Let’s travel together.

Polski chirurg zaginął podczas urlopu w Rosji. Jaką tajemnicę skrywa kaukaski Elbrus?

0

Grzegorz Ślepowroński miał 35-lat i był szanowanym chirurgiem z Warszawy. Jego drugą, poza medycyną pasją były podróże. W 2010 roku, zapracowany Grzegorz odliczał dni do wymarzonego urlopu podczas którego planował zdobyć Elbrus.

Cel

Elbrus to najwyższy, kaukaski szczyt w Rosji, oblegany przez alpinistów. Aż o 835 metrów przebija on pod tym względem słynny Mont Blanc. Masyw Elbrusu jest charakterystyczny i łatwo rozpoznawalny dzięki dwóm kopulastym wierzchołkom, odległych od siebie o ok. 3 km. Ten kształt Elbrus zawdzięcza swojej wulkanicznej genezie. Obecnie jest uznawany za wygasły wulkan, choć niektórzy twierdzą, że tylko drzemie. Pierwszym Polakiem który zdobył szczyt o wysokości 5642 m n.p.m. Był w 1959 roku Jerzy Rudnicki. Poza alpinistami szczyt cieszy się popularnością, także wśród narciarzy i turystów, dzięki utworzonej w 2009 roku kolejce, która prowadzi na wysokość 3850 m n.p.m.

Pasja

Grzegorz od lat samotnie chodził po górach. Jego pasją nie była wspinaczka, ale długie wędrówki. Chodził m.in. po Alpach, a Tatry znał jak własną kieszeń. Do wyprawy na Elbrus przygotowywał się kilka miesięcy. Wszystko miał dopięte na ostatni guzik. Zawsze wyjeżdżał sam, tylko z plecakiem i z namiotem. Niestety miał też taki zwyczaj, że w czasie wypraw wyłączał komórkę, tłumacząc bliskim, że odcinając się od elektroniki ma lepszy kontakt z przyrodą.

Wyprawa

I tak 30 czerwca 2010 roku, mężczyzna wyleciał z Warszawy do Moskwy. Komórka milczała, a rodzina nie miała od niego żadnej wiadomości. Urlop dobiegł końca, a mężczyzna nie zjawił się w pracy. Przyjaciele i rodzina rozpoczęli poszukiwania, angażując polskie i rosyjskie służby.

Udało się ustalić, że 7 lipca Grzegorz zameldował się w górskim schronisku pod Elbrusem. Następnego dnia wyruszył w drogę z plecakiem, namiotem i zapasem żywności. Był u ratowników we wsi Terskoł i tam zarejestrował swoje wyjście na Elbrus. Wiadomo, że nie bardzo chciał iść na szczyt. Wolał zwiedzać okoliczne doliny, które słyną z naturalnych źródeł termalnych. Był zawiedziony, że doliny są zamknięte z powodu strefy nadgranicznej, więc na szczyt poszedł niejako przez przypadek.

Świadkowie

Z relacji kilku wiarygodnych świadków z Polsko – rosyjskiej grupy turystów wynika, iż mężczyzna zaginął na wysokości ok 4000  m n.p.m. Tam widziano go ostatni raz- podczas schodzenia. Najprawdopodobniej zdobył szczyt. Odcinek Prijut (4100) – Beczki (3700) jest technicznie łatwy, o każdej porze dnia w górę i dół chodzą tam tłumy ludzi, jeżdżą ratraki, są trasery i tyczki. Według ekspertów ciężko jest się tam zgubić, nawet przy nagłym załamaniu pogody, a pogoda była wtedy względnie dobra. Niemożliwością jest zabłądzenie na tym odcinku.

Niedowierzanie

Jedyne co mógł zrobić pan Grzegorz, to świadomie zejść ze szlaku, wchodząc na lodowiec pełen szczelin. Lodowcem da się przejść w stronę tzw. Lodowej Bazy i Obserwatorium górującego nad Terskołem. Rosjanie często chodzą tamtędy w okolice Prijuta. Jest to właściwie jedyny wariant ominięcia szlaku wzdłuż kolejki linowej. Da się również tamtędy teoretycznie dojść w okolice doliny Baksanu.

Bliskim zaginionego Grzegorza ciężko uwierzyć w tą teorię. Czy na co dzień odpowiedzialny lekarz, zachowałby się tak brawurowo? By bez przygotowania, odpowiedniego sprzętu zboczyć z przystosowanego dla wędrowców, bezpiecznego szlaku, na sam lodowiec?

Bez śladu

Mimo szerokiej akcji prowadzonej przez służby Polskie i Rosyjskie nie natrafiono na najmniejszy ślad Polaka.

W dniu zaginięcia Grzegorz miał 35 lat, 185 cm wzrostu i brązowe oczy. „Ubrany był we flanelową koszulę w kratkę, ciemne spodnie bojówki, brązowe buty trapery. Miał ciemnozielony namiot, czarno-granatową kurtkę, na głowie jasny kapelusik, w sposób charakterystyczny sprawdzał godzinę -wyjmując zegarek z kieszeni spodni.”czytamy na peron4.pl.

Podpisujemy się pod apelem redaktorów strony peron4.pl :

„Może byłeś, byłaś wtedy na Elbrusie, albo znasz kogoś, kto był? Lokalnych przewodników po Elbrusie, pracowników okolicznych szpitali, milicji, stacji badawczych? Księży, kartografów, fotografików? Może ktoś coś skojarzy? Warto próbować.”

 

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.