Let’s travel together.

Miał 7 lat kiedy został zamordowany. 84 lata później…

1

84 lata temu siedmioletni Richard Streicher JR późnym zimowym popołudniem opuścił swój dom by pozjeżdżać na sankach. Nigdy nie wrócił. Został znaleziony dzień później, pod kładką nad rzeką Huron z 14 ranami kłutymi. Śledczy początkowo sądzili, że może to być robota seksualnego maniaka, bądź lokalnego degenerata. Mimo upływu lat nigdy nie zostało znalezione narzędzie zbrodni, a sprawa nadal pozostaje nie rozwiązana. Wszystkie osoby zaangażowane w nią- policjanci, sędziowie, prokuratorzy, rodzina chłopca i prawdopodobnie sam morderca – nie żyją. Jest to jeden z najzimniejszych przypadków morderstwa w hrabstwie Washtenaw.

Richard był jedynym synem państwa Streicher. Ojciec dziecka zatrudniony był w firmie swojego teścia, który w tamtych czasach był bogatym i znanym inżynierem. Mama chłopca, gospodyni domowa ostatni raz widziała swojego syna 7 marca 1935 roku około godziny 16:30. Chłopiec zabrał sanki i oznajmił, że idzie pobawić się w śniegu. Minęły godziny, zanim rodzice odkryli, że chłopczyk nie wrócił do domu. Pożyczyli od sąsiada samochód i udali się na poszukiwanie dziecka. Udali się do pobliskiego parku. Musieli przejść betonową kładką, aby do niego dostać. To był ten sam most pod którym następnego dnia znaleziono zamarznięte ciało ich syna.

Trzynastoletni Buck Holt, uczeń gimnazjum wraz z młodszym bratem przechodzili przez most 8 marca około  godziny 13:00, gdy zobaczyli na śniegu małe ślady. Myśląc, że to ślady piżmaka, podążyli tym tropem i odkryli ciało Richarda, leżące pod mostem na skrawku ziemi. Władze początkowo oświadczyły, że dziecko zostało pchnięte nożem sześć razy. Późniejsze raporty po sekcji zwłok, mówią że chłopiec został pchnięty nożem aż 14 razy. Okazało się również, że został mocno pobity. Ponieważ pod mostem nie było znaczącej ilości krwi, policja pracowała nad teorią, że chłopiec został zabity gdzie indziej. Z uwagi na to, że ciało było zamarznięte przypuszczano, że przez jakiś czas znajdowało się w wodzie, a następnie zostało umieszczone pod mostem. 

Dzień później, 9 marca, jedna z gazet opublikowała artykuł z nagłówkiem pt:„Maniak seksualny poszukiwany”.Prokurator  powiedział, że liczne rany kłute w klatce piersiowej i brutalne pobicie ofiary, wskazują że morderstwo było dziełem szaleńczego maniaka seksualnego. Teoria ta została później zdyskontowana, ponieważ autopsja nie wykazała, że ​​doszło do jakiejkolwiek napaści na tle seksualnym. 

Chłopcy z którymi bawił się Richard, zeznali, że odszedł on z mężczyzną w czarnym płaszczu. Kolejną dziwną wskazówką w tej sprawie, było to, że sanki chłopca odnalazły się w jego domu, ale w innym miejscu i w innym położeniu, niż chłopiec je zawsze stawiał. To, kto je tam umieścił pozostało tajemnicą. Bez żadnych wskazówek i potencjalnych podejrzanych, śledczy sprawdzali wszystkich mężczyzn w okolicy. Sprawdzono każdego z kryminalną przeszłością, ale nie wniosło to nic do sprawy. Tymczasem morderstwo Richarda nadal zyskiwało ogólnokrajowy rozgłos. Lokalna policja nie była przygotowana na takie wydarzenia, więc w sprawę morderstwa zaangażowała się policja stanowa.  W ciągu następnych kilku lat sędzia zgromadził wielką ławę przysięgłych,  która wysłuchała zeznań 39 osób zaangażowanych w sprawę. Wciąż nic. W końcu historia morderstwa siedmiolatka zniknęła z nagłówków. 

 

 

1 komentarz
  1. Aleksandra mówi

    Gdzie jest reszta artykułu?

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.