Let’s travel together.

Rodzice przez 4 lata więzili go w sypialni lub w łazience bez elektryczności- sąsiedzi nie wiedzieli, że mieli syna

0

W 2013 r. Emerytowany sierżant pomógł policji w odkryciu przerażającego przypadku wykorzystywania dzieci, a tym samym uratował dwie dziewczynki, które żyły u boku potworów.

Szokujące wyznanie

11 września 2013 r. W Los Angeles, Joe Gonzalez, który dorabiał do emerytury jako ochroniarz natrafił na bladego, drżącego z zimna chłopca, co miało miejsce na dworcu w zajezdni autobusowej. Chłopiec wyglądał na 12-13 lat i już na pierwszy rzut oka było widać, że jest niedożywiony. Sierżant podszedł do niego i zapytał czy potrzebuje pomocy, a chwilę później doznał niemałego szoku.

„Nazywam się Mitch Comer i dzień po moich 18 urodzinach ojczym powiedział, że jestem już mężczyzną, zawiózł mnie na dworzec autobusowy w Jackson w stanie Missisipi, wsadził do autobusu jadącego do Kalifornii i dał 200 dolarów w gotówce, a wraz z pieniędzmi listę schronisk dla bezdomnych. Powiedział, że mam nigdy więcej nie wracać”.

Chłopak wyznał także, że przez ostatnie cztery lata był maltretowany przez rodziców i przetrzymywany wbrew własnej woli.

Mitch w pierwszej kolejności został przewieziony do szpitala, gdzie lekarze przecierali oczy ze zdumienia nie mogąc uwierzyć, że ważący zaledwie 39 kilogramów chłopiec w rzeczywistości jest już dorosły.

Kilkuletnia tortura

Po otrzymaniu niezbędnej pomocy medycznej, trafił na komisariat gdzie na jaw wyszły kolejne szczegóły tej przerażającej historii.

Nastolatek powiedział detektywom, że w 8 klasie został zabrany ze szkoły i wraz z rodziną kolejny raz zmienił miejsce zamieszkania. Tym razem nie poszedł jednak do nowej szkoły. Zamiast tego został zamknięty w domu, a jego więzienie trwało łącznie przez okres czterech lat. Dwa ostatnie lata były najgorsze, bo przez 24 h na dobę trzymano go w pomieszczeniach pozbawionych elektryczności. Jeden rok była to sypialnia, drugi łazienka.

Mitch każdego dnia przechodził gehennę- szczególnie ze strony ojczyma, który go bił, odmawiał mu posiłków i codziennie przez 8  godzin zmuszał go do utrzymywania wyczerpującej pozycji dyscyplinarnej- stanie na palcach z rękami splecionymi za głową i czubkiem głowy przypartym do ściany.

Tacy pobożni, zawsze razem

Chociaż Mitch nie znał swojego adresu wiedział, że mieszkał 2000 mil dalej w Missisipi. Wiedział także gdzie pracuje jego ojczym i to dzięki firmie sprzętu AGD udało się wyśledzić 48- letniego Paula Comera. Mężczyzna i matka Mitcha, 40- letnia Sheila, a także jego dwie siostry w wieku 11 i 13 lat mieszkali w cichej, ślepej uliczce w dwupiętrowym domku. Ku zaskoczeniu śledczych. którzy spodziewali się najgorszego, w domu panował niemal idealny porządek, nie brakowało drogich sprzętów oraz jedzenia.

Sąsiedzi małżeństwa, które w 2009 r. Przeprowadziło się do Missisipi z Arizony, byli zszokowani kiedy dowiedzieli się, że mieli oni syna i że tu pod ich nosem rozgrywał się dramat.

„Wiedzieliśmy, że te dwie dziewczynki nie chodziły do szkoły. Byliśmy przekonani, że uczą się w domu. Czasami widywaliśmy je jak bawiły się na podwórku i kiedy w niedzielę chodziły z rodzicami do kościoła. Byliśmy przekonani, że to porządna rodzina. Pani Comer nigdzie nie ruszała się bez męża. Nawet kiedy szła sprawdzić pocztę”

Dochodzenie

Po tym jak państwo Comer zostali aresztowani ich córki trafiły do pogotowia opiekuńczego i zostały przesłuchane w obecności psychologa. Obie zgodnie przyznały, że nie widziały brata od dwóch lat i nawet nie pamiętały jego koloru włosów. Dziewczynki wyznały także, że rodzice uczyli ich w domu i pod groźbą kar zabroniły mówić o bracie.

Jak wykazało dalsze śledztwo Comerowie nie mieli wcześniejszej historii kryminalnej, ale byli przedmiotem dochodzenia przeprowadzonego przez władze lokalne w 2009 roku w związku z zarzutem nadużycia. Mieszkali wówczas w hrabstwie Cherokee. Sprawa została ostatecznie zamknięta i nie postawiono żadnych zarzutów.

W sprawie wypowiedziała się także matka Sheili, Diana Powell z Iowa, która nie rozmawiała z córką od ponad dziesięciu lat i nie widziała wnuka, odkąd był małym dzieckiem. Kobieta od zawsze podejrzewała, że jej córka i jej mąż znęcali się nad chłopcem, a kiedy próbowała interweniować, po prostu zniknęli i urwali kontakt.

Następstwa

Małżeństwo przyznało się w sądzie do winy za okrucieństwo wobec dzieci, ale twierdzili, że syn miał problemy ze zdrowiem i robili to dla jego dobra. W ramach ugody zgodzili się oddać cały swój majątek, który zostanie sprzedany i przekazany do funduszu powierniczego, a następne trafi w ręce rodzeństwa. To zmniejszyło im karę z 25 na 15 lat więzienia.

Losem chłopca zainteresowała się pewna rodzina, która postanowiła stworzyć mu prawdziwy i kochający dom.

Autor, Dorota Ortakci.

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.