Brutalne morderstwo czwórki pracowników, popularnej sieci fast food
Tej nocy, w lokalu, zjawił się wspólny kolega czwórki pracowników. Kiedy zorientował się, że restauracja jest pusta, a tylne drzwi są otwarte zawiadomił policję. Oficerowie, którzy zjawili się na miejscu, nie natrafili na żadne ślady walki. Ustalono jedynie, że z sejfu zginęło 500 dolarów. Zgłoszenie to uznano jako drobną defraudację. Głównym założeniem było to, że młodzi ludzie „pożyczyli” gotówkę i po zakończonej zmianie udali się na imprezę. Nikogo nie zdziwił fakt, że tylne drzwi były otwarte, a w lokalu pozostały torebki dziewcząt.
Następnego dnia okazało się, że cała czwórka nie powróciła do swoich domów. Zaniepokojone rodziny zgłosiły zaginięcie dzieci na policję, która dopiero wtedy zaczęła rozpatrywać sprawę pod innym kątem. Niestety rekonstrukcja wydarzeń z danego wieczoru zakończyła się fiaskiem. Poranna, sobotnia zmiana w Burger Cheef dokładnie wysprzątała lokal, niszcząc przy tym ewentualne, wcześniej niezabezpieczone dowody. Tego samego dnia, 18 listopada, kilka przecznic dalej odnaleziono samochód Jayne. Drzwi od strony kierowcy były zamknięte, ale te od strony pasażera już nie.
Ciała całej czwórki zostały zlokalizowane w niedzielę, 19 listopada, 20 mil od restauracji. Ruth i Daniel zostali zastrzeleni, w sposób przypominający egzekucję. Jayne została kilkakrotnie dźgnięta nożem w klatkę piersiową. Podczas tego ataku złamała się rękojeść noża, która nigdy nie została odnaleziona. Ostrze wydobyto z ciała ofiary podczas autopsji. Kilkadziesiąt metrów dalej, spoczywały zwłoki Mark’a. Chłopiec prawdopodobnie próbował uciec. Miał on liczne obrażenia głowy, ale to nie one były bezpośrednią przyczyną jego śmierci. Mark udusił się własną krwią.