Let’s travel together.

Kiedy poczuli słodkawy zapach gnijącego mięsa pomyśleli, że to martwy jeleń…

0

W 1981 r. Całym Hamburgiem wstrząsnęła potworna zbrodnia, którą popełniono na dwóch małych chłopcach. Morderca do dzisiejszego dnia pozostaje bezkarny i cieszy się wolnością.

Chłopcy z Mümmelmannsberg

Ośmioletni Michael Riesterer mieszkał ze swoją mamą Helgą i trójką starszych braci, których kobieta miała z różnymi mężczyznami, na osiedlu Mümmelmannsberg we wschodniej części Hamburga. Sąsiadem Michael’a był dziewięcioletni Haluk Kocal – silny chłopiec trenujący karate, który dopiero co wraz z rodziną wprowadził się pod nowy adres i szybko zyskał sympatię wątłego i spokojnego Michael’a.

15 czerwiec 1981 r. Był pięknym słonecznym i ciepłym dniem, a do tego Dniem Kościoła Ewangelickiego pod hasłem „Nie bój się”.  Zaraz po odrobieniu lekcji, za zgodą matki Michael wyszedł na dwór by wraz z Haluk’iem pojeździć na rowerze. Kiedy nie wrócił na kolację, starszy brat postanowił sprowadzić urwisa do domu. Dostrzegł go w bezpośrednim sąsiedztwie mieszkania, czyli rezerwacie przyrody Boberger Niederung i krzyknął, że kolacja jest już gotowa. Po upływie kilkunastu minut na parkingu znajdującym się na skraju rezerwatu, przy ulicy An der Kreisbahn, chłopców dostrzegł pierwszy świadek. Mężczyzna miał problem z wyjechaniem z parkingu ponieważ chłopcy ułożyli rowery na ziemi, tuż przed jego autem i oddali się rozmowie z mężczyzną, który stał przy otwartym bagażniku swojego samochodu.  Później tego samego wieczora kobieta spacerująca z psem widziała Michael’a i Haluk’a  w towarzystwie tego samego mężczyzny. Według niej cała trójka łowiła ryby w śluzie Reitdeich.

Krzyki w pobliżu plantacji warzyw

Kiedy Michael i Hulak nie zjawili się w domach do godziny 20:00 zmartwione rodziny rozpoczęły poszukiwania. Wkrótce do zapłakanych matek dołączyli sąsiedzi, a najstarszy z braci Michael’a udał się do rezerwatu. To tam przy ulicy An der Kreisbahn, tuż przy ścieżce rowerowej znalazł zaparkowane rowery chłopców. Ponieważ nie były one zabezpieczone kłódką, a rower Michael’a był jego najcenniejszym skarbem, założył, że dzieciaki muszą być w pobliżu. Niestety po chłopcach nie było śladu więc obie rodziny powiadomiły policję.

W tym samym czasie, 10 kilometrów dalej, około godziny 21:30 małżeństwo doglądające swoją plantacje warzyw usłyszało krzyki. Pierwszy głęboki i nieszczęśliwy, a drugi wysoki i przenikliwy. Nie trwało to długo dlatego też para nie przywiązała do tego zjawiska uwagi i wróciła do swoich zajęć. Kiedy kilka tygodni później, powietrze przeszył słodkawy zapach gnijącego miejsca pomyśleli, że w pobliżu leży martwy jeleń…

Wyprawa na mirabelki

29 lipca 1981 r.  dwójka chłopców, którzy przyjechali do Hamburga na wakacje, postanowiło udać się na mirabelki, ale zamiast śliwek, w gęstych zaroślach w odległości 50 metrów od parkingu, odnaleźli zwłoki poszukiwanych od sześciu tygodni chłopców. Szczątki leżały w pobliżu dywanika samochodowego, a letnie temperatury sprawiły, że rozkład był tak daleko posunięty, że dosłownie przelatywały one przez palce. Ekipy pracujące na miejscu, musiały delikatnie zagarnąć je do trumien łopatami.

Tego samego wieczora zwłoki dzieci zostały poddane sekcji zwłok. Michael miał na sobie zielony sweter, niebieskie dżinsy i białe tenisówki. Narządy, takie jak wątroba, płuca, serce i nerki, nie były już obecne i nie można było ustalić przyczyny śmierci. Podobnie w przypadku Haluk’a, jednak w miejscu gdzie kiedyś znajdowała się szyja, koroner zabezpieczył pętlę o średnicy siedmiu centymetrów. Chłopiec został uduszony własnym paskiem. Udało się także dowieść, że zarówno Michael jak i Haluk zostali przed śmiercią zgwałceni.

Sprzedawca chorych psów

Po szokującym morderstwie dwójki małych chłopców, śledztwo zwróciło się w kierunku 40- letniego handlarza zwierzętami, który właśnie otrzymał wyrok za okrucieństwo wobec nich. Jego hodowla pozostawiała wiele do życzenia, a psy, które trafiały do nowych właścicieli były schorowane i zazwyczaj zdychały. Kiedy zdjęcie podejrzanego opublikowano w popularnym programie telewizyjnym zajmującym się sprawami nierozwiązanymi, zadzwonił pierwszy świadek w sprawie, który twierdził, że J. S. Jest mężczyzną, którego widział z chłopcami na parkingu.

Tajemnicze włosy

Zespół ds. Zabójstw, kierowany przez głównego detektywa kryminalistycznego Rolfa Bauera, był w stanie zlokalizować samochód J.S, którego ten sprzedał na krótko po morderstwie dzieci. Był to czarny Opel Diplomat. Chociaż dywanik znaleziony przy zwłokach nie pasował do tego modelu auta, a odpowiadał do marki Volkswagen Passat, mężczyzna został aresztowany. 

W samochodzie udało się zabezpieczyć dużą ilość sierści, z której doktoranci biologii wyodrębnili włosy. Według nich mogły one należeć do zamordowanych dzieci, jednak na wniosek J. S, który od samego początku utrzymywał swoją niewinność, Federalny Urząd Policji Kryminalnej przygotował nowy raport dotyczący podejrzanych włosów. W przeciwieństwie do biologów, eksperci doszli do wniosku, że włosy nie należały do Michael’a i Hulak’a i najpewniej pochodziły od zwierząt. Z braku dowodów mężczyzna został uznany za niewinnego.

Dzisiaj po 39 latach owe włosy można by było przebadać pod kątem DNA, niestety materiał zaginął. W 2017 r.  jednostka Cold Cases, podjęła tę sprawę i stworzyła fantomowy obraz domniemanego sprawcy. Wyznaczono także nagrodę w wysokości 3000 euro za informacje. Niestety do dnia dzisiejszego, osoba która w tak brutalny sposób zabrała dwa życia, pozostaje nieznana.

Autor, Dorota Ortakci

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.