Let’s travel together.

Najbardziej wzruszająca zagadka Winnipeg

0

Po południu 28 kwietnia 1928 roku pięcioletnia Julia Johnson zniknęła z podwórka przy 128 Austin Street w Winnipeg. Dziewczynka bawiła się piłką przed swoją posesją. Jej matka, która była wtedy w domu, rozmawiała z nią kilka minut wcześniej. Kobieta, która mieszkała obok i była bliską przyjaciółką rodziny, również rozmawiała z dziewczynką i prosiła ją by nie oddalała się od domu. „Nie nie zrobię tego. Pobawię się tutaj”– odpowiedziała Julia. Pięć minut później, dziewczynki już nie było. Julia została opisana jako bardzo ładne dziecko. W momencie zaginięcia ubrana była w czarno-czerwoną sukienkę, czarne buciki, płowe pończoszki i brązowy toczek. Miała błękitne oczy i ciemnobrązowe włosy.
Lokalna policja rozpoczęła masowe poszukiwania do których dołączyli harcerze, uczniowie i sąsiedzi, przeszukujący pobliskie domy, pola, lasy i kanały. Wyszkolony pies policyjny obwąchał dom Julii, ale nie znalazł tropu. Policja przesłuchiwała sąsiadów, oraz znanych „dewiantów”. Winnipeg z siedzibą w Manitobie był wówczas zgraną społecznością z wieloma europejskimi imigrantami. Mimo, iż rodzina dziewczynki była bardzo uboga, jej tata zaoferował nagrodę w wysokości 50$ za córkę żywą lub martwą. Dziewięć dni później Rada Miasta Winnipeg dodała 100 $ do puli nagrody.

Kilka miesięcy później w Halloween pani Johnson siedziała w ciemności przez całą noc, czekając na powrót córki. Kobieta karmiła się nadzieja, że być może Julię porwano i że osoba temu winna zwróci dziecko pod osłoną nocy, w której każdy może czuć się incognito. Po nocy nadszedł ranek, a po dziewczynce nadal nie było śladu. Matka popadła w rozpacz. Niedługo później z kobietą skontaktował się sławny wiedeński kryminolog, który akurat był na tournee w Kanadzie. Deklarując, że dziecko wciąż żyje, oświadczył, że je znajdzie. Doktor twierdził, że używa „psychicznych procesów myślowych” do rozwiązywania trudnych przestępstw. Jego psychiczne moce musiały go jednak zawieźć w tym przypadku, ponieważ nigdy nie dotrzymał obietnicy. Policja, sfrustrowana całkowitym brakiem potencjalnych klientów, nadal badała sprawę przez długie lata.

Wreszcie 22 marca 1937 roku, robotnik w starej fabryce cygar dokonał zaskakującego odkrycia. Podczas demontażu kotła znalazł szkielet dziecka. Szkielet spoczywał w pozycji embrionalnej na samym dnie zardzewiałego kotła. Fabryka mieściła się w odległości 60 stóp od domu dziewczynki. Na kościach leżała tenisowa piłeczka, zachowały się także buciki oraz toczek. Pierwszą teorią było to, że Julia wczołgała się do kotła za piłką, ale szybko stało się jasne, że do miejsca, które było jej grobem przez tyle lat, Julia mogła zostać wepchnięta. Sekcja szczątków dziecka, nie wykazała bezpośredniej przyczyny śmierci. Wiadomo natomiast, że dziewczynka miała złamaną miednicę, co może świadczyć o tym, że została brutalnie zgwałcona. Na podłodze, obok szkieletu znaleziono długi, zardzewiały słup, którym najprawdopodobniej napastnik, przepychał dziecko przez tunel prowadzący do kotła. W 1928 roku budynek w którym mieścił się feralny kocioł, przejęła fabryka mebli wierzbowych. Eksperci spekulowali, że lakier używany w piwnicy mógł zamaskować każdy zapach, także zapach rozkładającego się ciała. Rok później wybuchł wielki kryzys i biznes upadł. Policja wyruszyła na poszukiwania osiemnastu pracowników, pracujących niegdyś przy produkcji mebli, ale wielu z nich przeniosło się do innych obszarów Kanady, a jeden z nich do rodzinnej Jugosławii.  Detektywom nigdy nie udało się odnaleźć wszystkich. Nigdy nie ustalono także w 100% czy było to morderstwo czy nieszczęśliwy wypadek.

 

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.