Let’s travel together.

Bez śladu, część I. Zaginięcie Haliny Bartyzel i Zbigniewa Polewskiego

1

Co się stało ze Zbigniewem Polewskim, który z kolegą wybrał się na ryby 15 lat temu? Co spotkało Halinę Bartyzel idącą do szkoły córki 16 lat temu?

Halina Bartyzel

Pani Halina zaginęła 20 maja 2004 r. w Mysłowicach i od tamtej pory nie dała znaku życia. Dziś kobieta miałaby lub ma 58 lat. Na wniosek męża sąd uznał panią Halinę za zmarłą. Są jednak ludzie, którzy nie tracą nadziei na jej odnalezienie.

Zaginięcie

5 maja 2004 roku, pani Halina wyszła z domu w godzinach południowych. Kobieta zmierzała do szkoły córki, aby pomóc w przygotowywaniu posiłków dla maturzystów. Do szkoły ani do domu, pani Halina nigdy nie dotarła. Zupełnie jakby się rozpłynęła w powietrzu.
Dwa lata po zaginięciu kobiety, jej 24-letni syn Robert skutecznie targnął się na własne życie. Podjął ten desperacki krok, mimo iż lada moment miał się żenić i otwierać swoją działalność gospodarczą. Mężczyzna odebrał sobie życie wieszając się w parku miejskim.

Nie są znane przyczyny jego decyzji o odebraniu sobie życia. Spekuluje się, że Robert nie potrafił poradzić sobie z faktem zaginięcia matki lub posiadał jakieś informacje z tą sprawą związane i nie był w stanie dłużej dźwigać tego ciężaru.

Policja mimo wielu starań do tej pory nie ustaliła co stało się z zaginioną Haliną Bartyzel.

Informacje

Informacje dotyczące Haliny Bartyzel w dniu zaginięcia:

Drugie imię: GRAŻYNA; Ostatnie miejsce zameldowania: MYSŁOWICE; Rok urodzenia: 1962

Ubranie: Ubiór: czarne sandały, czarna spódnica, beżowa bluzka, biały sweter.

Cechy rysopisowe:

  • Wzrost: 161-165 CM
  • Kolor oczu: JASNE
  • SYLWETKA: sylwetka krępa (muskularna)
  • WŁOSY: włosy skręcone (kędzierzawe), włosy krótkie, włosy ciemne
  • UZĘBIENIE: sztuczna szczęka, korona, widoczne ubytki uzębienia
  • USZY / UCHO: uszy wyraźnie przylegające, uszy małe
  • NOS: nos średni, nos prostolinijny
  • CZOŁO: czoło niskie
  • TWARZ: cera śniada, twarz okrągła
Halina, fot. newsbook

Jeśli posiadasz jakiekolwiek informacje na temat losów zaginionej, przekaż je pracownikom najbliższej jednostki policji lub skontaktuj się z numerem alarmowym 112.

Zbigniew Polewski

Zbigniew Polewski zniknął bez śladu, w piątek, 5 sierpnia 2005 r. w godzinach popołudniowych. Tego dnia 43-latek udał się ze swoim znajomym Andrzejem na ryby. Panowie skierowali się nad Wisłę w okolice Kozich Górek w Józefowie. Na miejsce zawiózł ich sąsiad. Sąsiad wrócił do domu a panowie rozłożyli sprzęt do wędkowania. Zbigniew rozbił namiot bo planował zostać tam na noc.

Zaginięcie

Wędkarze popijali alkohol, a w pewnym momencie Zbigniew, zdaniem kolegi, miał oddalić się aby zarzucić wędkę w innym miejscu. Po chwili Andrzej udał się w stronę kolegi aby sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Okazało się, że Zbigniewa nigdzie nie ma. Andrzej zaczął go nawoływać ale bez odpowiedzi. Pomyślał, że Zbigniew mógł dostać kolejnego ataku padaczki i wpaść do rzeki.

„Uznałem, że utonął. Nie wiedziałem, co robić, byłem w szoku” – opowiada Andrzej.

Utopił się

Andrzej pozbierał ich rzeczy i wrócił do domu. Ogarnął się i następnie udał do domu zaginionego kolegi i poinformował jego córkę: ” Twój ojciec się utopił!” Mówił o tym z przekonaniem, mimo iż nie słyszał ani nie widział niczego co mogłoby tą teorię potwierdzić. Fakt był taki, że Zbigniew zniknął, a jego kolega nie zgłosił nigdzie tego faktu, nie pomyślał aby wezwać pomoc, a miał ku temu sposobność w drodze powrotnej do domu. Po prostu założył, że nie żyje.

Rodzina od razu zgłosiła zaginięcie Zbigniewa na policję, jednak pomimo szybkiej interwencji i intensywnych poszukiwań, nie udało się znaleźć śladu po zaginionym.

Umorzenie

„W toku postępowania nie pojawiły się żadne inne wskazówki czy tropy, które mogłyby wykluczyć wersję, jaką przedstawia jedyny świadek”  powiedział prokurator Maciej Mrozek.

Śledztwo umorzono ale siostra zaginionego nie wierzy w historię z utonięciem.

„Nie wierzę, że utonął. Andrzej P. był z nim nad rzeką. Skoro nie widział i nie słyszał, jak mój brat wpadł do wody, to jak mógł stwierdzić, że utonął? Zbyszek, odkąd zachorował w wieku 14 lat na padaczkę, unikał wody. Potrafił jednak pływać. W sytuacji, kiedy jego syn topił się w rzece, nie wahał się i wskoczył do wody, aby go ratować .” powiedziała siostra zaginionego.

Obawy

Kilka dni przed zaginięciem Zbyszek bał się czegoś, był przygnębiony. Powiedział mi, że czegoś się obawia, że niedługo umrze, że potrzebuje dużej gotówki. Nie chciał jednak zdradzić szczegółów. Mówił, że nie chce mnie wplątywać w swoje sprawy”

Czego obawia się Zbigniew, nie zdołano niestety ustalić. Prokuratura zażądała aby poddać świadka badaniu wariografem, jednak ten się na to nie zgodził. „Wtedy powiedziałem wszystko, co wiem. Dla mnie sprawa jest już zamknięta. Nie chcę wracać do tych tragicznych wydarzeń sprzed ponad 11 lat. Po tym wszystkim przez długi czas nie mogłem spać i miałem koszmary. Chcę żyć w spokoju, nie chcę roztrząsać tego od nowa” mówi Andrzej.

Walka

O wznowienie śledztwa w sprawie Zbigniewa walczy jego siostra, natomiast żona i córka wystąpiły do sądu o uznanie Zbigniewa za zmarłego.

„Ale ja nie odpuszczę. Będę szukała brata, dopóki nie dowiem się, co spotkało Zbyszka, do czasu, aż odnajdzie się żywy, lub jeśli zostaną znalezione jego szczątki. Ktokolwiek cokolwiek wie na temat tego, co spotkało mojego brata 5 sierpnia 2005 r. nad Wisłą, proszę o pilny kontakt z policją. Każda, nawet najdrobniejsza informacja może okazać się przełomowa.”

 

Informacje

Poniższe informacje pochodzą z oficjalnej strony Policji.

Imię i nazwisko: Zbigniew Polewski; Rodzice: Roman i Zofia; Data urodzenia: 1961-12-25 ;Miejscowość: Otwock

Wygląd

  • Wzrost: 174
  • Waga:70
  • Kolor włosów: szpakowate
  • Kolor oczu: szare
  • Znaki szczególne: na prawym ręku posiada tatuaż z napisem USA, na lewym ręku ślad po usunięciu tatuażu, sztuczną górną szczękę.
Zbigniew, fot. Policja

Wszystkie informacje prosimy przekazywać do Komendy Powiatowej Policji w Otwocku, tel: (022) 604-12-70 lub najbliższej jednostki Policji albo pod numery 997 i 112.

Źródła: newsbook.pl oraz linia.com.pl

Autor: Kasia Magierska.

1 komentarz
  1. Sea mówi

    Co do drugiego osobnika – „umiał pływać” – jeśli dostałby ataku padaczkowego, to mógłby być sobie mistrzem olimpijskim – i tak by mu to nie pomogło.

    Co istotne – gdy widzi się, że chodzi o wisłę, ludzie zazwyczaj mają przed oczami to, jak rzeka wygląda w większych miastach – tymczasem wisła na wysokości józefowa k/ otwocka wygląda zupełnie inaczej – brzeg to średnio dwumetrowa skarpa, podmyta od spodu, a trzymająca się zaledwie na korzeniach trawy. Jeśi się pod kimś zarwie – leci się razem z hałdą piachu. Woda przy brzegu – w sierpniu zazwyczaj głeboko nie jest, ale nawet przy głebokości po pas – jest skrajnie niebezpiecznie, bo dno „zasysa” – średnio co najmniej po kolana – co przy lądowaniu na czworakach poskutkowałoby, ze osobnik znalazłby się z łbem pod wodą, przysypany sporym kawałkiem zarwanego brzegu. Jeśli gośc faktycznie wpadł do rzeki – to już nie wypłynie. Po prawie 16 latach miejsce wpadnięcia prawdopodobnie oddaliło się juz od brzegu o dobre kilkanaście metrów, jeśli nie więcej. (teren zalewowy – woda co roku zabiera kawaly brzegu w jednych miejscach, a winnych tworzy plaże – swoją drogą wciągające

    I na zakończenie „na miejsce zawiózł ich sąsiad” – sąsiad co najwyzej mógl ich zawieźć najblizej około 2km od brzegu (w praktyce 3 -4 km, bo w linii prostej tam się nie da w żaden sposób przejść)

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.