Let’s travel together.

Dzieci, które nigdy nie wróciły do domu, część 37- Mark i Jahi

0

W sieci znajdziemy wiele spraw dotyczących osób zaginionych, które nie zyskały wielkiego rozgłosu. W serii „Dzieci, które nigdy nie wróciły do domu”, skupiamy się na takich przypadkach, ponieważ każde z tych dzieci zasługuje na pamięć. Dziś historia dwójki chłopców; 11- letniego Marka i 2- letniego Jahiego.

 

Mark Himebaugh

New Jersey, Del Haven – 11- letni Mark był ostatni raz widziany w pobliżu swojego domu w dniu 25 listopada 1991 r. Około godziny 16:00. Mama pozwoliła chłopcu obserwować pracę strażaków gaszących mały pożar w sąsiedztwie, a w tym czasie wyszła z domu by załatwić jakąś sprawę. To co zwykle zajęłoby jej 5 min, przedłużyło się do 40 minut. Kiedy kobieta wróciła do domu, Marka nie było, mimo iż obiecał, że będzie na nią czekać. Kobieta założyła, że syn bawi się z dziećmi na podwórku i zajęła się sprzątaniem. Zaginięcie syna zgłosiła dopiero kilka godzin później.

Z niepotwierdzonych zeznań świadków wynikło, że piegowaty chłopczyk o rudych włosach, widziany był o godzinie 15:40 w miejscowym parku. Towarzyszyła mu około 10- letnia dziewczynka ubrana w niebieską kurtkę z żółtym paskiem na plecach. Później Mark mia być widziany w towarzystwie dwóch mężczyzn w wieku 30-35 lat. Jeden z nich miał ciemnobrązowe włosy związane w kucyk i niechlujny wygląd.

Jedynym śladem jaki znaleziono po chłopcu, był jego but. Leżał na plaży w odległości 75 metrów od jego domu. Tuż nad brzegiem widoczne były także ślady dziecięcych stóp. Nigdy więcej nie natrafiono na żaden inny trop chłopca.

W 1993 roku policja rozmawiała z mężczyzną który świadczył usługi seksualne. Zeznał, że jeden z jego stałych klientów Thomas Butcavage pokazał mu filmik na którym widać było jak gwałci młodego chłopca, który był skuty kajdankami, zakneblowany, przerażony i łudząco podobny do Marka. Mężczyzna zapytał swojego klienta czy ten chłopiec na filmie to poszukiwany Mark. Butcavage odpowiedział twierdząco. Dodał jeszcze, że celowo zabrał chłopca na plażę i zostawił tam jego but, co miało zmylić śledczych i sugerować, że Mark się utopił. 

– Co z nim zrobiłeś?

– Cóż, zawsze po zabawie pozbywam się ich. Nie są mi potrzebni.

– Ich? Chcesz powiedzieć, że było ich więcej?

– Było…Pięciu czy sześciu. Potrzebuję cię, żebyś mi pomógł w pozyskiwaniu małych dzieci.

Z powodu braku dowodów, podejrzany nigdy nie został oskarżony w sprawie zniknięcia Marka. W międzyczasie odsiadywał wyroki za handel narkotykami i współżycie z nieletnimi. Matka chłopca nadal mieszka w tym samym miejscu; „Nie mogę sprzedać tego domu, ponieważ Mark może wrócić”.

This slideshow requires JavaScript.

Jahi Turner

San Diego, Kalifornia – Mama 2- letniego Jahiego pracowała jako marynarz w Marynarce Wojennej Stanów Zjednoczonych i z uwagi na częste delegacje, chłopczykiem opiekował się ojczym Tieray. Ojciec biologiczny dziecka, Tramane Sampson, mieszkał w Maryland gdzie większość czasu spędzał w więzieniu.

25.04.2002 r. Ojczym miał zabrać chłopczyka na plac zabaw, gdzie w pewnym momencie zostawił go samego w piaskownicy i poszedł do pobliskiego automatu z sodą. Gdy wrócił dziecka już nie było. Mężczyzna rozpoczął poszukiwania, a po upływie 15 minut zawiadomił policję. Niestety rozległa akcja poszukiwawcza nie przyniosła efektu oraz żadnych wskazówek co do miejsca pobytu Jahiego. Ojczym zeznał, że w momencie zniknięcia dwulatka, na placu zabaw przebywała także kobieta z dwójką dzieci. Udało się ją dość szybko zidentyfikować, jednak nie dostarczyła istotnych dla śledztwa wskazówek.

Wezwani na miejsce technicy kryminalni nie byli wstanie zabezpieczyć odcisków palców chłopca, czy to na piaskownicy, czy huśtawkach, co sprowokowało do spekulacji, że maluch nigdy nie odwiedził tego obszaru. Co ciekawsze, ostatnia potwierdzona obserwacja dziecka miała miejsce 22 kwietnia, kiedy sąsiad widział go bawiącego się przed domem. Następnego dnia, mama chłopca Tameka zadzwoniła do partnera ze statku, prosząc o rozmowę z synem. Według niej Jahi wydał kilka dźwięków, a następnie powiedział: „Cześć”. Tieray wytłumaczył, że chłopiec nie chce rozmawiać ponieważ ogląda film. Opowiedział także, że w nocy spadł z łóżka i nabił sobie guza.

Następnego dnia rano, sąsiedzi widzieli jak mężczyzna wynosi do śmietnika kilka worków, chociaż on sam zaprzeczył by to czynił. Nigdy nie ustalono co znajdowało się w workach, ponieważ śmieci wywieziono jeszcze przed zgłoszeniem zaginięcia chłopca.

Zarówno Tameka, jak i Tieray prowadzili codzienne pamiętniki, gdy byli daleko od siebie, a później nawzajem je czytali. W swoim wpisie z 23 kwietnia Tieray napisał:

Dzisiaj z jakiegoś powodu Jahi się nie ruszał ani tak naprawdę nie rozmawiał. Zaczyna zachowywać się naprawdę śmiesznie, nie wstaje z podłogi. Nie chodzi, nie mówi, a kiedy chciałem podać mu kubek, odwrócił głowę jakby był obrażony. Wiem, że to zajmie trochę czasu, ale nie chcę, żeby nienawidził mnie za coś, czego nie mogę kontrolować, a nic nie denerwuje mnie tak jak jego sikanie do łóżka. Guz na jego głowie wklęsł. Przyłożyłem w to miejsce lód.

We wpisach do dziennika z dnia 24 kwietnia, ojczym nie wspomniał już o jakimkolwiek urazie ani o jakimkolwiek nietypowym zachowaniu ze strony dziecka. Zamiast tego napisał o wykąpaniu go i zabraniu do parku.

Tieray i Tameka rzekomo przeszli badanie na wariografie, jednak  media podawały, że Tieray nie zdał testów, ale urzędnicy odmówili potwierdzenia tych zarzutów. Po jakimś czasie małżeństwo przeprowadziło się do Maryland i w krótkim czasie zakończyło swój związek . W październiku 2004 r. Tieray został aresztowany za zabójstwo, napaść i inne zarzuty. W styczniu 2005 r. Został dodatkowo oskarżony o morderstwo drugiego stopnia w przypadku mężczyzny z Maryland.

W kwietniu 2016 r. Tieray został aresztowany w Północnej Karolinie i oskarżony o maltretowanie Jahiego, które przyczyniło się do jego śmierci. W nakazie aresztowania przytoczono zapis z dziennika mężczyzny, który sugerował, że dziecko było ranne. Ekspert ds. Znęcania się nad dziećmi, stwierdził, że objawy opisane przez Tieraya w jego dzienniku są zgodne z poważnym urazem głowy lub tępym urazem brzucha. Nocne moczenie się chłopca także przemawiało za tym, że był on ofiarą znęcania się.

Jeden z kombinezonów chłopca i jego kocyk, zabrane z domu, dały wynik pozytywny na obecność krwi. Tak samo piżamka, którą znaleziono w samochodzie Tieraya. Podczas procesu, który odbył się w 2018 r. Tieray utrzymywał swoją niewinność, mówiąc, że kochał  chłopca i nigdy by go nie skrzywdził. Z powodu „braku istotnych dowodów fizycznych”, sędzia oddalił zarzut morderstwa. Los chłopca pozostaje nieznany.

Autor, Dorota Ortakci.

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.