Let’s travel together.

Gdzie jest Dirk? Nierozwiązana od 40 lat sprawa tajemniczego zaginięcia 3 latka w Niemczech.

0

Zaginięcie malutkiego Dirka Schillera to jedna z najbardziej znanych spraw Niemieckiej Republiki Demokratycznej. W 1979 roku, podczas panującej w Europie zimy stulecia, rodzina Schiller wybrała się z dziećmi na wypoczynek w góry Harzu. Ostatniego dnia urlopu Dirk przepadł bez śladu.

Mieszkający w Görlitz, Heidi Schiller, jej mąż Rolf oraz dwójka ich dzieci: 6-letnia Silvia i trzyipółroczny Dirk byli na urlopie w miasteczku Stolberg w Górach Harzu w Niemczech.

10 marca

Po kilkunastu dniach spędzonych w górach, 10 marca, w dzień wyjazdu, rodzina postanowiła zwiedzić jeszcze jedno miejsce. Ich celem stała się Heimkehle, największa jaskinia krasową w górach Harz. Schillerowie wyruszyli wcześnie rano i po drodze zrobili jeszcze małe zakupy. Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że wejście do jaskini jest niemożliwe ze względu na zbyt wczesną porę.

Schillerowie postanowili więc, rozejrzeć się po okolicy i z parkingu zeszli w dół zbocza gdzie znajdował się zamarznięty strumień. Po chwili, rodzice wrócili do samochodu aby przepakować rzeczy, a dzieci bawiły się w pobliżu strumienia. Po kilku minutach, do rodziców podeszła Silvia. Sama. Zaniepokojona matka spytała córki „Gdzie jest Dirk?” Dziewczynka zaskoczona odkrywa, że jej brat zniknął. Powiedziała matce, że cały czas szedł za nią… Silvia nie miała pojęcia co się stało z jej bratem.

Poszukiwania

Rodzice natychmiast rozpoczęli poszukiwania chłopca. Szukali wzdłuż strumienia, nawoływali ale bez efektu. Odpowiadała im jedynie cisza. Tafla wody była zamarznięta, więc byli spokojni, że dziecko nie wpadło do strumienia. Gdzie się zatem podział Dirk?

W międzyczasie otwarto wejście do jaskini i para zagadnęła strażnika czy nie widział chłopca pasującego wyglądem do opisu ich syna. Niestety, mężczyzna nie widział dziecka ale wezwał na miejsce policję i straż pożarną.

Bez śladu

Jako, że śnieg sypał tego dnia bez przerwy, niemożliwym było znaleźć ślady, które mogłyby sugerować, w którą stronę chłopiec się udał. Mimo to policja z zaangażowaniem zajęła się poszukiwaniami chłopca. Bardzo szybko pojawiła się teoria o tym, że chłopiec udał się nad niedaleką rzekę i do niej wpadł. Rodzice jednak od początku byli przeciwni tej teorii. Po kilku godzinach, na miejsce przybył pracownik Stasi, który zamienił kilka słów z osobami kierującymi poszukiwaniami. Po tej krótkiej rozmowie, poszukiwania zostają przerwane, a rodzice otrzymują zapewnienie, że ich syn na pewno wpadł do rzeki i utonął, więc poszukiwanie go nie miało najmniejszego sensu.

Nagle, zrozpaczeni i bezradni rodzice zostali sami ze swoim przerażeniem i żalem. Mimo to, Heidi i Rolf się nie poddali i przez następnych kilka dni, na własną rękę kontynuowali poszukiwania małego Dirka. Nie znaleźli jednak niczego i w końcu musieli wrócić do domu.

Moskwicz

W drodze powrotnej, para przypomniała sobie coś co mogło mieć związek z zaginięciem ich synka. Przecież na parkingu, gdzie zaparkowali samochód, oprócz ich samochodu stał jeszcze jeden. Był to duży, ciemnoniebieski moskwicz, a w środku siedziały dwie osoby, kobieta i mężczyzna. Po chwili zastanowienia, Heidi przypomniała sobie również, że tablice rejestracyjne samochodu pochodziły z Lipska. Mogli oni być cennymi świadkami w tej sprawie. Gdy rodzina dotarła do domu, niezwłocznie skontaktowała się z policją i z nadzieją przekazała im te informacje. Państwo Schiller nalegali aby ustalić tożsamość osób, które siedziały tamtego dnia w samochodzie i przesłuchać ich na okoliczność zaginięcia ich syna. Policja jednak nie wykazywała większego zainteresowania sprawą ich dziecka i tak na prawdę w tej sprawie nie zrobili niczego. Po kilku miesiącach bezskutecznych prób zmuszenia policjantów do działania, Heidi po raz kolejny udała się na komendę. Wtedy usłyszała, że wraz z mężem powinni zwrócić się do sądu z prośbą o uznanie Dirka za zmarłego. Rodzice nie chcieli o tym słyszeć.

Polecieli do Moskwy

Jesienią tego samego roku, państwo Schiller otrzymali zapowiedzianą dzień wcześniej wizytę od człowieka podającego się za pracownika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wizyta miała dotyczyć sprawy zaginionego Dirka. Pracownik poinformował parę, że w śledztwie nie znaleziono żadnych nieprawidłowości. Zawiedziona brakiem postępów w sprawie, matka chłopca spytała czy udało im się odnaleźć ludzi z samochodu, otrzymała twierdzącą odpowiedź: „Tak, ale oni nie chcą z Państwem rozmawiać. Sami mają trójkę dzieci, nie potrzebowaliby uprowadzać dziecka. Poza tym polecieli do Moskwy.”

Za karę

Zrozpaczeni rodzice myśleli nawet aby się udać do RFN, w nadziei, że tamtejsze władze będą w stanie im pomóc. Po kilkuletnim oczekiwaniu na rozpatrzenie ich prośby o zgodę na wyjazd za granicę, otrzymali odpowiedź odmowną. W międzyczasie urodziła im się druga córka Claudia.

Gdy do władz NRD dotarły informacje, że Schillerowie szukają pomocy w sprawie syna za granicą, postanowili ich aresztować. Matkę chłopca policja zgarnęła spod przedszkola, do którego prowadziła młodszą córkę, a jej męża prawdopodobnie z domu. Para usłyszała wyrok 4,5 roku więzienia za zdradę kraju. „Kategorycznie zakazuje się udostępniania organizacjom zagranicznym informacji, które szkodzą interesom NRD.”

Nowy start

15 miesięcy później, rodzice zostali wykupieni z więzienia, a w maju 1985 roku wyjechali do Magdeburga. Kobieta nie zamierzała milczeć na temat tragedii jaka ją i jej rodzinę dotknęła. W 1988 roku, została wydana książka pt. „Wo ist Dirk, Herr Honecker?” napisana przez Ines Veith, z ścisłej współpracy z Heidi Schiller. Z książki możemy się dowiedzieć, że Heidi uważała, że sprawa zaginięcia Dirka była i jest tuszowana przez władze NRD. Niedługo później małżeństwo Schillerów się rozpadło, a Heidi wyszła ponownie za mąż.

Mijały lata, a matka wciąż walczyła o prawdę w związku z zaginięciem swojego syna, starała się aby o sprawie nigdy nie zapomniano. Udzielała się w telewizji, prasie i poprosiła eksperta o wykonanie progresji wiekowej jej syna, przedstawiającej jak by mógł wyglądać 30 lat później. W międzyczasie jej córka, już dorosła, opuściła rodzinny dom, a drugi mąż kobiety zmarł na raka.

Roberto

W miarę rozwoju technologii, Heidi postanowiła walczyć na szerszym froncie i użyła do tego internetu. Działając na forach internetowych i grupach na Facebooku bezustannie nagłaśniała sprawę w nadziei na odnalezienie syna. Jej starania dały w reszcie pewien efekt, bowiem w 2011 roku otrzymała bardzo ciekawą informację. Osoba pisząca do Heidi stwierdziła, że Dirk (na opublikowanych zdjęciach z dzieciństwa) wygląda bardzo podobnie do Roberto Yaneza, wnuka Ericha Honeckera niemieckiego polityka komunistycznego i sekretarza partii SED i  byłego przywódcy Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Jak się później okaże, Roberto, jego matka Sonja i dziadek mieszkali w Chile; tam właśnie zbiegł Honecker po tym jak oskarżono go między innymi o proces o zdradę stanu, korupcję i zbrodnie popełnione w czasie zimnej wojny.

Bez odpowiedzi

Heidi również dostrzegła to podobieństwo i postanowiła skontaktować się z tym mężczyzną. Kobieta wysłała mu wiadomość, w której opowiedziała o swojej historii i dręczących ją wątpliwościach. Poprosiła go również o zrobienie testu DNA. Mężczyzna odpowiedział bardzo szybko. Napisał, że na pewno nie jest jej synem oraz, że życzy aby kobieta rozwiązała dręczący ją problem ale nie życzy sobie dalszego z nią kontaktu. Tak też się stało, mężczyzna już nigdy nie odpisał na wiadomości od Heidi.

Dirk Schiller nadal jest osobą zaginioną, a jego matka wciąż walczy o prawdę.

This slideshow requires JavaScript.

Autor: Kasia Magierska.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.