Let’s travel together.

Betty w szkockiej spódniczce

0

7 października 1952 r. We wtorek, Betty Alexander miała 4,5 roku kiedy wyszła ze swojego domu w Garnethill w Glasgow ( Szkocja ) aby pobawić się na świeżym powietrzu. Jeszcze o godzinie 17:30 dziewczynka była widziana przez świadków, kiedy siedziała na krawężniku w pobliżu sklepu i rozmawiała z innymi dziećmi. Ubrana w brązowy płaszcz, kilt, szaro-czerwoną koszulkę, jasne pończochy i brązowe buty, ze starannie uczesanymi, kręconymi włosami, wyglądała na beztroską i szczęśliwą. Godzinę później, kiedy zapadł mrok, a dzieci powracały do swoich domów, gęstniejącą nad ulicą mgłę przeszył głośny krzyk „Mamusiu”. 

 

Grubas w garniturze

Kiedy Betty nie wróciła do domu, jej matka Barbara wyruszyła na poszukiwania. Spacerując ulicami i alejkami, wykrzykiwała imię córeczki. Po chwili do kobiety dołączyli sąsiedzi, a wkrótce policja. Zespół składający się ze 120 detektywów i 200 policjantów, przeprowadził dochodzenie od drzwi do drzwi. Kilku rozpytywanych mieszkańców dzielnicy Garnethill doniosło, że tuż przed godziną 18:00, Betty spacerowała po okolicy z niskim, tęgim mężczyzną w niebieskim garniturze. Ten sam człowiek widziany był później, kiedy zaczepiał dwie inne dziewczynki. Nigdy nie udało się go zidentyfikować.

Szpitalny dziedziniec

Następnego dnia, w sprawę zaginięcia Betty Alexander zaangażowała się prasa. Zaraz po publikacji apelu z prośbą o pomoc w poszukiwaniu dziecka, czytelnicy z różnych części Szkocji kontaktowali się z policją, twierdząc, że widzieli dziewczynkę. Każda z możliwych obserwacji została dokładnie sprawdzona, jednak żadna z nich nie okazała się prawdziwą. Podczas gdy poszukiwania małej Betty rozszerzyły się w promieniu 16 kilometrów, nikt nie przypuszczał, że znajduje się ona tak blisko domu, bo zaledwie w odległości 200 metrów.

O godzinie 14:00, 10 października, 55- letnia sprzątaczka szpitalika dla dzieci, wyszła na zamknięty dziedziniec aby wytrzepać dywany, co zawsze czyniła w każdy piątek. To co spostrzegła, sprawiło, że po chwili weszła z krzykiem do budynku. Mała Betty leżała u szczytu schodów prowadzących do ambulatorium. Podczas wstępnych poszukiwań policja wielokrotnie przechodziła obok szpitalika, jednak dziedzińca nie sprawdzono, ponieważ brama była zamknięta.

Szpilka

Mała Betty leżała na wznak w szkockiej spódniczce i sweterku, a brązowy płaszcz, który powinna mieć na sobie, został starannie złożony w kostkę i umieszczony pod jej głową jak poduszka. Na szyi dziewczynki tkwił ciasno zawiązany szalik. Morderca musiał zadać sobie sporo trudu by umieścić ciało właśnie w tym miejscu. Nieuczęszczany dziedziniec, oddzielał od ulicy kamienny mur, który musiał pokonać wraz z ciałem dziecka.

Co istotne, kiedy Betty wychodziła z domu, jej babcia spięła szkocki kilt chromowaną szpilką. W momencie odnalezienia zwłok, szpilka babci zniknęła, a zastąpiono ją starszą mosiężną. Może to oznaczać, że morderca zabrał szpilkę na pamiątkę jako swoiste trofeum. Możliwe także, że zginęła podczas brutalnej napaści seksualnej, której dopuścił się na dziecku. Fakt, że pod głową Betty został umieszczony płaszcz, przemawia za tym, że morderca obchodził się z ciałem, z troską. Być może zadbał także o taki szczegół jak szpilka, chcąc by Betty nawet po śmierci wyglądała schludnie.

Odciski palców

Na ciele Betty znaleziono mały skrawek gazety porannej z 2 października. Sprawdzono go pod kątem odcisków palców, jednak niczego nie znaleziono. Jedyny odcisk, który mógł zostawić sam morderca zabezpieczono 15 października w pobliżu miejsca, w którym znaleziono ciało – na drewnianej bramie dziedzińca. Tak rozpoczęło się najbardziej intensywne śledztwo dotyczące morderstwa małego dziecka.

Detektywi, przekonani, że zabójca był miejscowym, zastosowali publiczny apel do wszystkich mężczyzn powyżej 17 roku życia:

Aby pomóc w dochodzeniu w sprawie przestępstwa, Komendant Główny apeluje do Ciebie, jako mężczyzny w wieku 17 lat lub starszego, o zezwolenie na pobranie odcisków palców. Należy jasno rozumieć, że możesz odmówić pobrania odcisków palców, niemniej jednak Komendant Główny ma nadzieję, że będzie w pełni z Tobą współpracował i zobowiązuje się, że twoje odciski palców zostaną wykorzystane wyłącznie w związku z tym dochodzeniem i zaraz po jego zakończeniu zostaną zniszczone.

Na posterunku zjawili się wszyscy. Nie odmówił nikt, a mimo tego dopasowania nie znaleziono.

Martwy punkt

Pogrzeb Betty Alexander odbył się w poniedziałek 13 października 1952 r. Na uroczystości pojawiło się 4000 osób, które odprowadziły białą trumienkę na miejscowy cmentarz. Tego dnia, śmierć małej Betty opłakiwało całe miasto.

W międzyczasie, kryminalni technicy odkryli na ubraniu dziewczynki sierść psa, która w połowie była czarna, a w połowie biała. Rozpoczęto więc ponowne dochodzenie od drzwi do drzwi, tym razem w poszukiwaniu czworonoga. Wkrótce okazało się, że sierść należała do bezdomnego miejscowego burka, z którym na krótko przed zniknięciem bawiła się Betty.

Z upływem czasu, dochodzenie w sprawie morderstwa Betty Alexander traciło na sile, a zespół detektywów został zredukowany. Pomimo tysięcy godzin poświęconych na śledztwo, pomimo odcisków palców, pomimo ogromnej woli znalezienia mordercy, w sprawie nie pojawił się już żaden nowy dowód. Tym samym straciła ona zainteresowanie i została umieszczona w szufladzie z napisem NIEROZWIĄZANE.

Autor, Dorota Ortakci.

This slideshow requires JavaScript.

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.