Let’s travel together.

Ostatnie chwile w agonii- Sprawa Valentiny czyli śmierć, która wstrząsnęła Portugalią

2

Kiedy 7 maja 2020 r. Ojciec i macocha 9- letniej Valentiny poinformowali władze, że dziecko zniknęło, rozpoczęto masowe poszukiwania z udziałem setek osób. Chyba nikt z biorących w nich udział nie przypuszczał jak tragiczny będzie ich finał.

Zgodnie z twierdzeniami Sandro Bernardo, ojca dziewczynki, który wczesnym rankiem zjawił się na komisariacie w Atouguia da Baleia w towarzystwie drugiej żony Marcii, Valentina miała zniknąć gdzieś w środku nocy, albo wczesnym rankiem. Ostatni raz widziano ją o godzinie 22:00, kiedy ojciec i macocha kładli ją do łóżka. W tym samym pokoju spała jeszcze dwójka jej przyrodniego rodzeństwa (4 lata i 6 miesięcy). 12- letni chłopiec- Syn Marcii z pierwszego związku miał w tym czasie oglądać telewizję. To właśnie jego zeznania były kluczowe podczas procesu.

Rodzice Valentiny byli rozwiedzeni, ale mieli wspólną opiekę nad córką. Chociaż dziewczynka mieszkała z matką Sónią Fonseca, w okresie pandemii większość czasu spędziła u ojca:

„To była nasza wspólna decyzja i została ona podjęta z uwagi na moją pracę i kontakt z ludźmi zakażonymi wirusem Covid-19. Nie chciałam narażać mojej córki. Valentina za każdym razem na wieść o wizycie u taty okazywała radość. Mówiła też, że ma fajniej niż jej koleżanki bo ma dwie mamy. Bardzo chwaliła Marcię, która traktowała ją na równi z przyrodnim rodzeństwem i swoim synem z poprzedniego związku. Ta kobieta nigdy mnie nie zawiodła. Ufałam jej”

 

Poszukiwania, w które łącznie zaangażowało się 600 osób, trwały 72 godziny. Po upływie tego czasu Sandro z jakiegoś powodu (być może sumienie wzięło górę) postanowił wyznać prawdę i pokazać władzom gdzie wraz z żoną ukryli ciało jego córki…

Zmaltretowane ciało dziewczynki leżało w krzewach eukaliptusa, na zalesionym terenie w odległości 6 kilometrów od domu ojca. Sekcja zwłok wykazała, że dziewięciolatka zmarła wskutek kompilacji obrażeń, w wyniku których doszło do krwotoków wewnętrznych.

Jak się wkrótce okazało powodem dla, którego ojciec zamordował własną córkę, była konwersacja, którą pięć dni przed zabójstwem odkrył w jej telefonie. SMS-y, które Valentina wymieniała ze starszymi kolegami ze szkoły, miały charakter erotyczny. Oczywiście to nie 9- letnia, jeszcze w pełni nieświadoma pewnych spraw dziewczynka była prowodyrem konwersacji, a chłopcy. Niestety to ona poniosła najgorszą z możliwych konsekwencji.

Od tamtej chwili ojciec znęcał się nad córką każdego dnia, co traktował jako karę. A macocha? Marcia stała z boku i tylko czasem po ciuchu prosiła by przestał.

Wściekłość ojca sięgnęła zenitu piątego dnia, kiedy po raz kolejny skonfrontował córkę z treściami, które odkrył w jej telefonie. Mimo, iż dziecko tłumaczyło, że „to tylko takie żarty”, mężczyzna był bezlitosny. Tego feralnego dnia, „w formie kary”, zabrał córkę do łazienki, rozebrał do bielizny po czym wsadził do wrzącej wody. Valentina płakała i krzyczała: „Tatusiu! Ałaaaa! Nieeee! Przestań!!!! To boli!!! On jednak nie przestawał i polewał córkę wrzącą wodą. To był niestety dopiero początek horroru.

„Rozwścieczony wyjął poparzoną i przerażoną córkę z wanny i zaczął okładać ją po całym ciele pięściami. Walił po buzi, klatce piersiowej, plecach i nogach, po czym wrzucił ponownie do wrzącej wody i zacisnął ręce na jej szyi. W tym momencie ciałem dziewczynki wstrząsnęły konwulsje. Niewzruszony tym faktem 33- latek ,wyjął ledwo przytomną córkę z wanny i zaniósł do salonu gdzie ułożył ją na kanapie i przykrył grubym kocem. Następnie zrobił sobie kanapki i wygodnie rozsiadł się przed telewizorem, oczekując na powrót żony. W tym czasie pozostawiona sama sobie Valentina konała, ale ojciec ani myślał o tym by udzielić jej pomocy”– Mówił prokurator podczas rozprawy.

„Słyszałem jak ją bił. Słyszałem jak płakała, jak krzyczała i błagała. Potem ujrzałem ją na tej kanapie… Była poparzona i oddychała jak ryba, której brakuje wody. Chciałem jej pomóc, ale ojczym kazał mi iść do pokoju, gdzie mnie zamknął.”– Zeznawał podczas procesu syn Marcii.

13 godzin później, o 22:00 Valentina zmarła. 13 długich i bolesnych godzin, w ciszy i samotności…Niedługo później do domu z pracy wróciła Marcia. To właśnie ona odkryła, że Valentina nie żyje. Nie zadzwoniła jednak pod numer alarmowy. Zamiast tego przez resztę wieczoru knuła wraz z mężem plan, który zrealizowali wczesnym rankiem następnego dnia.

 

O 7:00 rano  Sandro zapakował ciało córki do bagażnika i wraz z Marcią udali się do lasu, w miejsce gęsto porośnięte krzewami eukaliptusowymi, gdzie bez chwili zawahania pozbyli się go jak zbędnego balastu.

Chociaż Sandro twierdził, że nie ponosi żadnej odpowiedzialności za śmierć swojej córki, otrzymał maksymalną karę więzienia, jaką można otrzymać w Portugalii, czyli 25 lat.  Marcia za nieudzielenie pomocy i współudział w ukryciu ciała otrzymała 18 lat więzienia.

Sandro podczas pobytu w więzieniu próbował popełnić samobójstwo. Jego czyn został udaremniony.

Autor, Dorota Ortakci

This slideshow requires JavaScript.

 

 

2 Komentarze
  1. drew mówi

    W pace przygotują mu odpowiednie powitanie.

  2. Krios mówi

    W pace to siedzą tacy jak on lub jeszcze gorsi. Nie wiem skąd to przekonanie że kryminaliśmy będą mieli przechlapane w pace, właśnie wręcz przeciwnie, tam są wyłącznie tacy jak on.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.