Let’s travel together.

Pięciolatek patrzył jak kopią dla niego grób

0

Antonia Staskova jest bez wątpienia bezwzględną dzieciobójczynią. Dwójka jej dzieci zmarła jeszcze przed ukończeniem pierwszego roku życia. Radek w 1989 roku i David w 1992 r. Chociaż jeden z chłopców miał złamane żebro i ramię, jego śmierć sklasyfikowano jako wypadek – Chłopczyk udusił się po zakrztuszeniu. Po brutalnym morderstwie trzeciego syna, wcześniejsze śledztwa zostały przez prokuraturę wznowione. 

Weekend u mamy

Pięcioletni Honzík Rokos z miasta Tábor w Czechach był wychowywany przez swojego tatę i babcię. Matce dziecka przysługiwało prawo do opieki dwa razy w miesiącu, w weekendy. 25.05.2007 r. Roman Rokos zawiózł synka do domu 38- letniej Antonii i jej 49- letniego partnera Pavla Grepla. Nie miał pojęcia, że widzi swoje dziecko po raz ostatni.

Porwanie

Kiedy przyszedł czas powrotu dziecka do ojca, okazało się, że po całej trójce nie ma śladu. 4 czerwca Roman uzyskał sądowe postanowienie o oddaniu dziecka pod jego opiekę, jednak nikt nie wiedział gdzie ukrywa się Antonia, a policja nie robiła niczego by to ustalić. Zdesperowany ojciec szukał dziecka na własną rękę, próbując poruszyć niebo i ziemię by uzyskać pomoc ze strony władz.

Kiedy w sierpniu policja wreszcie zdecydowała się rozpocząć poszukiwania uprowadzonego przez matkę chłopca, ciągnęły się one przez kolejne kilka miesięcy. Roman zarzucił władzom opieszałość, jednak kontrola MSW nie wykazała błędów w podejściu policji. Antonia i Pavel zostali zatrzymani dopiero 9 grudnia 2007 r. Jednak dziecka z nimi nie było.

Chciała się zemścić

Szybko okazało się, że ziścił się najczarniejszy scenariusz ojca – kilka dni wcześniej, mały Honzík zginął z rąk swojej matki i jej partnera. Siedem miesięcy wcześniej, dominująca emocjonalnie zależnym Pavlem, Antonia oznajmiła mu, że chce porwać syna. By zrobić na złość byłemu mężowi, kobieta planowała rozszerzone samobójstwo. Zmanipulowany Pavel bez najmniejszego sprzeciwu zgodził się z pomysłem partnerki, a następnie na jej polecenie wykopał na Morawach pierwszy grób, a potem kolejny w Usti nad Labem. Gdy okazało się, że znowu trzeba zmienić lokalizację, wykopał trzeci.

Śmiertelne tortury

W momencie, w którym mężczyzna kopał grób, Antonia trzymała Honzíka za rękę, próbując przy pomocy strzykawki, wstrzyknąć mu powietrze do żył. Kobieta sądziła, że w ten sposób uśmierci syna, a kiedy to nie zadziałało wróciła do samochodu po nóż. Następnie wsadziła syna do wykopanego dołu, gdzie dwukrotnie dźgnęła go w klatkę piersiową. Rany, które zadała, nie doprowadziły do natychmiastowej śmierci dziecka. Chociaż Honzík umierał, była to śmierć niezwykle powolna i bolesna. Pavel, opisując przebieg morderstwa podczas procesu, płakał:

Kiedy Antonia zorientowała się, że Honzík wciąż żyje, wyjęła go z tego dołu i wsadziła do samochodu. Od tego czasu chłopiec cierpiał przez kilkadziesiąt minut. Przez cały czas był przytomny, komunikował się i mówił między innymi: ” Mamo, nie martw się, nie umrę”. W momencie, w którym zaczął coraz bardziej jęczeć, mówić jak boli i krztusić się krwią, nie wytrzymałem. Nie mogłem na to dalej patrzeć. Położyłem jego głowę na moim kolanie i powiedziałem mu, że teraz pójdzie spać, po czym zakryłem dłonią jego usta i nos…Po wszystkim go pochowałem.

Zabrakło jej odwagi

Antonia jak gdyby nigdy nic otarła nóż z krwi, wsadziła do kieszeni kurtki, a następnie używała go w domu do krojenia chleba. Niedługo później wróciła na miejsce zbrodni i tylko z wiadomych dla siebie przyczyn, wykopała ciało syna i wsadziła do samochodu. Zwłoki Honzíka odnaleziono 28.12.2007 r. W jej aucie, w Czeskich Zlatnikach. W 2008 roku Antonia Stašková została skazana na 24 lata, a Pavel na 20 lat. Tuż przed ogłoszeniem wyroku, sędzia zapytał, dlaczego nie próbowała ratować swojego syna, który cierpiał przez około godzinę w wielkim bólu.

Uratowałbym go, gdybym wiedziała, że go nie zabiorą. Inaczej po co miałabym to robić? Ktoś stale mi go odbierał. Nie chciała oddać go ojcu, chciałam, żeby został ze mną. Początkowo planowałam, że umrzemy razem, ale kiedy zobaczyłam jak on cierpi, zabrakło mi odwagi. – Odpowiedziała.

Ojciec Honzíka, który wielokrotnie ostrzegał policję o niebezpieczeństwie, które grozi dziecku z rąk matki, otrzymał odszkodowanie w wysokości 240 000 CZK (10 000 USD).

Autor, Dorota Ortakci.

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.