Let’s travel together.

Ostatni krzyk Anji

0

W 1987 r. 17-letnia uczennica liceum, Anja Aichele mieszkała wraz z rodzicami i młodszą siostrą w  rozległej dzielnicy Bad Cannstatt (Niemcy), która rozciąga się po obu stronach rzeki Neckar. Mimo młodego wieku, Anja miała już sprecyzowane plany na przyszłość. Po ukończeniu szkoły chciała rozpocząć praktykę jako dekoratorka wnętrz, z czym wiązała swoje życie zawodowe. Niestety wszystkie plany i marzenia zostały jej odebrane

 

Spotkanie z przyjaciółmi

27 marca 1987 r. O godzinie 18:30 po zjedzonej wspólnie z rodziną kolacji, Anja opuściła dom i udała się na spotkanie z przyjaciółmi. Młodzież ze zboru luterańskiego do którego należała Anja widywała się w sali parafialnej, przynależącej do protestanckiego kościoła, gdzie spędzała czas na rozmowach i graniu w gry planszowe. Spotkanie zakończyło się o godzinie 21:00, a Anja wraz z kolegą udała się na przystanek Kursaal z którego dojechałaby na Obere Ziegelei – przystanek mający bezpośrednie połączenie do jej domu. Można było też dotrzeć do niego szybszą drogą, czyli skrótem prowadzącym przez winnicę, ale Anja tak jak wszystkie dziewczęta i kobiety, unikała tego rozległego i opustoszałego obszaru, po zmroku.

Droga na skróty

Kiedy przyjaciel odjechał, Anja została na przystanku sama, ale nie wsiadła do swojego autobusu, ani do kolejnego. Mogłoby to oznaczać, że wybrała drogę której unikała, ale czy zrobiła to z własnej nieprzymuszonej woli? Czy została do tego zmuszona? A może towarzyszył jej ktoś komu ufała? Tego nie wiadomo. Anja nie dotarła na Obere Ziegelei, ani nie wróciła do domu. W tym czasie jej mama wypatrywała ją z balkonu. W pewnym momencie usłyszała coś jakby dochodzący z oddali krzyk, ale pomyślała, że to świst wiatru…

Krzyk dochodzący z winnic

Wczesnym rankiem winnice i przylegające do nich ogródki działkowe były przeszukiwane przez policyjne patrole i helikoptery wyposażone w kamery termowizyjne. Pojawili się także pierwsi świadkowie. O 21:30 – dokładnie w chwili, w której Anja powinna wsiąść do swojego autobusu, mężczyzna spacerujący z psem tuż obok ścieżki do winnicy, słyszał głosy dwóch mężczyzn i kobiety. Sądził, że się wygłupiają. 10 minut później, lokalny mieszkaniec siedzący akurat w swym ogrodzie usłyszał rozdzierający krzyk – ten sam krzyk, który niósł się wraz z wiatrem do domu Anji. Krzyk, który był najpewniej ostatnim znakiem jej życia.

Metr pod ziemią

W ciągu kolejnych dwóch dni poszukiwań znaleziono bilet miesięczny zaginionej, oraz fragmenty płaszcza, który otrzymała z okazji urodzin zaledwie trzy dni przed swoim zaginięciem. W trzecim dniu, w poniedziałkowy poranek, właściciel jednej z działek zauważył, że na sąsiedniej posesji znajduje się świeżo usypany, kopczyk ziemi. Tknięty złymi przeczuciami zawiadomił policję. Metr pod świeżo wykopanym, a do tego podlanym grobem, znajdowało się nagie, pokryte kłutymi ranami, ciało nastolatki.

Ktoś kogo znała

Sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci dziewczyny było uduszenie. Mimo, że Anja była pozbawiona jakichkolwiek elementów garderoby, nie odnaleziono oznak napaści seksualnej. Na jednej ze ścieżek przecinających winnice odnaleziono ślady krwi, a tym samym miejsce zbrodni. Nie wiadomo jednak dlaczego dziewczyna znalazła się w miejscu, którego unikała. Tak samo jak jedną wielką niewiadomą jest to dlaczego Anja musiała umrzeć i kto za tą śmierć jest odpowiedzialny. Do dziś uważa się, że musiał być to ktoś kogo znała i ufała mu na tyle, że w jego towarzystwie droga przez ciemności była jej niestraszna.

Skrawki ubrań i obuwia

W trakcie dochodzenia sprawdzono alibi 500 mężczyzn w wieku od 15 do 69 lat, jednak wszystko na próżno. 4 kwietnia 1987 r. Mając nadzieję na jakikolwiek przełom w śledztwie, zdjęcie zamordowanej nastolatki wyświetlono na banerze podczas meczu Bundesligi VfB Stuttgart – Borussia Dortmund – nadal nic. Niedługo później, spacerowicz odkrył fragmenty pociętego materiału, który jak wykazała analiza był bluzką Anji. W lipcu 1987 r. Inny przechodzień, odkrył fragmenty skóry, które zostały wycięte z buta nastolatki. Wszystko to było porozrzucane na obszarze otaczającym winnice, w promieniu kilku kilometrów i miało miejsce na krótko przed odnalezieniem, a nie tuż po morderstwie. Mimo, że była to istotna wskazówka, wciąż brakowało decydującego dowodu, dlatego historię Anji przedstawiono w programie dotyczącym spraw nierozwiązanych. Niestety ogólnokrajowe poszukiwanie tropów nie przyniosło zamierzonego efektu.

Promyk nadziei pojawił się dopiero 20 lat później, kiedy podczas ponownego badania zabezpieczonych dowodów wyodrębniono materiał DNA. Porównano go z próbkami dostarczonymi przez 700 mężczyzn, ale i to nie przyniosło rezultatu.

Sprawa Aichele, nie ulegnie przedawnieniu i będzie prowadzona, aż do pozytywnego jej rozwiązania. Obecnie o sprawiedliwość dla Anji walczy specjalnie powołana komisja, w której skład wchodzi 60 osób, a postęp technologiczny i coraz bardziej dopracowane metody dają szansę na przełom.

Autor, Dorota Ortakci.

This slideshow requires JavaScript.

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.