Let’s travel together.

Smutna historia „chłopca z torby” – zamordowany przez rodziców i wyrzucony.

0
27 maja 1994 r. znaleziono nagie, rozkładające się ciało owinięte w prześcieradła i wepchnięte do kolorowej torby pozostawionej na pustej działce przy ulicy Lawrence Street, w Old City, w Filadelfii.

Ciało było w tak zaawansowanym stanie rozkładu, że początkowo ciężko było określić choćby płeć dziecka. Po wnikliwej autopsji udało się ustalić, że szczątki należą do chłopca, w wieku 3-6 lat. Chłopiec został pobity na śmierć, oprócz tego, jego ciało nosiło liczne ślady zagojonych złamań, świadczące o tym, że dziecko było ofiarą przemocy. Ciałko ważyło zaledwie 41 funtów (18 kg) – o wiele za mało, aby mógł się bronić.

Śledztwo

Detektyw z wydziału zabójstw, John Benham, działał w tej sprawie od samego początku. Rozpytywał rodziców, których dzieci zostały porwane lub uprowadzone.
Prześledził listy potencjalnych podejrzanych z Chicago, Karoliny Południowej, Kalifornii i stanu Waszyngton. Bez rezultatów. Nie pojawili się żadni podejrzani ani członkowie rodziny.

This slideshow requires JavaScript.

Śledztwo ruszyło z miejsca dopiero gdy sprawa została nagłośniona w ogólnokrajowej  telewizji. Do przełomu w sprawie przyczynił się Frank Bender. Frank był artystą zajmującym się między innymi tworzeniem rekonstrukcji twarzy zmarłych na podstawie szkieletu i starych fotografii. Na podstawie szczątków chłopca Frank Bender stworzył realistyczną rzeźbę jego twarzy.

This slideshow requires JavaScript.

Babcia Mary

Pewnego dnia 1994 roku, Mary Peck jak zwykle przeglądała czytała poranną gazetę, gdy natknęła się na historię o martwym chłopcu, którego rozkładające się, 41-funtowe ciało znaleziono porzucone w torbie na parkingu, przy moście w Old City. Jego zastygłe w pozycji embrionalnej ciało, ujawniło historię molestowania i śmiertelnego pobicia – ale policja nie znała jego imienia. Ujrzała jego twarz, odtworzoną przez rzeźbiarza sądowego: duże, dociekliwe oczy, szeroki nos, wysokie czoło i krótkie brązowe loki. Wyglądał jakby się chciał uśmiechnąć.

Mary

„Pękło mi serce, sama mam dwóch synów i dwóch wnuków ” – powiedziała Peck.
Kobieta zadzwoniła na policyjny numer telefonu podany w artykule i wyraziła chęć sfinansowania i zorganizowania godnego pochówku dla „jej chłopca”, jak później będzie go nazywać. Kobieta modliła się za chłopca bez imienia i czekała na dzień, w którym da mu odpowiedni pochówek. Oczekiwanie trwało 7 lat. Dopiero w 2001 roku, udało się sfinalizować sprawę pogrzebu chłopca.

Pogrzeb

Monica Yant Kinney, felietonistka „Inquirer”, zawiozła Mary do kostnicy, aby upewnić się, że dziecko zostało właściwie pochowane. Personel kostnicy był pod wrażeniem jej determinacji, niektórzy nazywają Mary Peck PRAWDZIWĄ matką tego chłopca. Mary zależało aby świat wiedział, że komuś zależy na tym małym chłopcu, nawet jeśli rodziców, jego los nie obchodził.
„Teraz spoczywa w spokoju ”, powiedziała 70-letnia, Mary Peck, podczas pogrzebu chłopca, 28 lutego, w środę popielcową. „Moje modlitwy zostały wysłuchane”

Około 25 osób przyszło aby pożegnać Tarsiciusa. Wielebny John McNamee powiedział, że kobieta, która zapłaciła za kremację i pochówek chłopca, nawet wybrała imię dla jej „ małego chłopaka” . Tarsycjusz, patron ministrantów. On także został pobity na śmierć. Tarsycjusz, niosąc Najświętszy Sakrament został zaatakowany przez grupę rzymian i pobity na śmierć. Mary zmarła 2 lata później, nie doczekawszy się wyjaśnienia tajemnicy „chłopca z torby”.

Tożsamość

W marcu 2005 r. sprawa została ostatecznie rozwiązana po tym, jak trzy miesiące wcześniej, pewien mężczyzna skontaktował się z policją i opowiedział o swoich przypuszczeniach. Gdy zobaczył w telewizji podobiznę chłopca sporządzoną przez Franka Bendera, od razu skojarzył tę twarz. Mężczyzna przedstawił się jako wujek Jerrella Willisa, urodzonego 1 lipca 1989 roku, „chłopca z torby”

Policja podążyła tym tropem i szybko odnaleźli kobietę, która rzekomo miała być biologiczną matką chłopca. Po przeprowadzeniu testów DNA, 32-letnia Alicia Robinson, mieszkająca przy Reedland Street w Southwest Philadelphia , została aresztowana. Alicia Robinson miała dziewięcioro dzieci, z czego pod opieką kobiety pozostawało tylko dwoje najmłodszych. Robinson oświadczyła policji, że korzystała z transportu publicznego aby wywieźć i ostatecznie pozbyć się ciała syna.

Rodzice chłopca

Zeznania

Robinson ujawniła, że ​​jej mąż, Lawrence Robinson, również był odpowiedzialny za  śmierć czteroletniego Jerrella. Przez ponad 10 lat krewni, którzy pytali Robinsonów o zniknięcie chłopca, otrzymywali wymijające odpowiedzi, nie wiedzieli co dzieje się z chłopcem.

W dniu morderstwa, jak zeznaje matka chłopca, ona i jej mąż wielokrotnie bili Jerella w głowę. T się działo w ich mieszkaniu „ w czasie wielkiej burzy śnieżnej ”. Chłopiec stał się ospały, a następnie stracił przytomność. Wrzucili go do pokoju a po kilku godzinach stwierdzili, że nie żyje.

Lokalna społeczność martwiła się o Willisa i nie przymykała oczu na to co się dzieje z chłopcem. Opieka społeczna niejednokrotnie była informowana o trudnych warunkach w jakich wychowuje się dziecko, o zaniedbaniach i nadużyciach jakich doświadczał. O dziwo, żadna ze skarg nie była dla pracowników socjalnych uzasadniona, a sprawa ostatecznie została zamknięta w 1993 r.

Przed sądem

22 kwietnia 2005 r. Alicia Williams stanęła przed sądem bez adwokata. Ustalono kaucję na 500 000 $. Oprócz zarzutów, które już otrzymała, takich jak: zbezczeszczenie zwłok i utrudnianie śledztwa, dodali do listy zarzut morderstwa. Termin rozprawy ustalono na luty 2005 r. Wysokość kaucji była tak wysoka, ponieważ sędzia Linda G. Baxter uznała, że ​​Alicia jest bardzo zagrożona ucieczką. Ostatecznie kobietę skazano na 5 lat pozbawienia wolności, ponieważ w ramach układu, zdecydowała się zeznawać przeciwko swojemu mężowi. Obecnie, prawdopodobnie przebywa na wolności.

Ojciec dziecka nie przyznawał się do winy. Nie znalazłam informacji, czy i  na jaką karę został skazany. Wiadomo jednak, że był już wcześniej karany za m.in. przestępstwa seksualne względem kobiet.

Drugi pogrzeb

W lipcu 2005 r. odbyła się nowa ceremonia pogrzebowa dziecka, które wcześniej było znane tylko jako „chłopiec z torby”. Teraz został pochowany jako Jerrell Willis. Razem z imieniem, otrzymał nowy nagrobek. Na pogrzebie nieobecni byli biologiczni członkowie rodziny Jerrella. Lecz Ci sami ludzie, którzy byli tam gdy kładziono pierwszy nagrobek, przybyli tam ponownie. Kapłan, dwie siostry zakonne i dumna rodzina Mary Peck, uczciła pamięć Jerella Willisa.

Choć rodzina Jerella go zawiodła, nieznajomi pokazali, że był kochany i troszczyli się o niego.

 

Autor: KaPaMa
Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.