do sklepu lub udała się do ojca. Okazało się jednak, że nikt Grażyny tego ranka nie widział.

Zdaniem męża, niknęły również ubrania oraz torebka, z którą kobieta przyjechała do Polski. Po jakimś czasie, Czesław odkrył wiadomość wysłaną przez aplikację Viber. Wiadomość rzekomo przyszła na angielski numer telefonu (Czesław posiadał również polski numer)a jej nadawcą była Grażyna. Kobieta napisała, że spotkają się w Londynie. Wtedy Czesław zrozumiał, że żona już wyjechała nie informując o tym nikogo. Co prawda mieli wracać tego dnia osobno (Grażyna ze względów zdrowotnych nie mogła udać się samochodem w tak długą trasę) ale nie uprzedziła męża, że wyjeżdża tak wcześnie rano. Mężczyzna spakował rzeczy swoje i syna i w nocy wyjechał.

5 stycznia Czesław wyjechał z Borzęcina o godzinie 1 nad ranem, w towarzystwie syna i siostry. Gdy po 25 godzinach podróży dotarł do Londynu, odkrył, że jego żony nie ma  w domu. Jak się później okaże, nie dotarła nawet na lotnisko…

Tego samego dnia, mężczyzna zawiadomił o zaginięciu żony miejscową policję, a następnie poprosił kuzyna, aby ten zgłosił zaginięcie Grażyny w Polsce. Czesław poinformował rzekomo siostrę o zaginięciu żony. Natomiast siostra zaginionej twierdzi, że było odwrotnie, że to ona dzwoniła do niego oraz, że zaginięcia Grażyny nie zgłaszał kuzyn Czesława.

7 stycznia bliscy zaginionej udostępnili w internecie informację o zaginięciu kobiety oraz prośbę o pomoc w jej poszukiwaniach.

19 stycznia, dwa tygodnie po zaginięciu Grażyny Kuliszewskiej, na Facebooku pojawiło się zaskakujące ogłoszenie. Autorem postu był Sardar, który oferował nagrodę w wysokości 100 tysięcy złotych za informacje na temat zaginionej Grażyny.

Przyjaciel

Mężczyzna na początku utrzymywał, że jest przyjacielem Grażyny. Później jednak miało się okazać, że parę łączyło coś więcej niż tylko przyjaźń. Rzekomo ich relacja trwała od dwóch lat. W sieci można znaleźć informacje o tym, że para planowała wspólne życie, po rozwodzie Grażyny z Czesławem, o którym de facto Czesław miał nie wiedzieć. O związku zaginionej z Kurdem, mieli wiedzieć jej znajomi oraz siostra. Według niektórych źródeł, kobieta rzekomo planowała przejść na islam.

Co ciekawe, w nocy 3 stycznia, kobieta miała wysłać sms-a do Sardara o treści: „Położyłam syna do łóżka. Teraz idę do domu mojego ojca.” Mąż zaginionej twierdzi jednak, że o tych planach nic nie wiedział. Nikt nie potwierdził jednak aby kobieta dotarła tej nocy do domu ojca.

Detektyw i wariograf

W połowie stycznia 2019 roku, Czesław został poddany badaniu na wariografie oraz postanowił zatrudnić prywatnego detektywa w nadziei na pomoc w odnalezieniu żony. Detektyw na bieżąco relacjonował w mediach społecznościowych postępy swojego śledztwa. W Polsce trwały intensywne poszukiwania zaginionej kobiety, w poszukiwaniach brały udział grupy ratownicze, jednostki OSP, policja, przewodnicy z psami tropiącymi. Przeczesano setki hektarów ziemi, lasy, działki i bagna. W sprawę zaangażowało się nawet kilku jasnowidzów.

This slideshow requires JavaScript.

Luty

11 luty 2019 roku. Według prywatnego detektywa prowadzącego sprawę, Kurd wycofał nagrodę za pomoc w znalezieniu Grażyny Kuliszewskiej. Na portalu społecznościowym zamieścił taką informację: „Sardar J ukk wycofał się z nagrody za pomoc w odnalezieniu Grażyny Kuliszewskiej! Twierdzi, że zaginiona kobieta nie żyje i nie ma po co jej szukać… więcej w poniedziałek 11.02.2019.”  Detektyw odkrył również, że niedługo przed zaginięciem, Grażyna wzięła pożyczkę w brytyjskim banku na bardzo dużą kwotę. Mąż zaginionej nie wiedział o zaciągniętej przez żonę pożyczce.

28 lutego, po niespełna 2 miesiącach poszukiwań, w rzece Uszwica w miejscowości Bielcza pod Borzęcinem zaleziono zwłoki Grażyny Kuliszewskiej.

„Ciało ze względu na kilkutygodniowe przebywanie w wodzie zostało mocno zniszczone. Zostały z niego pobrane próbki, wycinki i materiał dowodowy, który po badaniach laboratoryjnych zostanie przekazany biegłym. Biegli po zapoznaniu się z nim będą mogli stwierdzić przyczynę zgonu” powiedział prokurator z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.

W ubraniach, które znajdowały się na zwłokach, śledczy znaleźli klucze, 20 zł i papierosy.  Klucze nie pasowały jednak do żadnego z domów pary.

Marzec

4 marzec 2019 roku. Otrzymawszy informacje o znalezieniu zwłok Grażyny, do Polski przylecieli mąż i syn kobiety. Mąż miał potwierdzić, czy zwłoki wyłowione z rzeki, należą do poszukiwanej 34-latki. Na miejscu też, pojawiła się siostra zaginionej, która na co dzień mieszka we Włoszech. Rodzina zidentyfikowała zwłoki jako należące do Grażyny Kuliszewskiej. Ze względu na stopień rozkładu, można było je zidentyfikować jedynie na podstawie tatuażu oraz biżuterii.

9 marca odbył się pogrzeb Grażyny Kuliszewskiej. Kobieta spoczęła na miejscowym cmentarzu w Borzęcinie a w jej intencji zostało zamówionych kilkadziesiąt mszy świętych.

Przyczyna śmierci nie została ujawniona do wiadomości publicznej. Prawdopodobnie kobieta mogła otrzymać cios tępym narzędziem lub uderzyć głową o krawędź jakiegoś przedmiotu. Wykonano sekcję zwłok oraz pełne badanie toksykologiczne, jednak wyniki do tej pory nie są znane.

Powolny powrót do normalnego życia.

Podczas gdy w sprawie śmierci Grażyny Kuliszewskiej toczyło się śledztwo, mąż wraz synem wrócili do Anglii i próbowali pogodzić się ze stratą ukochanej matki i żony. Na miejscu, Patryk otrzymał pomoc ze strony psychologa.

Lipiec

22 lipiec 2019 roku. Czesław K. został zatrzymany w Londynie na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania i od tego czasu pozostaje w areszcie Her Majesty’s Prison Wandsworth. Nakaz aresztowania wydał Sąd Okręgowy w Tarnowie na wniosek Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Nie ujawniono przyczyn aresztowania mężczyzny, wiadomo jednak, że ma ono związek z zaginięciem i śmiercią Grażyny Kuliszewskiej. Nieoficjalnie mówi się, że podstawą do aresztowania Czesława jest zarzut zabójstwa żony.

Po aresztowaniu, syn Czesława trafił pod opiekę swojej cioci, siostry mężczyzny.

Od chwili aresztowania trwa proces ekstradycji mężczyzny do Polski a rozprawy były wielokrotnie odraczane.

Luty 2020

W lutym sąd Wielkiej Brytanii postanowił, że Czesław K. może zostać wydany Polskim władzom. Od tego postanowienia mężczyzna się odwołał i stara się o list żelazny, dzięki któremu w Polsce mógłby odpowiadać z wolnej stopy. Sąd ma 6 miesięcy na rozpatrzenie jego odwołania, jednak czas ten może się znacznie wydłużyć ze względu na panującą obecnie sytuację epidemiologiczną. Nie wiadomo kiedy ani czy w ogóle dojdzie do wydania oskarżonego w ręce polskich władz. Można się spodziewać, że sprawa się wyjaśni jesienią bądź na przełomie roku.

Podsumowanie

Z uzyskanych przeze mnie informacji, Czesław K. jak do tej pory pozostaje jedynym podejrzanym w sprawie zaginięcia i śmierci żony.

Sprawa Grażyny Kuliszewskiej była wielokrotnie opisywana przez różne gazety i portale informacyjne. Wzbudziła też duże zainteresowanie wśród społeczności internetowej a na Facebooku powstały grupy zajmujące się tą tajemniczą sprawą.

Sprawa zaginięcia i śmierci Grażyny Kuliszewskiej pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi, a im głębiej się w nią wnika, tym więcej pojawia się wątpliwości.

Miejmy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wszystko się wyjaśni i ludzie odpowiedzialni za tą zbrodnię, zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.

 

Autor: Kasia Magierska
1 komentarz
  1. Barbara mówi

    I nadal żadnych informacji nie ma na temat ekstradycji. W lutym minął rok od ostatniego postanowienia sądu o wydaniu Kuliszewskiego władzom polskim. Czy Anglii nie obowiązują juz żadne terminy po wystąpieniu z unii? To już jest jakieś przegięcie żeby tyle to trwało, nawet w czasie pandemii to nie jest normalne aby ponad rok czekać na decyzję sądu najwyższego.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.