Let’s travel together.

Rodzice położyli ją spać. Nad ranem okazało się, że dziewczynki nie ma, a moskitiera w oknie jest rozdarta

1

Rahma el-Dennaoui była 19- miesięczną libańską Australijką, kiedy w czwartek 10 listopada 2005 r. Zniknęła ze swojego domu w Lurnea w Syndey w Australii. Jej zniknięcie zyskało duży rozgłos i porównywano je do sprawy Madeleine McCann

Zabrana przez okno?

Tego dnia dziewczynka przebywała ze swoimi rodzicami i siedmiorgiem rodzeństwa. Z uwagi na panujące upały miała spore problemy z zasypianiem. Po raz ostatni była widziana przez rodziców o 2:00 w nocy, kiedy wreszcie usnęła i położono ją do łóżka pod oknem, które dzieliła z dwiema siostrami. Dziewczynka została ułożona pomiędzy nimi i miała na sobie bawełnianą białą bluzkę Barbie i różowe satynowe spodenki w kwiaty.

Około godziny 8:00 rano ojciec wszedł do pokoju żeby obudzić dzieci. Właśnie wtedy okazało się, że mała Rahma zniknęła, a moskitiera w oknie jest rozdarta ( niektóre źródła podają, że była przecięta).

Dziewczynka dopiero co nauczyła się chodzić i była znana z tego, że lubiła się chować, dlatego też jej rodzice pomyśleli, że pewnie ukryła się gdzieś w domu. Sprawdzili nawet cały ogród, który był dość zagracony, ale po małej Rahmie nie było nigdzie śladu. O godzinie 9:00 zawiadomiono policję co wywołało masowe poszukiwania prowadzone zarówno na lądzie jak i z powietrza.

Uszkodzona moskitiera stała się głównym przedmiotem dochodzenia. Przypuszczano, że mała dziewczynka została przez nią przeciągnięta i porwana.

Poszukiwania

Nie wykluczano jednak możliwości, że Rahma oddaliła się sama. Mogła to zrobić zarówno przez okno jak i przez drzwi wejściowe, które nie były zamknięte na zamek. Fakt, że ogród nie był ogrodzony znacznie ułatwiłby jej zadanie, jednak jak daleko mogłoby odejść 19- miesięczne dziecko? Obszar był dość prosty- ulice, domy i plac budowy, który dokładnie sprawdzono. Najbliższy las mieścił się w odległości 1,5 kilometra od domu zaginionej, ale i jego sprawdzono metr po metrze. Osuszono także pobliską tamę oraz sprawdzono wszelkie rowy melioracyjne, kanały, studzienki i strumienie. Wszystko to na nic, a psy nie podjęły żadnego tropu.

Zrozpaczony ojciec niejednokrotnie apelował o pomoc w odnalezieniu ukochanej córki:

Tęsknię za moją córką. To piękna dziewczynka. Martwimy się o nią – ja, moja żona, jej bracia i siostry. Proszę, jeśli ktoś coś wie- skontaktuj się z komisariatem. Rahma nigdy nie wychodziła sama z domu. To pierwszy raz. Jeśli coś wiesz, jeśli coś zobaczysz, proszę skontaktuj się z komisariatem policji. Będziemy wdzięczni.

Potwór

W sprawie zniknięcia 19- miesięcznej dziewczynki sprawdzono każdą możliwą teorie, w tym porwanie przez nieznajomego jak i członków rodziny, których większa część mieszkała w Libanie. Nigdy nie znaleziono jednak ani motywu ani dowodu- poza zeznaniami 3- letniej siostry Rahmy.

Po jakimś czasie od zniknięcia dziewczynki, trzylatka wyznała swojej mamie, że Rahmę zabrał złodziej.

Nie spałam kiedy przyszedł złodziej. Mnie nie zabrał. Wziął ją. Miał długie włosy i chyba był potworem bo nie widziałam jego rąk.

Wiarygodności tej opowieści nie można było jednak potwierdzić. Według psychologa, mógł to być po prostu zły sen, wywołany traumatycznymi przeżyciami.

Niepokojące doniesienia

Ostatecznie pod koniec 2012 r. Sprawa zniknięcia dziecka została przekazana do Wydziału Zabójstw, a śledczy skupili się na najbliższej rodzinie. Wszystko to za sprawą niepokojących zapisów z rozmów telefonicznych i zeznań świadków. Chociaż nigdy nie znaleziono dowodów, które wskazywałyby na to, że rodzina zainscenizowała porwanie, poniższe doniesienia są nie mniej jednak niepokojące:

    • Według świadków ojciec Rahmy był dilerem, a jej zniknięcie mogło mieć związek z narkotykowym długiem.
    • Dzień przed tym jak Rahma zniknęła w domu doszło do wielkiej awantury, ponieważ dziewczynka miała połknąć tabletkę ekstazy- stąd właśnie miały wystąpić problemy ze snem, a w dniu jej zaginięcia miała wysoką gorączkę.
    • Z przechwyconych rozmów telefonicznych wynikło, że rodzice Rahmy żartowali z sytuacji. W szczególności były to żarty i śmiechy ze stronami trzecimi na temat porwania i podziału pieniędzy z nagrody.
    • Część rozmów była prowadzona z użyciem szyfru.
    • W jednym z przechwyconych połączeń, ojciec omawiał poszukiwania ciała jego córki. Rozmówca po drugiej stronie pytał czy śledczy zamierzają przekopać posiadłość, a on odpowiedział: „Może i tak, ale Bóg wie, ile ciał znajdą”.

 

Oczywiście małżeństwo odparło wszystkie podejrzenia i zgodnie zaprzeczyło by mężczyzna miał jakikolwiek związek z narkotykami. Żarty tłumaczyli chęcią rozładowania napięcia w tym trudnym dla nich czasie.

W styczniu 2019 r.  Wyznaczono nagrodę w wysokości 250 000 USD za informacje, które pomogłyby rozwiązać sprawę.

Póki co los Rahmy pozostaje nieznany.

Autor, Dorota Ortakci

This slideshow requires JavaScript.

1 komentarz
  1. Polka mówi

    Brudasy albo ją sprzedały albo zabiły

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.