Let’s travel together.

7- latek wyszedł z domu mówiąc matce, że ma „spotkanie”, dwa dni później znaleziono go zatłuczonego metalową rurą

0

Atlantic City w New Jersey– 37 lat temu, w czwartek, 14 stycznia 1984 r. Zmaltretowane ciało siedmioletniego Gary’ego Granta Jr. Syna policjanta, zostało znalezione na opuszczonej parceli w odległości zaledwie dwóch przecznic od domu. Chłopczyk zaginął dwa dni wcześniej.

„Mam spotkanie”

12 stycznia 1984 r. Był dniem wyjątkowym dla wszystkich dzieci z okolicy, ponieważ z powodu odbywającej się rady nauczycieli, odwołano szkolne zajęcia. Gary Junior i jego dwie starsze siostry zostały więc w domu z mamą, która także miała dzień wolny od pracy. Ojciec dzieci, Gary Senior z zawodu policjant, mieszkał gdzie indziej. Małżeństwo od roku było w separacji.

Podczas śniadania matka wypytywała swoje dzieci o plany na ten dzień. Dziewczynki były umówione ze swoimi koleżankami, natomiast Gary z powagą w głosie odparł, że o 14:30 ma „spotkanie”. Zaciekawiona kobieta podpytywała z kim to spotkanie, ale syn mówił, że to tajemnica. Nie potraktowała tego poważnie, uznając, że pewnie chodzi o spotkanie z koleżanką z klasy, w której Gary się podkochiwał. Chłopiec wyszedł z domu już o 12:00 i obiecał, że wróci nim się ściemni, czyli około godziny 16:00.

Zanik

O 16:30 była pora obiadu, a za oknem panował zmrok. Gary jednak wciąż się nie pojawiał i tak mijały kolejne godziny, aż w końcu zaniepokojona matka postanowiła zadzwonić do swojego męża. Mężczyzna czym prędzej zwolnił się z pracy i szukał syna do 2:00 w nocy, po czym oficjalnie zgłosił jego zaginięcie. Departament Policji Miejskiej w Atlantic rozpoczął poszukiwania wczesnym rankiem. Przepisy uniemożliwiły ojcu udział w oficjalnym śledztwie, ale on nie chciał stać bezczynnie z boku:

„Zacząłem przeszukiwać każde możliwe miejsce, które przyszło mi do głowy: opuszczone domy, śmietniki, promenadę, salony gier. Przesłuchiwałem także napotkanych ludzi. W piątek wieczorem znowu zaczęło się ściemniać, a ja nie miałem żadnego znaku ani słowa o moim Gary’m. Obawiałem się najgorszego. Te mroczne ulice mogą być niebezpieczne dla dorosłego, a co dopiero dla 7- letniego dziecka”. 

Metalowa rura

Dwie przecznice od domu rodziny Grant, w odległości około 2 kilometrów mieścił się stary nieużywany magazyn, którego właścicielem był mężczyzna imieniem Robert Hughey. Człowiek ten kiedy tylko usłyszał o zniknięciu dziecka, zgłosił się na policję i zeznał, że 12 stycznia około godziny 16:30 widział Gary’ego, który przechodził obok jego magazynu i kierował się w stronę domu. Nie było w tym nic dziwnego. W okolicy zawsze było dużo dzieci, ponieważ w bliskim sąsiedztwie mieścił się park. Po powrocie z komisariatu, tknięty złymi przeczuciami Robert postanowił przeszukać swój magazyn i działkę na której się mieścił. To właśnie na niej znalazł przykryte dywanem ciało poszukiwanego Gary’ego, a w jego pobliżu zakrwawioną metalową rurę.

Niedługo później na miejscu pojawił się ojciec chłopca. Zalany łzami wyrywał się w kierunku swojego martwego syna. Cudem go powstrzymano. Żaden rodzic, nie powinien oglądać ukochanego dziecka w takim stanie: Pokrytego krwią i siniakami.

„Nie chciałem wierzyć, że to on. Będąc ojcem, nie chcesz w to uwierzyć. Nie chcesz wierzyć, że twoje dziecko leży gdzieś tam i już nigdy się nie podniesie.”

BOO

Śledztwo w sprawie morderstwa 7- letniego chłopca rozpoczęło się od wywiadów ze wszystkimi, którzy go znali. Większość dzieci z sąsiedztwa twierdziło, że Gary w ostatnim czasie często spotykał się z Carlem Masonem, nazywanych przez wszystkich „Boo”. Upośledzony umysłowo 12- latek, mimo, że był starszy od Gary’ego był od niego o wiele niższy i chudszy.

Boo zaprzeczał by tego dnia spotkał się Gary’m, twierdząc, że ostatni raz widzieli się w środę i jeździli na rowerach. Mimo tych twierdzeń policja zdecydowała się zabrać chłopaka na komisariat i poddać wyczerpującemu, 3- godzinnemu przesłuchaniu, po którym Boo miał przyznać się do morderstwa. Według śledczych miał opowiadać o szczegółach, które mógł znać jedynie sprawca.

„Pokłóciliśmy się i wdaliśmy w bójkę. Chwyciłem za leżącą nieopodal metalową rurę i zacząłem go okładać po głowie. Upadł, ale wciąż oddychał więc go udusiłem”.

Fakt, że Gary został uduszony nie był znany do czasu przeprowadzenia sekcji zwłok, ale Boo upierał się, że słyszał te wszystkie informacje dotyczące zbrodni od ludzi z sąsiedztwa.

Dwunastolatek został aresztowany i przewieziony do poprawczaka, skąd po miesiącu go zwolniono:

„Chociaż od tamtych tragicznych wydarzeń minęło już wiele lat, ja wciąż to pamiętam…Nie miałem nic wspólnego z tym morderstwem, ale jeden gliniarz powiedział, że jeśli powiem, że to zrobiłem to pozwolą mi iść do domu. Miałem tylko 12 lat. Byłem zmęczony i przestraszony i powiedziałem: Jeśli mam wrócić do domu to tak. Zrobiłem to. Później kiedy mnie zamknęli, zrozumiałem, że zostałem okłamany”

Po zwolnieniu z aresztu dla nieletnich Boo został poddany kolejnemu testowi na wykrywaczu kłamstw. Chociaż wyniki badania wykonanego tuż przed skazaniem były niejednoznaczne, drugi test wykazał, że Boo mówił prawdę i faktycznie nie miał związku z zabójstwem.

Wiadomość od mordercy?

Dwa lata po zamordowaniu Gary’ego Granta Jr, 4 stycznia 1986 r. Na boku radiowozu policyjnego z Atlantic City zostawiono wiadomość o treści: „Gary Grant nie żyje. Ja żyję. Inny umrze 12 stycznia, jeśli wszystko pójdzie dobrze”.

Zaledwie kilka tygodni po tym, jak radiowóz został zdewastowany, na chodniku znaleziono kolejną wiadomość:

„Gary grant Jr. is alive. I still killed him. The son of a pig officer. Payback is MF”.

Ta druga wiadomość doprowadziła do spekulacji, że Gary został zamordowany w ramach zemsty, prawdopodobnie za aresztowanie, jakiego dokonał jego ojciec.

 

Nagrania

Ponad 30 lat po śmierci syna, Gary senior odkrył policyjne nagrania, których nie słyszał nigdy wcześniej. Niewykluczone, że zapomniane nagrania rozmów, które zostały przeprowadzone z dyspozytorem numeru alarmowego, mogą stanowić ważną wskazówkę w sprawie.

Pierwszy telefon został wykonany w dniu, w którym Gary obchodziłby 10 urodziny:

„Czy mogę odebrać nagrodę za zabójstwo Gary’ego Granta na własną rękę? Nie to nie jest żart i wiem, że nigdy mnie nie złapiecie”. 

Po tym wyznaniu dzwoniący zostaje zapytany, czy chce zostać przekierowany do biura szeryfa, ale odpowiada, że nie.

Oprócz kopii taśmy od możliwego zabójcy było jeszcze inne, podobnie tajemnicze nagranie z 2 czerwca 1986 roku.

Nie mogę podać swojego nazwiska” – mówi mężczyzna do operatora 911.  Następnie podaje inne nazwisko mężczyzny, który, jak twierdzi, przyznał się do zabicia młodego chłopca, którego znaleziono zatłuczonego na śmierć 14 stycznia 1984 r.

„Powiedział mi, że zabił Gary’ego Granta juniora z powodu ojca” – mówi anonimowy mężczyzna przez telefon. – Gliny wiedzą, jak on wygląda.

Domniemany podejrzany jest znany Gary’emu Seniorowi i prokuratorom w New Jersey, jednak jego nazwisko nie zostało ujawnione. Ojciec zamordowanego chłopca, przyznał, że mężczyzna ten mieszkał w okolicy, którą patrolował, ale nie miał z nim zatargów, ani większych problemów.

Temu człowiekowi nigdy niczego nie udowodniono.

Sprawa pozostaje nierozwiązana.

Autor, Dorota Ortakci.

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.