Let’s travel together.

40 sekund- Tyle wystarczyło by czterolatek przepadł jak kamień w wodę

0

7 marca 1989 r. W ciągu 40 sekund zniknął czteroletni chłopiec. Później jego rodzice otrzymali dziwny telefon. Czy ma on związek ze sprawą, która czeka na swoje rozwiązanie od 33 lat?

Wyprawa na pogrzeb

4- letni Shinya Matsuoka mieszkał wraz z tatą Masanobu, mamą Keiko, starszą siostrą i dwuletnim braciszkiem, w położonej w północnej części regionu Kanto prefekturze Ibaraki (Japonia). Shinya został opisany jako inteligentny i bystry chłopiec. Mimo swojego wieku potrafił wymawiać nie tylko swoje imię, ale także wiek, nazwisko, numer telefonu oraz adres zamieszkania.

5 marca niespodziewanie zmarła babcia chłopca ze strony matki, więc cała rodzina udała się w podróż do prefektury Tokushima, która jest położona na wyspie Sikoku. Tam następnego dnia odbył się pogrzeb seniorki.

40 sekund

Po tej smutnej ceremonii rodzina udała się w godzinną podróż samochodem do krewnych Keiko. Ich dom znajdował się w górach, na końcu leśnej drogi, w cichej okolicy bez domów.

7 marca cała rodzina wstała wczesnym rankiem i podczas gdy Keiko wraz z krewnymi przygotowywała śniadanie, Masanobu postanowił zabrać dzieci i ich kuzyna na krótki spacer po okolicy. W drodze powrotnej starsze dzieci ruszyły do domu przodem. Masanobu niósł na rękach najmłodszego syna i dobrze pamiętał, że ​​Shinya podążał za nim po 10-metrowych kamiennych schodach prowadzących na podwórko domu. U ich szczytu chłopczyk został sam. 40 sekund- tyle trwało przekroczenie przez Masanobu drzwi frontowych i podanie żonie dziecka. Kiedy się odwrócił po czterolatku nie było już śladu.

Akcja poszukiwawcza

Mężczyzna natychmiastowo udał się na przeszukanie okolicy, ale dziecka nigdzie nie było. Zaraz potem dołączyła do niego reszta rodziny, a także miejscowa straż pożarna. O 10:00 rano zawiadomiono policję. Początkowo sądzono, że być może chłopczyk chciał zrobić rodzicom żart i gdzieś się ukrył, a potem nie wiedział jak wrócić, więc tego dnia przeprowadzono w górach masowe poszukiwania. Rozległe rewizje policyjne niczego jednak nie wykazały.

Odludzie

To, że chłopiec padł ofiarą przestępstwa wydawało się mało prawdopodobne, ponieważ okolica, w której zatrzymała się rodzina była bardzo odległa.  Poza tym nikt spoza sąsiedztwa nie wiedział, że rodzina zamieszkała w domu krewnego, a osoby wykonujące prace w terenie zaledwie 100 metrów od miejsca zdarzenia nie widziały niczego dziwnego: żadnych samochodów, podejrzanych osób, a w okolicy nie było śladów po wypadku drogowym.

Telefon

16 marca, dzień przed planowanym powrotem rodziny do domu, Masanobu odebrał dziwny telefon. Rozmowa nagrała się na zainstalowanym przez policję magnetofonie.

-Czy jest tam twoja żona? – zapytał kobiecy głos.

Mężczyzna przekazał Keiko telefon

-Jestem matką Mariko Nakahary. Moje dziecko jest w grupie „Księżyc” przedszkola Seikei” – ( do tego przedszkola uczęszczała starsza siostra zaginionego chłopca). Chciałam zapytać czy jutro wracacie do domu. Zebraliśmy trochę pieniędzy, żeby was wesprzeć i chciałabym je przekazać.

-Wracamy jutro– odpowiedziała Keiko

Porywaczka?

Po powrocie do Ibaraki, Keiko oczekiwała na telefon od tajemniczej dzwoniącej, ale ten nie nadszedł. Zdezorientowana udała się więc do przedszkola, gdzie dowiedziała się, że nie było żadnej zbiórki. W przedszkolu nie było także dziecka o imieniu Mariko Nakahara.

Głębiej się nad tym zastanawiając, Keiko zdała sobie sprawę, że kobieta mówiła dialektem Tokushima. To, że rodzic jednego z przedszkolaków z Ibaraki znał numer do jej krewnego, także nie miało sensu.

Dzwoniącej nigdy nie udało się zidentyfikować, ale podejrzewa się, że znała ona krewnych rodziny Matsuoka, których być może obserwowała. Nie wyklucza się, że osoba ta uprowadziła chłopca, a telefon miał na celu wybadanie czy rodzina opuszcza Tokushime.

Relacje świadków

Zniknięcie czterolatka przyciągnęło uwagę opinii publicznej, a rodzice wystąpili w ponad 50 programach telewizyjnych. Do tego Masanobu zwolnił się z firmy komputerowej dla której pracował i całkowicie poświęcił się poszukiwaniem synka

Zeznania naocznych świadków były liczne i wysoce wiarygodne. Napływały z całego kraju. Niestety żadnej z nich nie udało się potwierdzić.

W maju 1989 r. Mężczyzna niosący na rękach chłopca podobnego do Shinyi został zauważony nad oceanem w Tokushimie. Kiedy świadek próbował przyjrzeć się twarzy chłopca, mężczyzna odwrócił się i wsiadł do białego samochodu.

W kwietniu 1990 r. Gospodyni domowa z Tokushimy zadzwoniła do rodziców chłopca, informując, że Widziała ich syna w centrum miasta. O zdarzeniu poinformowała także policję.

Kilka miesięcy później przyszedł kolejny telefon:

„Przed domem towarowym w Yamagata zobaczyłem chłopca, który wyglądał dokładnie jak wasz syn”.

Po tej informacji Masanobu udał się na miejsce i rozdawał ulotki informujące o zaginięciu jego synka. Wtedy też uzyskał informacje od kilku miejscowych, że widzieli chłopca na pobliskim placu zabaw.

Kolejna wskazówka przyszła rok później. Świadek widział chłopczyka wyglądającego jak Shinya w jednej z 88 świątyń w Sikoku. Chłopiec był ubrany odświętnie i towarzyszyła mu para starszych ludzi.

W 1995 r.  Starszy mężczyzna mieszkający na Hokkaidou twierdził, że poznał kiedyś kogoś, kto wyznał mu, że dostał pod opiekę dziecko o imieniu Shinya.

W 1997 r. Pracownica biurowa mieszkająca w prefekturze Kanagawa zeznała, że ​​widziała go w metrze w Jokohamie.

Usiadł obok mnie i był tak podobny do ojca Shinyi, że dostałam gęsiej skórki”.

Chłopiec miał rany na nadgarstkach, które ledwo zakrywały fragmenty bandaża. Do tego był brudny i nieodpowiednio ubrany. Zmartwiona kobieta zapytała czy potrzebuje pomocy, a on wyznał, że jest maltretowany przez swojego wujka.

„Jeśli masz jakieś kłopoty, zadzwoń do mojej siostry”– Odparła, po czym podała mu numer telefonu. Chłopiec nie zadzwonił.

W 1998 r. Sprzedawca wypożyczalni kaset wideo w regionie Chugoku powiedział:

„ Chłopiec z blizną na nadgarstku, który wyglądał dokładnie tak, jak na portrecie pamięciowym, zjawił się u mnie w sklepie w towarzystwie starszego mężczyzny. Kupił plakat z filmu „Titanic”. Rozpoznałem go i zgłosiłem wszystko mojemu szefowi, a on wybiegł na ulicę. Niestety po tej dwójce nie było już śladu.

Kolejny przełom w sprawie nastąpił w 2018 r. Wtedy też człowiek o imieniu Ryuto Wada, który przez 17 lat był przetrzymywany w niewoli, twierdził, że jest poszukiwanym chłopcem. Wykluczyły to jednak badania DNA.

Sprawa Shinya Matsuoka nadal oczekuje na rozwiązanie i wciąż jest otwarta.

Autor, Dorota Ortakci

This slideshow requires JavaScript.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.