Let’s travel together.

Próbował wyrwać krtań niemowlęciu, bo nie mógł znieść jego płaczu. Przyznał, że był dla syna „zbyt szorstki”.

0

Jaxon Burnette zmarł 29 listopada 2016 roku, w wieku zaledwie 9 tygodni. Za jego śmierć odpowiedzialni są ludzie, którzy mieli go kochać i chronić. Postępowanie 19-letniego Roberta Jamesa Burnette i 20-letniej Megan L. Hendricks dowiodło, że ci dwoje nigdy nie powinni byli zostać rodzicami.

Jaxon Burnette trafił do szpitala Cardinal Glennon Children’s Hospital w listopadzie 2016 roku z wieloma obrażeniami, w tym krwawienie do mózgu, uszkodzenie wątroby, złamanie ręki, obojczyka i kilku żeber. Chłopiec spędził kilka tygodni na oddziale intensywnej terapii po tym, jak jego ojciec Robert Burnette wepchnął mu palce do gardła chcąc go uciszyć. Burnette próbował namierzyć i dosięgnąć krtani dziecka, a następnie ją wyrwać.

Jaxon

Do tych tragicznych zdarzeń doszło w domu pary w 100 bloku St. Charles Street w Wentzville. Świadkiem tych i wielu innych nadużyć ze strony Burnette była matka dziecka, Megan Hendricks, która nigdy nie zareagowała na cierpienie Jaxona. Kobieta nigdy nie zaalarmowała policji, a po aresztowaniu twierdziła, że nie miała pojęcia skąd wzięły się na ciele jej syna tak liczne i poważne obrażenia.

Megan z synem

Zanim maluszek trafił do szpitala, jego ojciec uderzał nim o ramę łóżeczka, dusił je i gwałtownie nim potrząsał. Podczas przesłuchań mężczyzna przyzna, że chyba był w stosunku do chłopca „zbyt szorstki”. Podczas śledztwa na światło dzienne wyszło kilka niepokojących faktów związanych z przeszłością Burnetta. Okazało się, że mężczyzna miał już na swoim koncie pokaźną historię kryminalną oraz stwierdzone zaburzenia psychiczne.

Już jaki dziecko stosował przemoc wobec innych, a nawet wielokrotnie próbował zabić własnego brata bijąc go do nieprzytomności, dźgając nożem i podtapiając lub dusząc. Robert Burnett spędził też jakiś czas w szpitalach psychiatrycznych z powodu swoich problemów z opanowaniem gniewu.

Robert

Matka chłopca również nie sprawia pozytywnego wrażenia. Megan Hendricks była świadkiem nadużyć i nigdy nie interweniowała ani nie szukała pomocy dla swojego dziecka. Podczas pierwszych przesłuchań nie okazywała emocji i nie wymawiała imienia swojego syna nazywając go po prostu „dzieciakiem”. Pewnego razu zdarzyło jej się popłakać, ale szloch ustał natychmiast z chwilą gdy funkcjonariusze opuścili pokój przesłuchań. Kobieta przyznała, że miała świadomość, że jej dziecku grozi niebezpieczeństwo i kilkukrotnie uciekała z synem do swoich rodziców, ale nigdy nie opowiedziała im o zachowaniu partnera. Twierdzi, że obawiała się reakcji swojego ojca, który mógłby skrzywdzić Burnetta.

Megan

Parze groziła kara 30 lat więzienia.

Burnette i Hendricks zostali oskarżeni o maltretowanie i zaniedbanie dziecka powodujące poważne obrażenia fizyczne i emocjonalne, które doprowadziły do jego śmierci. Oboje przyznali się do winy i w lutym 2019 roku zostali skazani na 26 (ojciec) i 21 (matka) lat więzienia.

Autor,KaMa.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.