Let’s travel together.

„Czy Dorothy jest domu?”- spytał morderca ich córki. Historia Dorothy Jane Scott

0

28 maja 1980 roku, 32-letnia Dorothy Jane Scott, udała się na spotkanie dla pracowników w Anaheim, w stanie Kalifornia. Podczas spotkania, Dorothy zwróciła uwagę na kiepski wygląd kolegi z pracy, Conrada Bostrona.

Zaniepokojona kobieta spytała go czy czuje się dobrze i zauważyła na jego ramieniu ślad po ugryzieniu oraz obrzęk wokól niego. Dorothy zaproponowała, że ​​zabierze Conrada do szpitala aby spojrzał na to lekarz. Pam Head, ich współpracowniczka, zaproponowała, że może im towarzyszyć. Troje znajomych, wsiadło zatem do samochodu Dorothy i udało się na pogotowie w Centrum Medycznym UCI w Irvine.

Szpital

Jak się później okazało, Conrad został ugryziony przez czarną wdowę. Lekarz poinformował mężczyznę, że miał dużo szczęścia bo szybka reakcja uratowała mu życie. Mimo wszystko, Conrad musiał zostać na oddziale kilka godzin, pod obserwacją lekarzy.

Pam i Dorothy towarzyszyły Conradowi przez cały czas jego pobytu w szpitalu. Po wypisie, po godzinie 23, Pam i Conrad zostali jeszcze chwilkę w szpitalu, czekając w kolejce na wydanie recepty. Dorothy, natomiast, udała się w tym czasie do toalety, a następnie miała pójść na parking i podjechać samochodem pod główne wejście szpitala aby oszczędzić drogi osłabionemu koledze.

Na pełnym gazie

Pam i Conrad wyszli na zewnątrz ale nie dostrzegli nigdzie Dorothy. Po kilku minutach, zobaczyli nadjeżdżający samochód koleżanki. Przygotowani na to aby wsiąść, bardzo się dziwili gdy samochód się nie zatrzymał. Co więcej, minął ich tak szybko, dodatkowo oślepiając światłami, że nie byli nawet w stanie zauważyć kierowcy.

Machali za samochodem i wołali Dorothy, ale samochód szybko opuścił parking i skręcił w prawo. Kierowca wyłączył wtedy światła i pojazd zniknął w ciemnościach nocy. Zaskoczeni zaistniałą sytuacją, Conrad i Pam pomyśleli, że musiało się coś stać. Dorothy nie zostawiłaby ich bez słowa. Pierwsze co przyszło im na myśl, to to, że wypadkowi uległ ktoś z jej rodziny. Para spędziła dwie godziny przy szpitalu, oczekując powrotu koleżanki. Dorothy jednak nie wróciła. Nigdy więcej nie widziano już jej żywej.

Zgłoszenie

Bardzo zaniepokojeni, Conrad i Pam zadzwonili do domu rodziców Dorothy, żeby sprawdzić, czy kobieta dotarła do domu. Kiedy okazało się, że Dorothy tam nie dotarła, zgłoszono sprawę na policję. Funkcjonariusze przyjęli zgłoszenie lecz początkowo nie potraktowali sprawy poważnie.

Około 4:30 rano, 29 maja, czyli kilka godzin po tym dziwnym zajściu, znaleziono płonący samochód, biały kombi z 1973 roku. Samochód stał w alejce około 10 mil (16 km) od szpitala.Wezwani na miejsce funkcjonariusze, że samochód należał do Dorothy Scott. Po kobiecie nie było śladu.

Dorothy Scott

Dorothy była samotną matką, która mieszkała w Stanton, w stanie Kalifornia, ze swoją ciotką i 4-letnim synem. Kobietę dzieliło zaledwie 20 minut od domu rodziców, którzy mieszkali w Anaheim. Dorothy była zżyta ze swoimi rodzicami, którzy byli dla niej dużym wsparciem i mogła zawsze na nich liczyć. To oni opiekowali się jej synem, Shawnem, gdy Dorothy była w pracy.

Dorothy pracowała w Anaheim jako sekretarka, miała pieczę nad dwoma sklepami, Swinger’s Psych Shop i Custom John’s Head Shop. Ojciec Dorothy był współwłaścicielem tego pierwszego.

Spokojne życie

Przyjaciele i współpracownicy, opisali Dorothy jako pobożną chrześcijankę, która nie piła alkoholu, nie brała narkotyków i uwielbiała przebywać w domu ze swoim synem. Oceniano ją jako sumienną pracowniczkę, w której towarzystwie miło było przebywać.

Uwielbiała chodzić do kościoła, a przyjaciółka powiedziała, że ​​życie Dorothy jest „nudne jak książka telefoniczna” i że sama, świadomie, nie sprowadziłaby na siebie zagrożenia. Unikała podejrzanego towarzystwa i stroniła od kłopotów.

Czerwony szalik

Jacob Scott, ojciec Dorothy, opowiedział policji, że jego córka od czasu do czasu chodziła na randki, ale według jego wiedzy, w chwili jej zniknięcia, nie miała stałego partnera.

Tego dnia, gdy Dorothy Scott zaginęła, nikt z bliskich ani znajomych, nie zapamiętał, by robiła coś niezwykłego. W drodze do szpitala, zatrzymali się na chwilkę w domu jej rodziców. Dorothy porozmawiała chwilkę z rodzicami, powiadomiła ich dokąd jedzie i sprawdziła co u syna. Jedyne co mogło wydać się wtedy dziwne, to to, że zmieniła szal, czarny zostawiając w domu a zabierając czerwony.

(nie)anonimowy rozmówca

Przez kilka miesięcy, poprzedzających zniknięcie, Dorothy otrzymywała dziwne telefony od mężczyzny, którego głos znała. Kobieta opowiedziała o tym rodzinie oraz przyjaciołom ale nigdy nie zdradziła tożsamości rozmówcy. Prześladowca wydzwaniał zarówno na jej telefon domowy, jak i służbowy.

Podczas tych rozmów, wyrażał swoją nieopisaną miłość do niej, a następnym razem groził, że ją zabije. Prześladowca dobrze znał codzienną rutynę kobiety o czym ją zresztą informował. Nie raz opisywał na przykład, jak w danej chwili była ubrana.

Aby nikt Cię nie znalazł

Jedna rozmowa szczególnie przeraziła Dorothy. Mężczyzna powiedział jej, że owszem, zostawi ją w spokoju ale najpierw „pokroi ją na kawałki”, aby nikt jej nie znalazł. Kolejnego wieczoru zadzwonił i powiedział jej, żeby wyszła na zewnątrz, ponieważ zostawił tam dla niej prezent. Kiedy wyszła z domu, znalazła wysuszoną różę leżącą na dachu jej samochodu.

Kobieta poważnie czuła się zagrożona. Potwierdzeniem jest obaw było, to że tydzień przed zniknięciem, Dorothy zaczęła uczęszczać na lekcje samoobrony i rozważała zakup broni.

This slideshow requires JavaScript.

Mike Butler

Nikt nie wiedział, kto dzwonił i groził Dorothy Jane Scott. Pojawiła się jednak pewna teoria. Policja zainteresowała się pewnym mężczyzną. Nazywał się Mike Butler, który kiedyś był właścicielem Custom John’s Head Shop, sklepu, dla którego pracowała Dorota. Miał obsesję na jej punkcie. Butler mieszkał samotnie w górach Santiago i podobno był niestabilny emocjonalnie, istnieją pogłoski, że był zaangażowany w działalność jakiegoś kultu.

Syn Doroty, teraz już dorosły mężczyzna, wierzy, że to właśnie Butler był prześladowcą jego matki. Chociaż nie ma dowodów na poparcie tej teorii, sądzi, że Butler miałby możliwość aby poznać szczegóły życia Dorothy, nawet takie, dotyczące jej aktualnego ubioru. Informacje te mógł uzyskać od swojej siostry, która była jej współpracowniczką. Bez wątpienia, Butler miał sposobność by ją nękać.

Telefony do rodziny

Niedługo po zniknięciu Dorothy, prześladowca zaczął wydzwaniać do rodziny kobiety. Pewnego razu odebrała matka zaginionej:

„Czy jesteś spokrewniona z Dorothy Scott?” zapytał głos w słuchawce.

„Tak”, odpowiedziała Vera.

„Mam ją”, powiedział męski głos, a potem się rozłączył.

Jej rodzina była przerażona i natychmiast zadzwonili na policję. Policjanci zastrzegli aby rodzina nie rozmawiała z reporterami, którzy tłumnie uderzą gdy rozpoczną się masowe poszukiwania. Mniej więcej tydzień później, cierpliwość Jacoba się skończyła i zadzwonił do gazety Santa Ana Register i opowiedział historię o zniknięciu jego córki, Dorothy.

Telefon do redakcji

W dniu, w którym ukazał się artykuł o zaginięciu, Pat Riley, redaktor gazety, otrzymał anonimowy telefon.

„Zabiłem ją” – powiedział rozmówca.

„Zabiłem Dorothy Scott. Była moją miłością. Przyłapałem ją na zdradzie. Zaprzeczyła, że ​​ma kogoś innego. Zabiłem ją – powiedział anonimowy rozmówca.

Dzwoniący wspomniał także o czerwonym szaliku, który zabrała tamtego wieczoru z domu rodziców. To jeszcze bardziej przekonało Rileya, że ​​rozmawia z porywaczem i być może, zabójcą. Dzwoniący wspomniał również, że Conrad został ukąszony przez pająka.

Policja przeprowadziła dochodzenie w sprawie byłego partnera Dorothy i ojca Shawna, ale jego alibi było nie do podważenia. Niemal w każdą środę, kiedy Vera była sama w domu, otrzymywała telefony o tej samej treści:

„Czy jest tam Dorothy?”

„Mam ją.”

„Zabiłem ją.”

Policja próbowała namierzyć połączenie ale dzwoniący rozłączał się tak szybko, że było to niemożliwe. Vera przez cztery lata otrzymywała telefony od zabójcy własnej córki.

Szczątki

Cztery lata później, 6 sierpnia 1984 r., pracownik okolicznej budowy, odkrył ludzkie szczątki w zaroślach na Canyon Road w Santa Ana. W zasadzie, to tylko ich część: czaszkę, miednicę, dwie kości udowe i jedno ramię. Na miejscu znaleziono również pierścień z turkusem i zegarek. Zegarek zatrzymał się 29 maja 1980 r. o godzinie 12:30, około godziny po tym, jak Pam Head i Conrad Bostron ostatni raz widzieli samochód Dorothy.

Według policji tajemniczy rozmówca, który dręczył zarówno Dorotę, jak i jej rodziców, to mężczyzna, który zabił Dorotę.

Na odnalezionych ludzkich szczątkach, leżał szkielet psa.

Znajomy głos?

Sekcja zwłok nie ujawniła przyczyny śmierci ale potwierdziła, że szczątki należą do zaginionej Dorothy Scott. Informacje od razu podchwyciły media a Vera drżącą ręką, odebrała kolejny telefon.

„Czy Dorothy jest w domu?” zapytał znajomy już głos mordercy jej córki.

Telefony ustały dopiero po tym, jak pewnego dnia Jacob odebrał telefon. Gdy to zrobił, osoba dzwoniąca natychmiast się rozłączyła. Czyżby prześladowca obawiał się, że ojciec jego ofiary mógłby rozpoznać jego głos? Telefony ustały a tajemnica pozostała.

Dalsze losy

Niestety, Jacob Scott zmarł w 1994 roku, a Vera w 2002 roku, nie wiedząc, kto zamordował ich ukochaną córkę – nie doczekawszy nigdy sprawiedliwości. Jednak jej syn Shawn nie ustaje w poszukiwaniu prawdy o tym, kto zamordował jego matkę.

Shawn uważa, że ​​Mike Butler porwał i zabił matkę. Jego zdaniem, nie ma ku temu żadnych wątpliwości.

Autor: KaPaMa
Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.