Let’s travel together.

Śmierć ponad miłość, miłość ponad śmierć? Ta sprawa spędza sen z powiek setkom detektywów

0

Tragedią jest każda śmierć, ale tragedia uderza jeszcze głębiej gdy ofiara ma przed sobą pełne szczęścia życie, tak jak Cynthia Miller, która została zamordowana dzień przed swoim ślubem. 

W sierpniu 1981 roku Cynthia, była młodą kobietą, która miała wszystko. 23-letnia nauczycielka ukończyła studia licencjackie w zakresie edukacji oraz magistra z matematyki. Dziewczyna była bardzo zadowolona ze ścieżki kariery, którą obrała. Wysoka, ciemnowłosa Cynthia była bardzo ładną kobietą, uwielbianą przez swych przyjaciół i rodzinę. Jej zwycięska osobowość, ciepły uśmiech i poczucie humoru sprawiały, że skradała serce każdego kto ją spotkał. Chociaż wczesne lata osiemdziesiąte były okresem, kiedy wielu młodych ludzi w jej wieku eksperymentowało z narkotykami lub alkoholem, Cynthia nie poszła w ślad za rówieśnikami. Była głęboko religijną kobietą, która poważnie traktowała swoją wiarę i chętnie opowiadała o tym innym. Jej największym zainteresowaniem poza jej karierą była właśnie religia. Z powodu tej wiary, jej poprzednie dwa lata były bardzo ciężkie. Bogobojna Cynthia w 1979 roku podjęła decyzję o rozwodzie ze swoim mężem, Michałem Cole’em. Chociaż rozwód odbył się na stopie przyjacielskiej, kobieta czuła się bardzo źle z powodu niepowodzenia związku. Jednak w 1981 roku wreszcie znalazła powód by spojrzeć jasno w przyszłość. Kupiła dom, który stał się jej dodatkowym źródłem dochodu. Wyremontowała piwnicę i przekształciła ją w przytulny apartament, który wynajęła młodej kobiecie o imieniu Terry. Mało tego, uzupełniała swoje dochody jako konsultantka firmy AVON. Dopełnieniem szczęścia był Gary- policjant z sąsiedniego miasteczka, w którym się zakochała. Latem 1981 Gary i Cynthia zdecydowali się na sfinalizowanie związku, poprzez małżeństwo. Data ślubu została ustalona na piątek, 27 sierpnia 1981 roku. Przeddzień ślubu był bardzo nerwowy. Aby uczynić ich ceremonię wyjątkową, Gary nabył dwa tuziny róż, którymi pragnął obdarować Cynthię podczas ceremonii. Powierzył róże pracownikowi Urzędu Miejskiego, który umieścił je w chłodnym miejscu, tak by mogły dotrwać do ceremonii. Jednak panna młoda nigdy nie zobaczyła swojego bukietu. Następnymi kwiatami, były te w wieńcu pogrzebowym, które spoczęły na jej grobie.

Tak jak pisałam, czwartek był dniem stresującym. Był to dzień, w którym wszystko należało dopiąć na ostatni guzik. Jednak to spoczęło na barkach Gary’ego. Cynthia spędziła cały dzień na swoich głównych obowiązkach. Wczesnym rankiem pojechała do gimnazjum w którym uczyła, aby dokończyć malowanie swojego biurka, w ramach przygotowań do nadchodzącego roku szkolnego. Po południu odbyła umówioną wcześniej wizytę lekarską. Po tym fakcie zabrała się za generalne porządki domu. Jednak nadchodzący dzień był zbyt ważny, by skupiać się tylko na obowiązkach. Cynthia była tak podekscytowana tym co na nią czeka, że postanowiła podzielić się tym ze swoimi bliskimi. Odwiedziła więc swojego tatę w jego firmie. Spędziła z nim około godziny na rozmowach o ślubie. Poprosiła go także o naprawę drzwi garażowych, co zrobił o godzinie 18:30. Po naprawieniu usterki i wspólnej kawie, tata wrócił do swojego domu, a Cynthia zajęła się porządkowaniem zamówień z AVON. Nie chciała, żeby jakieś zaniechane prace domowe odciągnęły ją od pierwszego poślubnego weekendu. Gary wrócił do domu o 19:00. Przyszły pan młody, równie podekscytowany ślubem, postanowił odwiedzić swoich rodziców. Usilnie namawiał Cynthię by towarzyszyła mu podczas tej wizyty, jednak AVON wygrał. Opuścił dom o  20:20 i oznajmił, że wróci o 23:30. 

O godzinie 20:35 do domu wróciła Terry. Współlokatorki ucięły sobie miłą pogawędkę o nadchodzącym ślubie. Cynthia była w bardzo dobrym humorze i gołym okiem było widać jej ekscytację. O 21:00 Terry udała się do pralni, a następnie do swojego pokoju w piwnicy domu. W tym czasie Cynthia zadzwoniła do swojej koordynatorki Avon, zgłaszając problem z zamówieniami. Gdy zakończyła rozmowę była godzina 21:20. Dziesięć minut później Gary próbował skontaktować się z narzeczoną, chcąc poinformować ją, że się spóźni. Jednak telefon milczał. W tym czasie miejska policja otrzymała anonimowe telefony, z których wynikało, że w pobliżu posiadłości Cynthii słychać odgłosy strzałów. Mimo tych zgłoszeń, żaden z funkcjonariuszy pełniących dyżur, nie pofatygował się na wskazane miejsce. 

Terry spała spokojnie w podziemiach domu. O 23:35 obudził ją telefon od jej taty. Jego samochód się popsuł i poprosił córkę o podwózkę. Terry wyszła z domu i wróciła dopiero o 1:00 w nocy. W międzyczasie Gary martwił się o narzeczoną. Cały wieczór próbował się z nią skontaktować. O północy opuścił dom rodziców. Poczuł ulgę, kiedy wracając do domu zobaczył samochód narzeczonej na podjeździe. Zakładał, że nie odbierała telefonu ponieważ zasnęła. Jednak było coś co go zaniepokoiło. Zawsze kiedy wychodził wieczorami, planując powrót nocą, Cynthia zostawiała mu zapalone na ganku światło. Tym razem ganek był spowity ciemnością. Musiał zapalić zapalniczkę by znaleźć w swojej saszetce klucz od domu. Kiedy otwierał drzwi, nie mógł wiedzieć, że właśnie przekracza pewną granicę w swojej karierze oficera policji. Kiedy wszedł  do domu leżała przed nim ofiara zbrodni, jedna z wielu które widział w swojej pracy. Ale tym razem ofiarą była kobieta, którą za chwilę miał poślubić. Myśl, że jego narzeczona została zamordowana, była tak dalece odległa od rzeczywistości, że Gary potrzebował kilku chwil by zrozumieć co się stało. Klęknął przy Cynthii, położył rękę pod jej głową by ją odwrócić, a kiedy to zrobił cofnął ją z przerażeniem. Zapalił światło i zorientował się, że z wszędzie jest krew. Mężczyzna zemdlał, a gdy po kilku minutach się ocknął, przystąpił do reanimacji. Następnie zadzwonił na 911, i dalej próbował ratować swoją przyszłą żonę, jednak było za późno.  

Ratownicy medyczni i policja, zjawili się na miejscu w ciągu kilku minut. Kiedy weszli do domu, zastali ciało Cynthii leżące około dwóch stóp od drzwi wejściowych. Miała na sobie niebieskie dżinsy i koszulkę z nadrukiem zdjęcia jej i narzeczonego oraz napisem „Lato 1981- Ty i ja”. Ratownicy medyczni nie mogli zrobić już niczego by pomóc przyszłej pannie młodej. Chociaż jej ciało zachowało ciepło życia, ta śmiejąca się, kochająca kobieta, która była Cynthią Miller, zniknęła na zawsze. Uszkodzenie jej twarzy było tak ekstremalne, że oficerowie początkowo zakładali, że została pobita na śmierć. Po dokładniejszym zbadaniu stwierdzono, że została postrzelona cztery razy – w ramię, ucho, czubek głowy i gardło. To było coś więcej niż morderstwo. To była brutalna rzeź.

Śledczy rozpoczęli intensywne przeszukiwanie domu, jednak nie znaleziono niczego co mogło by dać wskazówkę potrzebną do ujawnienia tożsamości mordercy. Nie było śladów włamania, ani walki. Ktoś dokonał tego makabrycznego czynu i zniknął bez śladu. Sekcja zwłok wykazała, że kobieta została postrzelona o godzinie 21:30, jednak nie umarła od razu. Cierpiała długie 30 minut. Prócz tego faktu, raport z autopsji nie dostarczył śledczym zbyt wielu informacji. Dwa z czterech strzałów miały bezpośredni kontakt ze skórą. Pozostałe dwa, zostały wystrzelone z odległości około 21 cali. Było to dzieło zimnokrwistego mordercy, który strzelał wielokrotnie z bliskiej odległości. Sam czas popełnienia czynu był mylący. Terry, mieszkająca w podziemiach domu, wychodząca z niego innymi drzwiami, oświadczyła że wyszła po godzinie 23:40. Przyznała, co zostało potwierdzone podczas ekspertyz śledczych z wydziały kryminalistycznego, że jej mieszkanie na dole było bardzo dobrze wyizolowane. Jedyne co czasem słyszała to stłumione odgłosy rozmów z pokoju mieszczącego się na samej górze. Wszystko za sprawą szybu wentylacyjnego, łączącego ten sam pion. Jednak czy było możliwe by nie usłyszała czterech strzałów z broni palnej? 

Mimo podejrzeń, setek przesłuchań, testów wariograficznych, nie udało się znaleźć osoby podejrzanej za ten brutalny czyn. W kwietniu 1982 roku szeryf policji skontaktował się z Akademią FBI w Wirginii, prosząc o ustalenie profilu zabójcy. Specjaliści odpowiedzieli  po upływie jednego miesiąca, ale ich wskazówki stały się bardziej niepokojące niż pomocne:

  • Ofiara bardzo dobrze znała swojego mordercę
  • Ofiara tuż przed morderstwem odrzuciła potencjalne zaloty
  • Liczba ran postrzałowych, zadanych z bliskiej odległości jest oznaką przesady, która przemawia za frustracją, złością i nienawiścią
  • Prawdopodobne jest to, że sprawca bardzo chętnie współpracował z policją, udając osobę zrozpaczoną
  • Nienawidził swej ofiary, tak bardzo jak ją kochał

Od morderstwa Cynthii minęło ponad ćwierć wieku. Większość śledczych pracujących nad tą sprawą, przeszła już na emeryturę, ale nowi oficerowie wciąż starają się ustalić kto nie pozwolił Cynthii wyjść za mąż. Śmierć ponad miłość? Miłość ponad śmierć?

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.