Let’s travel together.

Ogródek usłany grobami

0

Dorothea Puente prowadziła w Sacramento (Kalifornia) pensjonat, gdzie żerowała na ludziach starszych, schorowanych i często niepełnosprawnych zarówno fizycznie jak i umysłowo. Oferowała pokoje osobom bezbronnym, a następnie podpisywała na siebie ich czeki z ubezpieczeń społecznych. To jednak jeszcze nie wszystko…

Wczesne życie Dorothey

Dorothea przyszła na świat w 1929 r. W patologicznej rodzinie dwójki alkoholików, co oznacza, że od najmłodszych lat musiała walczyć o przetrwanie. Zarówno matka jak i ojciec często się nad nią znęcali, a w domu prawie każdego dnia brakowało jedzenia. Gehenna Dorothey trwała do 6 roku życia, ale potem nie było wcale lepiej, ponieważ kiedy została sierotą, trafiła do domu dziecka, gdzie przebywała dopóki nie uznali jej dalecy krewny.

W 1945 roku, 16- letnia Dorothea poślubiła swojego pierwsze męża, któremu urodziła dwie córki. Jedna z dziewczynek trafiła do krewnych, drugą zaś oddano do domu dziecka. Mąż odszedł zaledwie 3 lata po ślubie, a zażenowana takim obrotem sprawy kobieta, kłamała, że zmarł na zawał serca. Niedługo później, chcąca poprawić swój status materialny Dorothea, wplątała się w fałszowanie czeków, za co skazano ją na rok pozbawienia wolności. Na wolność wyszła już po 6 miesiącach i wkrótce z przypadkowo poznanym mężczyzną zaszła w kolejną ciąże. Trzecia córeczka także została oddana do adopcji.

Kolejne małżeństwa

W 1952 r. Dorothea wyszła za mąż za szweda Axela Johansona. Mimo, iż para przeżyła ze sobą 14 lat, z akt sądowych wynika, że ich małżeństwo było pełne awantur i przemocy domowej, czego źródłem była najpewniej wciąż idąca przestępczą ścieżką Dorothea. Wiadomo, że w czasie trwania małżeństwa, kobieta zaangażowała się min. W prowadzenie agencji towarzyskiej, a w 1961 r. Mąż wysłał ją do szpitala psychiatrycznego, gdzie zlecono jej leki psychotyczne. 

Wydawać by się mogło, że życie Dorothey zmierza na dobrą ścieżkę, kiedy zaczęła trudnić się opieką na osobami starszymi, co czyniła w różnych domach prywatnych. Po zaznajomieniu ze specyfiką zawodu, szło jej tak dobrze, że postanowiła zmienić swoje życie. Rozwiodła się więc z mężem i poślubiła młodszego o 19 lat Roberto Puente. Trzecie małżeństwo także zakończyło się  fiaskiem. Młodzieniec miał problem z dochowaniem wierności i spotykał się z rówieśniczkami, więc kilka lat później Dorothea wyszła za mąż po raz czwarty za Pedro Montalvo, z którym wytrzymała tylko 6 miesięcy. 

Pensjonat

Mniej więcej w tym samym czasie, kobieta nabyła trzypiętrowy budynek z 16 sypialniami, który przekształciła w dom opieki. Przez 10 lat swojej kadencji, pensjonat bardzo dobrze prosperował –  głównie dzięki darowiznom, akcjom charytatywnym i kampaniom politycznym. Sprytna Dorothea szybko uzyskała dostęp do elitarnych kręgów: spędzała czas z politykami, a co najważniejsze, nawiązała silne relacje z lokalnymi pracownikami socjalnymi, którzy chętnie korzystali z jej usług, ponieważ do swojego ośrodka przyjmowała także alkoholików i narkomanów.

Jeśli chodzi o reputację pensjonatu była ona dość zróżnicowana. Niektórym lokatorom nie podobało się skąpstwo właścicielki i narzekali, że odmawiała im wręczenia poczty lub pieniędzy, a inni chwalili ją za obfite domowe posiłki i drobne akty dobroci.

Oszustwa finansowe

W między czasie, zachłanna Dorothea chadzała do lokalnych barów, gdzie zastawiała sidła, na starszych i samotnych mężczyzn, którzy otrzymywali zasiłki. Wabiła ich swoją zgrabną figurą i opiekuńczym sposobem bycia, po czym fałszowała ich podpisy i kradła pieniądze. Plan działał dobrze przez jakiś czas, ale w końcu została złapana i oskarżona o trzydzieści cztery zarzuty oszustwa skarbowego. Za te czyny dostała jedynie pięć lat w zawieszeniu, ale zabroniono jej prowadzenia pensjonatu. Zamiast ograniczyć swoją przestępczą działalność, Dorothea kontynuowała swoją „działalność”, a także znalazła alternatywę do dalszego prowadzenia ośrodka opiekuńczego.

Pokoik na piętrze

W kwietniu 1982 r. Dorothea postanowiła prowadzić opiekę „długoterminową” w swoim domu, wynajmując pokój na piętrze. Jej pierwszą lokatorką była przyjaciółka i partnerka biznesowa, Ruth Monroe, która po dwóch tygodniach kobieta zmarła powodu przedawkowania kodeiny i tylenolu. Podczas przesłuchania przez policję Puente powiedziała, że ​​koleżanka wpadła w depresję z powodu choroby męża, a policja oficjalnie uznała śmierć za samobójstwo. Na kolejnych lokatorów nie trzeba było długo czekać…

Schizofreniczka

Niedługo później Dorothea ponownie zwróciła na siebie uwagę policji, kiedy 77- letni mężczyzna, zaczepiony przez nią w jednym z barów, oskarżył ją o odurzenie i kradzież. Przebywająca wciąż na warunkowym, trafiła do więzienia, gdzie miała spędzić 5 lat. Zaznajomiona z więziennym reżimem i panującymi w nim zasadami, wyszła za dobre sprawowanie po niespełna 3- latach, mimo opinii psychologa:

Zdiagnozowałem u tej kobiety schizofrenię. Z uwagi na fakt, że nie ma wyrzutów sumienia ani żalu z powodu tego, co zrobiła, należy ją uważać za niebezpieczną, a jej środowisko życia / lub zatrudnienia powinny być ściśle monitorowane.

Spędzony w więzieniu czas, umiliła Dorothei korespondencja z mężczyzną imieniem Everson Gillmouth, który był emerytem korespondującym z osadzonymi kobietami. W ostatnim z listów obiecał, że będzie na nią czekał w swoim czerwonym Fordzie. Słowa dotrzymał.

Pan złota rączka

Niedługo później Puente zatrudniła miejscowego majsterkowicza, Ismaela Floreza, do wykonania kilku prac w jej domu. Za montaż drewnianej boazerii zapłaciła mu 800 dolarów i podarowała czerwonego Forda. Poprosiła także o zbudowanie drewnianej skrzyni o wymiarach 6/2/ 3 stóp, która miała służyć jej do zapakowania starych książek i innych niepotrzebnych rzeczy.

1 stycznia 1986 r. Skrzynia została wyłowiona przez rybaka. Skrywała szczątki starszego mężczyzny, którego zidentyfikowano jako Everson Gillmouth, dopiero po 3 latach. Przez cały ten czas, Dorothea nadal przyjmowała do swojego domu lokatorów. 

Zwłoki w ogrodzie

W listopadzie 1988 r. Kolejny najemca domu Puente, Alvaro Montoya, zniknął. Mężczyzna był  niepełnosprawny rozwojowo i miał schizofrenię, więc gdy nie stawiał się na spotkaniach, pracownik socjalny zawiadomił policję. Jeszcze tego samego dnia rozpoczęto przeszukiwania posiadłości i chociaż w domu nie znaleziono niczego niepokojącego, okazało się, że ogród skrywał siedem pogrzebanych ciał. Niektóre z nich były zmumifikowane, a jednemu brakowało głowy, rąk i stóp. Ofiary zostały zidentyfikowane w ciągu kolejnych lat, jako cztery kobiety i trzech mężczyzn w wieku 52 do 79 lat. 

„Nikogo nie zabiłam”

Następnego dnia, podejrzana, ale jeszcze nie aresztowana 60- letnia kwintesencja babcinych cnót uciekła do Los Angeles, gdzie odwiedziła bar i zaczęła rozmawiać ze starszym emerytem. Mężczyzna rozpoznał ją w wiadomościach i wezwał policję. Dochodzenie ujawniło, że Dorothea faszerowała jedzenie i napoje swoich podopiecznych mieszaniną leków na receptę, zatruwając ich w celu pobrania czeków z ubezpieczeń społecznych, co dawało jej nawet 5000 dolarów miesięcznie.

W 1992 r. Dorothea Puente została oskarżona o dziewięć morderstw i skazano na podwójne dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego. W kolonii karnej dla kobiet spędziła resztę swojego życia czyli do 2011 r. Twierdząc, że nikogo nie zabiła, a wszyscy zmarli z przyczyn naturalnych. 

Autor, Dorota Ortakci.

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.