Let’s travel together.

Skradziona niewinność- część 1

0

„Gdy usłyszysz wiadomość -TWOJA CÓRKA ZOSTAŁA PORWANA- twoje serce na krótką chwile przestaje bić, a potem wchodzisz w stan autopilota, którym kieruje miłość do dziecka”– Słowa policjanta, ojca sześcioletniej dziewczynki, która została uprowadzona w gorący letni dzień w lipcu 1990 roku. Emerytowany naczelnik poczty, David Herkes był świadkiem całego zdarzenia, kiedy sześcioletnia córka sąsiada została wciągnięta do niebieskiej furgonetki przez mężczyznę, który zatrzymał pojazd przy bawiącym się dziecku. Herkes, który kosił swój trawnik, pochylił się, by oczyścić sadzonki trawy z ostrzy kosiarki. W tym właśnie momencie, zauważył nogi córki sąsiadów unoszące się nad chodnikiem, a potem te same nogi wystające z odjeżdżającego pojazdu. Natychmiast- zdając sobie sprawę z powagi wydarzeń rozwijających się na jego oczach, zapisał numer rejestracyjny i model furgonetki, po czym pobiegł do domu matki uprowadzonego dziecka, która zawiadomiła policję. Ojciec porwanej dziewczynki był właśnie na służbie, a kiedy usłyszał co się stało, zjawił się na miejscu zdarzenia w ciągu kilku minut, by po chwili pędzić wiejską drogą i spychając samochód sprawcy na pobocze. Dziewczynka, zapakowana w śpiwór znajdowała się za fotelem kierowcy. Żyła, ale późniejsze badania wykazały, że porywacz zdążył wykorzystać ją seksualnie. Mimo koszmaru, który ją spotkał miała ogromne szczęście. Później okazało się, że w furgonetce Robert’a Blacka zginęło co najmniej 5 dziewcząt, z których najstarsza miała 12 lat. Robert Black zmarł w więzieniu w 2016 roku. Sekrety morderstw, których nie udało mu się udowodnić zabrał do grobu, a ile ich było nie wiemy. Wiemy natomiast, że całe niebo musiało być wściekłe, gdy ten demon przyszedł na świat, stając się usposobieniem piekła dla rodzin i dzieci. Był labiryntem chorej perwersji. Był jak warstwy popsutej cebuli, podczas której obierania, nie marzysz o dotarciu do jej wnętrza, bo już na odległość czujesz jej smród.

Wszystko zaczęło się w Grangemouth w Szkocji, 21 kwietnia 1947 roku. Dziecko przyszło na świat w niepełnej rodzinie, i zaraz po urodzeniu zostało oddane do rodziny zastępczej- Margaret i Jack Tulip, którzy wcześniej wychowywali dzieci, byli już po pięćdziesiątce. Niestety Jack zmarł, kiedy Robert miał zaledwie pięć lat, a po jego śmierci zachowanie chłopca gwałtownie się pogorszyło, a jego zastępcza mama miała trudności w jego wychowaniu. Robert moczył się w łóżko, pod którym według niego mieszkał potwór, a za każde takie przewinienie, dostawał surowe lanie. W wieku 8 lat dotykał w miejsca intymne dziecko sąsiadów i już wtedy odkrył, że fascynują go małe, bezbronne dziewczynki. Fascynacja ta pogłębiała się wraz z wiekiem, a kary stosowane przez matkę w niczym nie pomagały. Robert kontynuował swoje lubieżne czyny, a w szczególności obnażanie się przed młodszymi koleżankami. Niektóre z dziewczynek za słodycze, które kradł w lokalnych sklepach, godziły się na głaskanie jego penisa, podczas czego wkładał im wskazujący palec w pochwę i osiągał satysfakcję seksualną. Często podczas takich aktów wsadzał sobie w odbyt przeróżne przedmioty, co jak opisał podczas późniejszego procesu, było dla niego niezwykle przyjemnym doświadczeniem.

Kiedy Margaret zmarła, Robert trafił do domu dziecka skąd w 1962 roku, uciekł na ulicę, po tym jak przez dwa lata gwałcony był przez przez swoich opiekunów. Gdy miał 17 lat, namówił siedmioletnią dziewczynkę by pojechała z nim do parku po kocięta. W rzeczywistości zabrał dziecko do opuszczonego budynku, gdzie poddusił ją do nieprzytomności, rozebrał do naga , a następnie masturbował się, ejakulując na jej ciało. Dziecko przeżyło i zostało odnalezione przez przypadkowego przechodnia. W późniejszym czasie Robert znalazł pracę. Firma w Glasgow zatrudniła go na etacie dostawcy- kierowcy podróżującego po całym świecie. W firmie molestował koleżanki i według niego było ich około 30. Jego czyny nigdy nie zostały zgłoszone, przez co poczuł się bezkarny i silniejszy….Silniejszy na tyle by zacząć realizować swoje chore cele.

 

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.