Let’s travel together.

Czy 16-letni Mirko Bandic naprawdę popełnił samobójstwo? Nierozwiązana zagadka dyskietki, rysunku i mostu Reichsbrücke.

0

Pewnego marcowego ranka 16-letni Mirko Bandic zniknął bez śladu z prywatnej szkoły w Wiedniu. Od tamtej pory minęło już prawie 26 lat, a jego mama Kazimiera Gadek wciąż ma nadzieję, że kiedyś wróci. Czy Mirko popełnił samobójstwo tak jak zapowiedział w swoim liście? Czy była to tylko przykrywka dla zaplanowanej ucieczki z domu? Jaki związek z zaginięciem ma jego przyjaciel?

Drobne na obiad

15 marca 1995 roku. Mirko był już przy drzwiach, kiedy jego matka zatrzymał go by wręczyć mu 50 szylingów. „Zapomniałeś o pieniądzach na obiad”, mówi i podaje mu pieniądze, które każdego ranka leżą dla niego przygotowane w kuchni. Tamtego dnia chłopak ich nie zabrał: „Mamo, nie chcę dzisiaj jeść” – odpowiada. Matka się nie poddała i wcisnęła mu gotówkę, którą Mirko z rezygnacją włożył do kieszeni, po czym wyszedł z domu. Był to ostatni raz kiedy Kazimiera Gadek widziała swojego syna…

Mirko, który za sześć dni miał świętować swoje 17 urodziny, w chwili zaginięcia miał 1,85 metra wzrostu, brązowe włosy i niebieskie oczy. Chłopak nosił okulary. Nastolatek był określany mianem zdolnego, był doskonałym pływakiem i miał ponadprzeciętny iloraz inteligencji. Mirko znał pięć języków: polski, niemiecki, angielski, węgierski, chorwacki. Tamtego dnia miał na sobie luźne dżinsy i brązowy dzianinowy sweter w czarne paski.

Lepsze życie

Nic nie wskazywało na to, że Mirko Bandic (nosił nazwisko ojca) zniknie z życia swoich rodziców. Nastolatek chodził do prywatnej szkoły w Wiedniu, miał tam przyjaciół i otrzymywał najwyższe oceny. Jego szczególną pasją była informatyka i fizyka i rozważał możliwość studiowania w Monachium.

Matka Mirko, Kazimiera urodziła się w Polsce, a ojciec jest Chorwatem, który urodził się w Budapeszcie. Mirko urodził się w 1978 roku na Węgrzech. Na początku lat 80. rodzina przeprowadziła się do Wiednia. Rodzice chłopaka ciężko pracowali, Kazimiera zajmowała się nadzorem polskich pracowników w agencji eventowej, na jej mąż pracował przy produkcji rajstop. Rodzina mieszkała w Mariahilf przy Esterházygasse 6. Rodzice Mirko chcieli, aby ich syn miał lepsze życie, dlatego wysłali go do drogiej prywatnej szkoły, gdzie przebywał wśród dzieci wywodzących się z zamożnych rodzin i kręgów dyplomatycznych.

Pięć medali w Budapeszcie

Kilka dni przed zniknięciem jego klasa wybrała się na zawody pływackie do Budapesztu. Na zdjęciach z tamtej imprezy Mirko zawsze znajduje się w towarzystwie swojego najlepszego przyjaciela i kolegi z klasy, Bozdana. Na fotografiach widać śmiejących się uczniów, a wśród nich syn Kazimiery, również wesoły i dumny ze zdobytych przez nich 5 medali. „Ktoś, kto chce się zabić, nie będzie tak walczył” – mówi Kazimiera patrząc na zdjęcia.

Kobieta ma wiele takich argumentów. Dlaczego tuż przed śmiercią interesował się targami edukacyjnymi i rozważał studia zagraniczne? Dlaczego nigdy nie wykazywał oznak depresji?

Jedno jest pewne: w przeddzień 15 marca Mirko Bandic siedział w salonie nerwowo zerkając z stronę telefonu. Gdy ten się wreszcie odezwał, chłopak pobiegł do swojego pokoju, gdzie się zamknął i nie wychodził przez półgodziny. Jak się później okaże, dzwoniącym był Bozdan. Do dzisiaj nie wiadomo czego dotyczyła ich rozmowa. Następnego dnia Mirko już nie ma. Idzie do szkoły, a następnie wychodzi z niej niedługo po godzinie dziesiątej, aby rzucić się z mostu Reichsbrücke z plecakiem pełnym kamieni. Na to wskazuje list pożegnalny napisany przez chłopaka…

Dyskietka, rysunek i testament

15 marca, jak co dzień, Kazimiera podjechała pod szkołę syna, po to aby po zakończonych lekcjach odwieźć go do domu. Szybko okazało się, że Mirko, nie informując nikogo o swoich planach, opuścił szkołę już kilka godzin wcześniej. Gdy kobieta wróciła do domu, w nadziei, że spotka tam swojego syna, znalazła jedynie krótką, napisaną przez niego notatkę. Notatka ta była bardzo niepokojąca, w kilku powodów: Mirko napisał ją w języku polskim (Mirko nigdy nie komunikował się z matką w jej ojczystym języku, mimo iż znał go bardzo dobrze); niekojąca była również jej treść.

Chłopak poinformował matkę, że ma zamiar popełnić samobójstwo i zostawia list pożegnalny zapisany na dyskietce do komputera. Opisał dokładnie miejsce gdzie dyskietka się znajduje. Przerażona matka, kierując się wskazówkami syna, udała się do jego szkoły i tam, w schowku w ławce szkolnej znalazła rzeczoną dyskietkę, a obok niej odręczny rysunek. Na rysunku widać postać w okularach, która ma na sobie plecak i skacze z mostu. Oprócz rysunku i dyskietki w schowku znajduje się kartka opatrzona tytułem TESTAMENT . W swoim testamencie Mirko uwzględnia jedynie Bozdana, który po śmierci przyjaciela ma otrzymać jego komputer. Dokument jest podpisany przez innego kolegę.

List

List pożegnalny napisany jest po angielsku, w sposób swobodny, bez emocji. Z jego treści wynika, że Mirko pisał go z przerwami. Zaczął go pisać 14 marca wieczorem, a skończył następnego dnia rano w szkole. Pierwsza część kończy się słowami „Dobra, muszę teraz iść coś zjeść”. Następnie czytamy: „Kolejny dzień. Cholera, nie zdążyłem tego skończyć na czas. Zupełnie jak z pracą domową. Teraz kontynuuję pisanie w szkolnym MacLabie ”.

Dokument nie brzmi desperacko, raczej trzeźwo, chłodno z odrobiną humoru. Tekst zaczyna się od Witam wszystkich. Nie, chyba do widzenia wszystkim byłoby bardziej odpowiednie …”. Mirko informuje w nim, że nie chce dalej żyć, chociaż tak naprawdę nie ma powodu, by zakończyć życie, ale też nie widzi żadnego powodu, dla którego powinien nadal żyć. Zapowiada, że ​​popełni samobójstwo tylko po to, by skrócić swoje życie, co jest czymś bardzo prostym, co robi każdy palacz:

Nie to, że miałem ciężkie życie – nie! Miałem wspaniałe życie jako jedyny syn w rodzinie z wyższej klasy średniej, dobrzy ludzie, z dobrym charakterem. Możesz zadać sobie pytanie: „Dlaczego do cholery ten idiota się zabił?” Chcę tylko powiedzieć, że nie był to jeden ze zwykłych motywów, jak ekstremalny stres, beznadziejna sytuacja itp. […] A teraz czas, żebym napełnił plecak kamieniami i zeskoczył z Reichsbrücke…”

Gdzie są świadkowie?

List miał kluczowe znaczenie dla podejrzeń śledczych. „W tamtym czasie przeprowadzono ocenę psychologiczną notatki. List pożegnalny został napisany w dwóch etapach, to nie jest normalne w przypadku samobójców”– mówi Christian Mader, który wówczas kierował śledztwem. Nie wierzy też, że Mirko mógłby pewnego ranka tak po prostu rzucić się z mostu. „Byliby tego świadkowie, ktoś musiałby to widzieć”. Ale nie było żadnych świadków. Ani ciała. Jest też dziwny testament, który napisał na krótko przed zniknięciem ze szkoły, według którego Bozdan miałby otrzymać jego komputer. Dlaczego? Chłopak ze szkoły podpisuje się jako „świadek” na testamencie 16-latka. Nikogo to nie dziwi? Nikt niczego nie podejrzewa? Nikt nie obawia się o zdrowie i życie przyjaciela i kolegi? Nikt nic nie wie?

„Jestem pewien, że on wciąż żyje” – mówi dziś Mader. „Zakładam, że ktoś mu pomógł opuścić kraj i potem go nadal wspierał”.

Mamo żyję

W każdym razie Mirko był poszukiwany w Austrii i całej strefie Schengen. Policja i rodzice szukali go wszędzie, w kraju, za granicą, w Budapeszcie (może w kimś się tam zakochał?), w Polsce (gdzie mieszkają jego ciotki, kuzynki i ulubiony wujek), a nawet w Niemczech (planował tam przecież studia)… Bez efektu.

Matka chłopaka wierzy w to, że Mirko żyje: „Tak. Myślę, że ktoś go zdradził. Albo go sprzedali”. Dodaje: „Prawie codziennie o nim myślę. Wciąż czekam, aż przyjdzie i powie: Mamo, żyję, schrzaniłem. Ja mu wtedy powiem: nie tylko ty schrzaniłeś sprawę”.

„Prawdopodobnie już dawno udało mu się zbudować bezpieczne życie pod fałszywym nazwiskiem.” Zatem dlaczego nigdy nie skontaktował się z rodzicami? Pani Kazimiera mówi: „Mój mąż zmarł w 2015 roku, po czym się przeprowadziłam. Ale do tego czasu otrzymywałam regularne anonimowe połączenia na telefon stacjonarny ”. Czy był to Mirko? „Myślę, że tak.” Czy coś powiedział? „Nic.”

W szponach sekty?

Matka Mirko jest przekonana, że przyjaciele chłopaka wiedzą co się z nim stało. Wyjątkowo podejrzany wydaje się Bozdan, syn dyplomaty, z którym chłopak się zaprzyjaźnił. Mirko był bardzo blisko z Bozdanem i jego rodziną. Ludzie z takimi znajomościami i możliwościami jak rodzice Bozdana nie mieliby problemu, by pomóc chłopakowi skutecznie zniknąć i zacząć życie w nowym kraju z nową tożsamością. Kazimiera Gadek nie wyklucza, że jej syn wpadł w szpony jakiejś sekty, np. scjentologii.

Rodzina Mirko ze strony matki nalega, by Kazimiera wróciła do Polski, ale ona tego nie chce. „Nikt nie może mi pomóc i nie oczekuję żadnej pomocy.” Kobieta dodaje, że nie chce być dla nikogo ciężarem. Po tym jak 1995 roku zniknął jej syn, Kazimiera niejednokrotnie była bliska targnięcia się na swoje życie, ale przy życiu trzymała ją nadzieja, że chłopak żyje oraz miłość do męża. Gdy jej mąż odszedł, 20 lat po zaginięciu Mirko, jedyne co jej pozostało to wiara w powrót syna. Ta nigdy nie umiera.

Mirko Bandic jest nadal osobą zaginioną. Policja nigdy nie natrafiła na ślad mężczyzny. W sprawie pojawiło się jedynie kilka fałszywych tropów, z których żaden nie przybliżył śledczych do ustalenia losów chłopaka.

This slideshow requires JavaScript.

Autor, KaMa.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.