Let’s travel together.

Jako dziecko grał w komedii o bernardynie Beethovenie, jako nastolatek zniknął bez śladu

2

Joseph David Wolfgang Pichler może być rozpoznawalny dla większości z nas. Ten amerykański, dziecięcy aktor zasłynął w szczególności z ról w trzeciej i czwartej części filmu komediowego Beethoven. Chociaż przyszłość stała przed nim otworem, w wieku 19 lat zniknął bez śladu, a jego bliscy nigdy nie uwierzyli, że mógłby targnąć się na swoje życie.

Dziecięca kariera

Joe Pichler urodził się 14 lutego 1987 r. W Bremerton w stanie Waszyngton jako czwarte z pięciorga dzieci. Miał zaledwie cztery lata, kiedy stawiał pierwsze kroki w aktorstwie, a już w wieku sześciu lat wszedł do branży reklamą domu towarowego w Seattle. Niedługo potem chłopiec przeprowadził się wraz z rodziną do Los Angeles, które dawało większe możliwości i szanse na karierę.

W kolejnych latach Joe wystąpił min. W serialach takich jak „Lois i Clark. Nowe przygody Supermena”, „Dotknięty przez Anioła” oraz w filmach: „Varsity Blues”, „Muzyka z innego pokoju”. Najbardziej stał się jednak znany dzięki roli w kultowej amerykańskiej komedii o przygodach bernardyna Beethovena.

Powrót do rzeczywistości

Rodzice chłopca dbali o to by sława nie uderzyła mu do głowy. To właśnie pod ich naciskiem w 2003 r. Zrobił sobie przerwę od aktorstwa i wrócił do rodzinnego miasta by ukończyć szkołę średnią.

„Chciałam tylko, żeby w swoim życiu miał trochę normalności. Był dobrym chłopcem i jakoś to przyjął, ale nie był z tego powodu zbyt szczęśliwy”– Opowiadała Kathy, jego matka .

Po powrocie do Bremerton Joe żył jak każdy normalny nastolatek, ale cały czas marzył o powrocie do aktorstwa, o poważnych rolach, a nawet o Oscarze.

W 2005 r. Joe ukończył szkolę średnią i po osiemnastych urodzinach otrzymał znaczną sumę pieniędzy ze swojego funduszu powierniczego, za co kupił swoje własne mieszkanie. Podjął także pracę na pełen etat jako technik telefoniczny w Teletech, a wolne chwile najczęściej spędzał  ze swoimi przyjaciółmi  grając w ulubioną grę karcianą Magic: QThe Gathering. Miał także ukochaną świnkę morską, o którą bardzo się troszczył.

Ostatnie połączenie

Hollywoodzkie światła jednak bardzo kusiły, dlatego też Joe planował wrócić do Los Angeles i ponownie spróbować swoich sił w aktorstwie, co zamierzał uczynić zaraz po zdjęciu aparatu ortodontycznego. Rodzina bardzo wspierała go w jego planach.

Ostatni kontakt Joe’go z kimkolwiek, miał miejsce tuż po 4:00 nad ranem 5 stycznia 2006 r. Kiedy zadzwonił do swojego najlepszego przyjaciela. Zgodnie z relacją kolegi Joe był pijany, ale wcześniej brali udział w imprezie, więc to go nie zdziwiło. Zastanawiający był fakt, że w trakcie rozmowy Joe był przygnębiony, a cały wieczór świetnie się bawił i był w szampańskim nastroju”.

„Poprosiłem, żeby zebrał się w sobie i zadzwonił do mnie za godzinę, żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać. Obiecał, że zadzwoni, ale tego nie zrobił”– od tamtej pory już nikt nie miał z nim kontaktu.

Samochód w pobliżu wody

W okresie poprzedzającym tajemnicze zniknięcie 19- latka, nic nie zwróciło uwagi jego bliskich. Joe zachowywał się normalnie i nie wyglądał na smutnego, a wręcz przeciwnie. Był bardzo optymistycznie nastawiony i jedyne o czym mówił to o powrocie do Los Angeles.

Rodzina od samego początku podejrzewała, że stało się coś złego, tym bardziej, że Joe zostawił otwarte mieszkanie, a w nim zapalane wszystkie światła i swoją ukochaną świnkę, której nigdy nie pozostawiał na dłużej bez opieki. Nic nie wskazywało na to, że wyjechał ponieważ zostawił wszystkie swoje rzeczy osobiste i pieniądze, a po drugie był człowiekiem, który zawsze informował bliskich o swoich planach.

Obawy o jego dobro potwierdziły się cztery dni później, kiedy odnaleziono samochód Joe’go. Srebrna Toyota Corolla z 2005 roku została znaleziona porzucona pół mili od akwenu zwanego Port Madison Narrows. Przeszukanie samochodu ujawniło kilka nostalgicznych wierszy i aforyzmów, a także list. Nie wyglądał on jak typowy list pożegnalny i rodzice młodego aktora nigdy nie uwierzyli w to, że nim był.

Joe pisał, że żałuje, że nie był „silnym bratem” dla swojego rodzeństwa, co brzmiało jak przeprosiny. Wspomniał także, że jego młodszy brat może zabrać część jego rzeczy oraz, że musi zacząć wszystko od nowa.

W samochodzie znaleziono kilka przedmiotów należących do Joe’go, ale brakowało kluczyków i portfela.

Samobójstwo?

Wierząc, że Joe lada chwila wróci do domu, że być może potrzebował „oddechu”, wytchnienia, chwili dla siebie, jego rodzice oficjalnie zgłosili zaginięcie dopiero 16 stycznia 2007 r. Policja od samego początku podejrzewała, że nastolatek popełnił samobójstwo skacząc z mostu do cieśni pływowej Port Madison Narrows, jednak psy tropiące nie wyczuły jego zapachu w pobliżu mostu, ani na nim. Policjanci twierdzili nawet, że ciało wypłynie w przeciągu kilku miesięcy, jednak nigdy tak się nie stało.

Rodzina od samego początku miała żal do śledczych.

„Nie pobrali odcisków palców z jego samochodu. Byli w jego mieszkaniu przez około trzy minuty. Nic nie zrobili. Założyli, że nasz Joe się zabił i być może utracili przez to cenne dowody.

Ludzie mówią, że z czasem jest coraz łatwiej. Myślę, że to prawda, kiedy wiesz, gdzie jest ta osoba… Najgorszym uczuciem z tego wszystkiego jest poczucie samotności. Po pewnym czasie prasa przestaje się interesować, ludzie ruszają na przód, ale nie my. Wiem, że ktoś coś wie”– Mówiła Shawna, siostra Joe’go.

W kolejnych latach policja monitorowała konta bankowe Joe’go, jego prawo jazdy, rejestry ubezpieczenia społecznego, a nawet jego stronę na MySpace- wszędzie cisza…

Autor, Dorota Ortakci.

This slideshow requires JavaScript.

2 Komentarze
  1. Julia mówi

    Nie ma to jak powiedzieć roztrzęsionej, przygnębionej osobie, że ma się ogarnąć i zadzwonić później xD

    1. Dorota Ortakci mówi

      Dokładnie to samo sobie pomyślałam. Chyba, że był tak pijany, że nie dało się go zrozumieć. Ale jak przyjaciel to mógł tam jechać do niego, albo rodziców powiadomić 🙁

Odpowiedz na 1 |
Anuluj odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.